Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szangri-La 香格里拉. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szangri-La 香格里拉. Pokaż wszystkie posty

2022-01-22

Wąwóz Skaczącego Tygrysa III 虎跳峡

Po wypoczynku u Tiny nie chciało nam się dłużej siedzieć na kawie. Niestety, wszechobecny pył i hałas uczyniły to miejsce mało sympatycznym. Zostawiliśmy więc tylko bagaże i ruszyliśmy do rzeki. Ta część trasy jest bardzo ucywilizowana - drabiny, łańcuchy, kosze na śmieci, sklepiki z wodą. Można nawet wynająć lektykę, jeśli się komuś nie chce męczyć nóżek. Umarłabym chyba ze strachu, gdyby mnie ktoś znosił w lektyce... Niestety, bilet wstępu nie obejmuje już tych wszystkich atrakcji, a to oznacza, że przy każdym straganie zostaniemy naciągnięci na kolejnych kilkanaście yuanów. Dopiero później dowiedziałam się, dlaczego. Otóż tę ścieżkę utrzymują w jakim-takim stanie okoliczni wieśniacy. To oni tu sprzątają po hordach turystów, dbają o to, żeby dróżka była przechodnia i tak dalej. Robią to na własny koszt. Za to właśnie trzeba zapłacić. 

Wspomniałam o hordach turystów. Tak, te autokary wypchane po brzegi turystami podjeżdżają właśnie tutaj i tutaj robią szybką wycieczkę do tygrysiego głazu. Dlatego tutaj już często napotykaliśmy ludzi, ku mojemu wielkiemu żalowi.

Ten odcinek to tzw. środkowy skok tygrysa i tutaj właśnie kończy się typowy treking. Jeśli jednak ktoś ma wyjątkowo dużo czasu i samozaparcia, może iść dalej, w stronę dolnego skoku tygrysa, Orzechowej Doliny i na przykład po to, by zrobić treking zboczem gór Haba. My jednak wsiadłyśmy już w autokar i ruszyłyśmy w stronę Lijiangu, do którego dotarłyśmy akurat na kolację.
I to już koniec mojej lijiańskiej przygody. Odpoczęłam od ZB i Tajfuniątka, pooddychałam innym powietrzem, troszkę więcej kumam, jeśli chodzi o kulturę i historię Naxi, a podczas samego trekingu uśmiech niemal nie schodził mi z twarzy. Trochę gorzej wypadła wycieczka pod względem hmmm międzyludzkim, no ale - po pierwsze, nie można mieć wszystkiego, a po drugie - po raz kolejny dowiodło to faktu, że najlepiej poznaje się drugiego człowieka właśnie w trakcie podróży. I choć utrata złudzeń bywa bolesna, to jednak warto wiedzieć, jak jest naprawdę.

2022-01-20

Wąwóz Skaczącego Tygrysa II 虎跳峡

Drugiego dnia można spokojnie zrobić do końca trasę do punktu, z którego możemy zostać odebrani przez autokar, czyli do Tina's Guesthouse (Tina's 客栈). Jednak dawniej autokary przyjedżały całe popołudnie, a teraz jedyny odjeżdża koło 15.30, więc jeśli tylko chcemy przejść z Halfway do Tiny, to oczywiście z palcem w nosie. Jeśli jednak po drodze chcecie robić zdjęcia, dużo zdjęć, rano w spokoju napić się kawy, a po zjawieniu się u Tiny jeszcze zejść do samej rzeki i słynnej skały, trzeba się będzie bardzo spieszyć. Dlatego rozbiłyśmy sobie tę trasę na dwie części - do Tiny, a dopiero następnego ranka do rzeki. Trasa między Halfway a Tiną jest łatwiutka i zazwyczaj prowadzi lekko w dół, więc ciężko doprawdy się zmęczyć. Słyszałam o hardkorowcach, którzy ten kawałek przebiegają. Jest tu jednak kilka miejsc dość niebezpiecznych - żleby wypełnione żwirem, po którym łatwo się ześlizgnąć kilkadziesiąt metrów w dół, przejścia koło wodospadów, tak mokre i śliske, że trzeba bardzo uważać. Chińczycy sieją defetyzm; koleżanka próbowała mnie zmusić szantażem emocjonalnym do kupna kijków trekingowych, jednak zapewniam z ręką na sercu, że nie są one potrzebne. Po drodze jest kilka zaledwie miejsc, w których warto się podeprzeć, a są na tyle wygodne, że można to zrobić ręką. Niestety, przy pensjonacie Tiny spotkało nas spore rozczarowanie: tuż obok trwa remont drogi i mostu. Wszystko było pokryte pyłem, łącznie z nami samymi. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że od dwóch lat każdy nosi przy sobie maseczki. I znów - dawna lokalizacja, która była jednym z ważnych punktów widokowych na trasie, zmienia się w coś całkowicie nieatrakcyjnego z punktu widzenia turysty. 

To był piękny dzień - słoneczny, ale nie przesadnie gorący, technicznie łatwy, a my wydłużyłyśmy sobie poranek i dopiero po lunchu wyruszyłyśmy w drogę. W Halfway warto zostać chwilę dłużej - taras widokowy jest jednym z najprzyjemniejszych miejsc, w jakich kiedykolwiek byłam, obsługa przemiła, jedzenie świetne, łóżka wygodne. Och, usiąść sobie z czytnikiem i kawą na końcu świata, z przyjemnym spacerem w perspektywie, w słońcu, z widokiem na pięciotysięczniki po drugiej stronie wąwozu!