Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl oraz enesaj.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
Zawsze, ale to zawsze gotujemy za dużo ryżu. Dlaczego? Bo ZB czasem zjada jedną miskę, a czasem trzy. Tajfuniątko czasem zjada całą miseczkę, a czasami ledwie trzy łyżeczki. Ja się staram ograniczać do jednej miseczki ryżu, ale czasem jakieś danie jest tak pyszne, że po prostu błaga o dokładkę. Albo i dwie. Więc gotujemy raczej za dużo niż w sam raz - bo nigdy nie wiadomo, ile to będzie w sam raz.
Zawsze, ale to zawsze gotujemy za dużo ryżu. Dlaczego? Bo ZB czasem zjada jedną miskę, a czasem trzy. Tajfuniątko czasem zjada całą miseczkę, a czasami ledwie trzy łyżeczki. Ja się staram ograniczać do jednej miseczki ryżu, ale czasem jakieś danie jest tak pyszne, że po prostu błaga o dokładkę. Albo i dwie. Więc gotujemy raczej za dużo niż w sam raz - bo nigdy nie wiadomo, ile to będzie w sam raz.
Dzięki temu, że jest za dużo ryżu, na drugi dzień robię na przykład smażony ryż. Albo sushi. Albo onigiri. Albo podaję koreańską zupę z ryżem.
Składniki:
- miseczka kiszonek - u mnie mieszanka kiszonej rzodkwi, marchwi i głąbików krakowskich
- pasta sojowa doenjang
- pasta chilli gochujang
- bulion mięsny, warzywny lub po prostu woda
- ewentualnie woda z kiszonki
- ugotowany ryż (może być gorący, ale może też być w temperaturze pokojowej - byle nie prosto z lodówki)
Wykonanie:
- Do wrzącego bulionu wrzucić posiekane w kostkę kiszonki.
- Pogotować kilka minut, aż kiszonki oddadzą bulionowi sól i kwaskowatość.
- Zgasić ogień.
- Dodać pastę sojową w ilości mniej więcej łyżka na miskę zupy. Solidnie wymieszać (na tym etapie odlewam część zupy z wkładką dla Tajfuniątka).
- Dodać pastę chilli zgodnie z typem pasty (są różne stopnie ostrości) i własnymi preferencjami. Znów solidnie wymieszać.
- Spróbować - jeśli jest za mało kwaśna, doprawić wodą spod kiszonki. Moje kiszonki są jednak tak mocno ukiszone, że nie trzeba już nic dodawać. Kwaśną wodę pijam osobno albo dodaję do następnego kiszenia.
- Do miseczek nałożyć porcje ryżu i zalać zupą z warzywną wkładką.
gukbap z kawalątkiem grillowanej wołowiny z kuminem. |
Można też zrobić jeszcze prościej: kiszonki wymieszać z pastami, zalać wodą lub bulionem, zagotować i już. Jednak mnie osobiście dużo bardziej odpowiada smak zupy, w której pasty się nie wygotowywały, a zostały domieszane na koniec.
To jest kolejna z cudnych zup "na winie". Można do niej dodać wszystko, co się akurat ma w lodówce: warzywa, mięso, jajko na twardo, tofu. Można kombinować z kimchi i z naszą swojską kiszoną kapustą. Można dodać grzyby, skórkę tofu, glony. Jeśli gotowaliśmy bulion mięsny - można dodać mięso z zupy. Jeśli nie mieliśmy bulionu, ale pragniemy mięsnej wkładki - wystarczy drobno pokroić mięso, obsmażyć na oleju, zalać bulionem, a potem postępować dalej zgodnie z przepisem. Tego dania się po prostu nie da zepsuć, wystarczy pilnować czasu gotowania poszczególnych produktów. A jeśli zrobimy zupy więcej - możemy następnego dnia podać ją z makaronem albo po prostu do popicia.
A może macie ochotę na inne azjatyckie dania z ryżem? Tu znajdziecie przepis na pilaw, a tutaj na japoński ryż z curry.
Mniam! Koniecznie muszę zrobić.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :) Równie smaczne, gdy doenjang zastąpić pastą miso ;)
UsuńJak koreańska zupa trafiła do Twojej yunnańskiej kuchni?
OdpowiedzUsuńnauczyłam się sporo koreańskich potraw, gdy byłam kiedyś na wakacjach u pewnego koreańskiego braciszka, który świetnie gotował :) Został mi ogromny sentyment do tych smaków. No i - te, które potrafię wykonać - są tak łatwe, że aż szkoda nie skorzystać ;)
Usuń