Choć nazwa naszej świątyni jest czarująca, wolę ją nazywać Yunnańską Wiszącą Świątynią. Ta nazwa odzwierciedla bowiem to, co w niej najciekawsze - została wykuta w grotach na szczytach skał i faktycznie robi wrażenie zawieszonej w przestrzeni. Oczywiście, od prawdziwej Wiszącej Świątyni jest dużo, dużo mniejsza, ale nie czepiajmy się szczegółów ;) W dodatku, tak samo jak oryginalna Wisząca Świątynia z Shanxi, też jest ciekawym miksem taoistyczno-buddyjskim. Wybudowana została jako klasztor taoistyczny, do dziś zresztą znajduje się tu ołtarz Nefrytowego Cesarza. Obok niego znajdują się jednak posągi rozmaitych buddów i dziś kompleks jest postrzegany jako buddyjski.
Dla mnie buddyjskość czy taoistyczność tego miejsca jest absolutnie drugorzędna. Pierwszorzędny jest widok - zapierający dech w piersiach raz z racji samej wysokości - bo trzeba się dobrze ponawspinać, by tu dojść, a po drugie z racji wspaniałego widoku. W ładny dzień widać ponoć nawet pasma gór z wiecznym śniegiem, te z okolic Lijiangu. Nawet na mnie, dziewczęciu z okropnym lękiem wysokości, widok ten zrobił takie wrażenie, że uznałam, że było warto się tu wspiąć.
Lubię takie miejsca. Pod koniec zwiedzania zawsze mam wrażenie, że wypociłam niejedną modlitwę i że Bogu na pewno się ten wysiłek spodobał. Bez względu na to, jakiej religii świątynię zwiedzałam ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shibaoshan 石宝山. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shibaoshan 石宝山. Pokaż wszystkie posty
2016-08-09
2016-08-02
malarstwo naskalne
Historia, wiara i sztuka w jednym. Obojętnie, czy to Kaplica Sykstyńska, czy malunki rodem z Góry Kamiennego Skarbu - malowanie na ścianach, sufitach i skałach jako sposób na utrwalenie wiary "na zawsze" bardzo mi się podoba. W Yunnanie miejsc z takimi malowidłami jest całkiem sporo - głównie w rejonie Dali i Shaxi; większość źle zaopiekowana, wystawiona na działanie wiatru i deszczu, blaknąca nieubłaganie... Dopiero ostatnimi czasy zaczyna do tutejszych władz docierać, że warto o takie zabytki zadbać. Nie są bowiem tylko świadectwem religijności tutejszych ludzi, pięknie pokazują też tutejsze kanony estetyczne, zwyczaje itd.
Powyższe zdjęcia zrobiłam w Shaxi oraz na Górze Kamiennego Skarbu. Właśnie to ostatnie miejsce mnie zaskoczyło - słynie z rzeźbionych ołtarzy i nigdzie nie spotkałam się z sugestią, że znajdę tam również skalne "freski". Nie jest ich dużo, fakt. Ale... Dzięki nim mam wrażenie, że ludzie na całym świecie tak samo czczą swych bogów...
Powyższe zdjęcia zrobiłam w Shaxi oraz na Górze Kamiennego Skarbu. Właśnie to ostatnie miejsce mnie zaskoczyło - słynie z rzeźbionych ołtarzy i nigdzie nie spotkałam się z sugestią, że znajdę tam również skalne "freski". Nie jest ich dużo, fakt. Ale... Dzięki nim mam wrażenie, że ludzie na całym świecie tak samo czczą swych bogów...
2015-07-04
azalie na talerzu
Wielokrotnie już wspominałam, że Yunnańczycy chętnie jedzą kwiaty, jest to nawet jedno z yunnańskich 18 dziwactw. Do niektórych jestem tak przyzwyczajona, że niemal nie zwracam na nie uwagi na targu: jaśmin, liliowiec, kwiaty cukinii... Czasem jednak nawet mnie udaje się zaskoczyć. Tak było z ogromnym koszem wielkich, białych kwiatów. Pani z którejś mniejszości etnicznej kucała obok tego koszydła, ale nikt się nawet nie obejrzał. Ja oczywiście zapytałam ZB, czy wie, jak to się je i czy kupimy. Dostaliśmy pół kilo kwiatów za 5 yuanów; ZB i sprzedawczyni mówili na nie po prostu "wielkie białe kwiaty" 大白花, co nie bardzo pomogło mi ustalić ich gatunek.
Wyszukiwanie w internecie pomogło, okazało się, że to jeden z wielkokwiatowych gatunków azalii - Rhododendron pachypodum. Która podobno jest trująca i się jej nie jada.
Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego sprzedawczyni uczyła nas, że trzeba koniecznie powyciągać pręciki i zostawić same płatki kwiatów, które następnie trzeba namoczyć. Zaczęłam więc szukać w necie dokładniejszych informacji, jak je przygotować do spożycia i... nagle zrozumiałam, dlaczego mało kto się pokusił o kupno tych kwiatów. Więcej z nimi roboty, niż to warte...
Ale od początku.
W Yunnanie azalie są bardzo popularne i szeroko uprawiane. Tak, tak, tutaj też się wie, że większość z nich jest trująca. Jednak nie na próżno Yunnan jest rajem mniejszości etnicznych, a ich kultura silnie wpłynęła na całokształt yunnańskiej kultury, nie tylko zresztą kulinarnej. Przynajmniej 16 gatunków azalii jest z dawien dawna chętnie spożywanych przez Bajów, Yi czy Naxi; obecnie również yunnańscy Hanowie uważają, że azalie nadają się do jedzenia. Duże białe azalie są przysmakiem, którym Bajowie podejmują gości i uświetniają weselne uczty. Mnisi z Góry Kamiennego Skarbu potrafią ponoć te azalie przyrządzić na tuzin różnych sposobów. Akurat tam nie spróbowałam (zawsze się o takich rzeczach dowiaduję już po wizycie), ale skoro mogliśmy kupić, to mogę sama próbować coś stworzyć, prawda? Bo przecież białe azalie są dostępne nie tylko tam - wiele yunnańskich pagórków bieleje tym kwieciem każdego maja-czerwca, a wieśniacy zerwawszy całe kosze, przychodzą do miasta sprzedać je za bezcen. Dla przeciętnego kunmińczyka "wielkie białe kwiaty" są takim samym warzywem sezonowym, jak choćby kalafior czy bakłażan. Prawdę powiedziawszy, biorąc pod uwagę wysiłek włożony w ich zrywanie, powinny być sprzedawane drożej niż te pięć yuanów za kilogram. Inna rzecz, że gdyby były drogie, kupujących byłoby jeszcze mniej. A jest ich mało po prostu dlatego, że przygotowanie azalii do spożycia jest procesem czasochłonnym. Trzeba po jednym kwiatku wyczyścić środek - zostawić tylko płatki, a usunąć części zielone, a także pręciki i całe wnętrze. Przy kilogramie kwiatów jest to robota na dwie-trzy godziny. Wiem, bo to odbębniłam. Sama, bez ZB. Grrrr.
Później należy je zblanszować. Potem zaś włożyć do zimnej wody i moczyć przez 3 DNI!!! Codziennie zmieniając wodę. Dopiero po tych trzech dniach można je odcedzić i przyrządzić do spożycia.
Kunmińczycy jadają azalie przyrządzone na kilka sposobów. Najprostszy to po prostu usmażenie jej z czosnkiem i chilli. Można też dodać inne ingrediencje - sos sojowy, pokrojoną drobno wieprzowinę czy szynkę yunnańską itd. Można je również ugotować - nadadzą zupie wspaniały aromat. Ostatnio popularne jest też wymieszanie ich z ubitymi jajkami i ugotowanie na parze.
Po usunięciu najbardziej pachnących części kwiatu, po blanszowaniu, po trzydobowym moczeniu - ile tego aromatu zostaje? Niewiele, to prawda. A jednak dania te mają w sobie to tajemnicze coś, czego zwykłe dania warzywne nie posiadają. Może to konsystencja płatków kwiatów? Może to jednak ta dziwna słodycz kwiatu?
Nie spodziewajcie się, że potrawy będą piękne. Porządnie wymoczone kwiaty dawno straciły tę cudną biel, która dawała na początku po oczach. Będą mniej ładne, ale to jest cena, którą trzeba zapłacić za to, żeby z "trujące, nie jedz!" zrobić "och, jakie pyszne!".
Gdy już odkopciuszkowałam te nieszczęsne kwiaty i gdy je porządnie odmoczyłam, ZB zabrał się do pracy.
Składniki:
*suszone chilli
*ząbek-dwa czosnku
*solidna garść oczyszczonych azalii
Wykonanie:
1) obsmażyć przyprawy.
2) gdy zapachną, wrzucić kwiaty.
3) smażyć chwilkę, jeśli kwiaty były porządnie odsączone, być może trzeba będzie dodać trochę wody, żeby się nie spaliły.
Gotowe!
Były pyszne.
A z reszty zrobiłam konfitury. Do drożdżowych rogalików jak znalazł!
Wyszukiwanie w internecie pomogło, okazało się, że to jeden z wielkokwiatowych gatunków azalii - Rhododendron pachypodum. Która podobno jest trująca i się jej nie jada.
Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego sprzedawczyni uczyła nas, że trzeba koniecznie powyciągać pręciki i zostawić same płatki kwiatów, które następnie trzeba namoczyć. Zaczęłam więc szukać w necie dokładniejszych informacji, jak je przygotować do spożycia i... nagle zrozumiałam, dlaczego mało kto się pokusił o kupno tych kwiatów. Więcej z nimi roboty, niż to warte...
Ale od początku.
W Yunnanie azalie są bardzo popularne i szeroko uprawiane. Tak, tak, tutaj też się wie, że większość z nich jest trująca. Jednak nie na próżno Yunnan jest rajem mniejszości etnicznych, a ich kultura silnie wpłynęła na całokształt yunnańskiej kultury, nie tylko zresztą kulinarnej. Przynajmniej 16 gatunków azalii jest z dawien dawna chętnie spożywanych przez Bajów, Yi czy Naxi; obecnie również yunnańscy Hanowie uważają, że azalie nadają się do jedzenia. Duże białe azalie są przysmakiem, którym Bajowie podejmują gości i uświetniają weselne uczty. Mnisi z Góry Kamiennego Skarbu potrafią ponoć te azalie przyrządzić na tuzin różnych sposobów. Akurat tam nie spróbowałam (zawsze się o takich rzeczach dowiaduję już po wizycie), ale skoro mogliśmy kupić, to mogę sama próbować coś stworzyć, prawda? Bo przecież białe azalie są dostępne nie tylko tam - wiele yunnańskich pagórków bieleje tym kwieciem każdego maja-czerwca, a wieśniacy zerwawszy całe kosze, przychodzą do miasta sprzedać je za bezcen. Dla przeciętnego kunmińczyka "wielkie białe kwiaty" są takim samym warzywem sezonowym, jak choćby kalafior czy bakłażan. Prawdę powiedziawszy, biorąc pod uwagę wysiłek włożony w ich zrywanie, powinny być sprzedawane drożej niż te pięć yuanów za kilogram. Inna rzecz, że gdyby były drogie, kupujących byłoby jeszcze mniej. A jest ich mało po prostu dlatego, że przygotowanie azalii do spożycia jest procesem czasochłonnym. Trzeba po jednym kwiatku wyczyścić środek - zostawić tylko płatki, a usunąć części zielone, a także pręciki i całe wnętrze. Przy kilogramie kwiatów jest to robota na dwie-trzy godziny. Wiem, bo to odbębniłam. Sama, bez ZB. Grrrr.
Później należy je zblanszować. Potem zaś włożyć do zimnej wody i moczyć przez 3 DNI!!! Codziennie zmieniając wodę. Dopiero po tych trzech dniach można je odcedzić i przyrządzić do spożycia.
Kunmińczycy jadają azalie przyrządzone na kilka sposobów. Najprostszy to po prostu usmażenie jej z czosnkiem i chilli. Można też dodać inne ingrediencje - sos sojowy, pokrojoną drobno wieprzowinę czy szynkę yunnańską itd. Można je również ugotować - nadadzą zupie wspaniały aromat. Ostatnio popularne jest też wymieszanie ich z ubitymi jajkami i ugotowanie na parze.
Po usunięciu najbardziej pachnących części kwiatu, po blanszowaniu, po trzydobowym moczeniu - ile tego aromatu zostaje? Niewiele, to prawda. A jednak dania te mają w sobie to tajemnicze coś, czego zwykłe dania warzywne nie posiadają. Może to konsystencja płatków kwiatów? Może to jednak ta dziwna słodycz kwiatu?
Nie spodziewajcie się, że potrawy będą piękne. Porządnie wymoczone kwiaty dawno straciły tę cudną biel, która dawała na początku po oczach. Będą mniej ładne, ale to jest cena, którą trzeba zapłacić za to, żeby z "trujące, nie jedz!" zrobić "och, jakie pyszne!".
Gdy już odkopciuszkowałam te nieszczęsne kwiaty i gdy je porządnie odmoczyłam, ZB zabrał się do pracy.
Składniki:
*suszone chilli
*ząbek-dwa czosnku
*solidna garść oczyszczonych azalii
Wykonanie:
1) obsmażyć przyprawy.
2) gdy zapachną, wrzucić kwiaty.
3) smażyć chwilkę, jeśli kwiaty były porządnie odsączone, być może trzeba będzie dodać trochę wody, żeby się nie spaliły.
Gotowe!
Były pyszne.
A z reszty zrobiłam konfitury. Do drożdżowych rogalików jak znalazł!
2015-06-17
5 najpiękniejszych miejsc Yunnanu
Poniższy wpis powstał w ramach majowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie.
Jak w ogóle można próbować wybrać najpiękniejsze miejsca, skoro Yunnan jest przepiękny w całości? W samym Kunmingu można się zakochać (czego jestem najlepszym dowodem), a przecież w porównaniu z resztą Kunming jest wyjątkowym brzydactwem.
W internecie roi się od różnych "top 10 attractions of Yunnan" i innych list z yunnańskimi must-see. Tą, którą właśnie zalinkowałam naprawdę z ręką na sercu mogę polecić. Yuanyang z tarasami ryżowymi, Kamienny Las, okolice Jeziora Erhai czy parki w Shangri-la - to wszystko jest piękne i bardzo dobrze opisane w internetach. Ale dziś, specjalnie dla Klubu Polki na Obczyźnie, pokażę Wam 5 miejsc, które na tych różnych listach pojawiają się rzadko albo wcale, a piękno ich mnie zaczarowało. Kolejność przypadkowa :)
1) Luoping
Luoping to "województwo" położone we wschodnim Yunnanie, na styku trzech prowincji: Yunnanu, Guizhou i Guangxi. Jest znany z pięknych widoków - Wodospady Dziewięciu Smoków,
Rzeka Duoyi
z pięknymi młynami wodnymi,
urocze pagórki Złotego Kogucika to tylko niektóre z pięknych miejsc. Miejsce jest znane również z lokalnych produktów - oleju rzepakowego, miodu, papierosów itd. Największą atrakcją turystyczną są pola rzepaku, kwitnącego w drugiej połowie marca. Luoping i okolice zmieniają się wtedy w "Morze Żółte", olśniewające kolorem i zapachem.
Miejsce słynie z rękodzieła oraz z kolorowego ryżu.
2) Jianshui
Urokliwe miasteczko w "województwie" Honghe, czarujące gości starą, dobrze zachowaną (bądź odrestaurowaną) architekturą, a także pięknymi okolicznościami przyrody. Domostwo klanu Zhu,
tamtejsza Świątynia Konfucjusza,Most Pary Smoków czy qingowska wioska Tuanshan położona tuż za miastem - to miejsca, w których można się zatracić na dobre.
W mieście warto spróbować lokalnych smakołyków - grillowanych robaków, pysznych słodyczy czy nietypowych warzyw. Jianshui słynie również z ceramiki, która będzie doskonałą pamiątką z podróży.
3) Shaxi
Shaxi to dziw na skalę światową: chińskie stare miasto, które, zamiast zostać zburzone i odbudowane w betonie, jak się dzieje z 99% chińskich "zabytków", jest poddawane wspaniałej, doskonale udokumentowanej renowacji. Były suszone cegły z drewnem? Są nadal. Były kamienie? Są i one. Była glina ze słomą? A jakże, teraz też jest. Brakujące kawałki drewna można uzupełnić świeżym drewnem, zamiast zalewać betonem. Da się! To dlatego spacer po tym drewniano-gliniano-słomiano-kamiennym miasteczku jest taki przyjemny: można dotknąć historii. Warto w Shaxi spędzić piątkowy poranek - piątek to dzień targowy i do miasteczka schodzą z okolicznych gór reprezentanci tutejszych grup etnicznych, odmiennych od etnicznych Chińczyków, z rękodziełem i przysmakami.
Tuż obok, w Górach Kamiennego Skarbu, znajdują się jedne z najsłynniejszych yunnańskich świątyń buddyjskich, z "ołtarzami" wyrzeźbionymi w skałach - z pewnością kompleks jest wart obejrzenia.
4) Fuxianhu
Czyli Jezioro Pieszczenia Nieśmiertelnych.
Wcale się nie dziwię, że Nieśmiertelni poddają się pieszczocie tego jeziora - jest przepiękne. Tuż koło miasta Yuxi, na południe od Kunmingu, 216.6 metrów kwadratowych powierzchni, drugie co do głębokości jezioro w Chinach - średnia głębokość 95.2 metry, w najgłębszym miejscu aż 158.9 metro=ów, a w dodatku woda pierwszej klasy czystości, nadaje się do picia i wszystko przez nią widać. Po prostu marzenie! W dodatku na dnie znaleziono... miasto, nazywane oczywiście chińską Atlantydą. Piękne widoki, wspaniałe miejsce odpoczynku, możliwość poszperania w historii regionu i najlepsze ryby w Yunnanie - czego chcieć więcej?
Można tu nabyć lotosową wersję kisielu, która może być wspaniałą przekąską i dobrym prezentem.
5) Jiuxiang
To urokliwe miejsce. Do tego stopnia urokliwe, że wylądowało na liście najważniejszych parków krajobrazowych w Chinach. Dlaczego? Yunnańskie zjawisko krasowe pokazuje tu, zgodnie z nazwą, całą krasę. Kompleks naszych jaskiń jest po pierwsze ogromny: znajduje się tu około setki jaskiń, przy czym niektóre biją na głowę nawet podziemny kościół w Wieliczce jeżeli chodzi o wielkość. Po drugie, znajdują się tu cudowne, podziemne krajobrazy - nie tylko nudne stalaktyty, stalagmity i stalagnaty, ale też jaskinie uformowane jak tarasowe pola ryżowe czy też naturalne skalne mosty.
Po trzecie, znajdują się tu skalne malowidła ludu Yi z III w.p.n.e., a do muzeum przyjaskinnego trafiają wciąż wydobywane zęby czy narzędzia paleolitycznych przodków. Doskonałe miejsce na jednodniową wycieczkę.
Jeśli więc los przygna Was kiedyś do Yunnanu, postarajcie się odwiedzić nie tylko "top miejsca" z zestawień biur turystycznych, ale i kilka mniej znanych miejsc - są tego warte.
Ten projekt jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły.
Jeżeli spodobał Ci się mój post, możesz wesprzeć Fundację dowolną kwotą. Więcej informacji na naszym blogu.
Jak w ogóle można próbować wybrać najpiękniejsze miejsca, skoro Yunnan jest przepiękny w całości? W samym Kunmingu można się zakochać (czego jestem najlepszym dowodem), a przecież w porównaniu z resztą Kunming jest wyjątkowym brzydactwem.
W internecie roi się od różnych "top 10 attractions of Yunnan" i innych list z yunnańskimi must-see. Tą, którą właśnie zalinkowałam naprawdę z ręką na sercu mogę polecić. Yuanyang z tarasami ryżowymi, Kamienny Las, okolice Jeziora Erhai czy parki w Shangri-la - to wszystko jest piękne i bardzo dobrze opisane w internetach. Ale dziś, specjalnie dla Klubu Polki na Obczyźnie, pokażę Wam 5 miejsc, które na tych różnych listach pojawiają się rzadko albo wcale, a piękno ich mnie zaczarowało. Kolejność przypadkowa :)
1) Luoping
Luoping to "województwo" położone we wschodnim Yunnanie, na styku trzech prowincji: Yunnanu, Guizhou i Guangxi. Jest znany z pięknych widoków - Wodospady Dziewięciu Smoków,
Rzeka Duoyi
z pięknymi młynami wodnymi,
urocze pagórki Złotego Kogucika to tylko niektóre z pięknych miejsc. Miejsce jest znane również z lokalnych produktów - oleju rzepakowego, miodu, papierosów itd. Największą atrakcją turystyczną są pola rzepaku, kwitnącego w drugiej połowie marca. Luoping i okolice zmieniają się wtedy w "Morze Żółte", olśniewające kolorem i zapachem.
Miejsce słynie z rękodzieła oraz z kolorowego ryżu.
2) Jianshui
Urokliwe miasteczko w "województwie" Honghe, czarujące gości starą, dobrze zachowaną (bądź odrestaurowaną) architekturą, a także pięknymi okolicznościami przyrody. Domostwo klanu Zhu,
tamtejsza Świątynia Konfucjusza,Most Pary Smoków czy qingowska wioska Tuanshan położona tuż za miastem - to miejsca, w których można się zatracić na dobre.
W mieście warto spróbować lokalnych smakołyków - grillowanych robaków, pysznych słodyczy czy nietypowych warzyw. Jianshui słynie również z ceramiki, która będzie doskonałą pamiątką z podróży.
3) Shaxi
Shaxi to dziw na skalę światową: chińskie stare miasto, które, zamiast zostać zburzone i odbudowane w betonie, jak się dzieje z 99% chińskich "zabytków", jest poddawane wspaniałej, doskonale udokumentowanej renowacji. Były suszone cegły z drewnem? Są nadal. Były kamienie? Są i one. Była glina ze słomą? A jakże, teraz też jest. Brakujące kawałki drewna można uzupełnić świeżym drewnem, zamiast zalewać betonem. Da się! To dlatego spacer po tym drewniano-gliniano-słomiano-kamiennym miasteczku jest taki przyjemny: można dotknąć historii. Warto w Shaxi spędzić piątkowy poranek - piątek to dzień targowy i do miasteczka schodzą z okolicznych gór reprezentanci tutejszych grup etnicznych, odmiennych od etnicznych Chińczyków, z rękodziełem i przysmakami.
Tuż obok, w Górach Kamiennego Skarbu, znajdują się jedne z najsłynniejszych yunnańskich świątyń buddyjskich, z "ołtarzami" wyrzeźbionymi w skałach - z pewnością kompleks jest wart obejrzenia.
4) Fuxianhu
Czyli Jezioro Pieszczenia Nieśmiertelnych.
Wcale się nie dziwię, że Nieśmiertelni poddają się pieszczocie tego jeziora - jest przepiękne. Tuż koło miasta Yuxi, na południe od Kunmingu, 216.6 metrów kwadratowych powierzchni, drugie co do głębokości jezioro w Chinach - średnia głębokość 95.2 metry, w najgłębszym miejscu aż 158.9 metro=ów, a w dodatku woda pierwszej klasy czystości, nadaje się do picia i wszystko przez nią widać. Po prostu marzenie! W dodatku na dnie znaleziono... miasto, nazywane oczywiście chińską Atlantydą. Piękne widoki, wspaniałe miejsce odpoczynku, możliwość poszperania w historii regionu i najlepsze ryby w Yunnanie - czego chcieć więcej?
Można tu nabyć lotosową wersję kisielu, która może być wspaniałą przekąską i dobrym prezentem.
5) Jiuxiang
To urokliwe miejsce. Do tego stopnia urokliwe, że wylądowało na liście najważniejszych parków krajobrazowych w Chinach. Dlaczego? Yunnańskie zjawisko krasowe pokazuje tu, zgodnie z nazwą, całą krasę. Kompleks naszych jaskiń jest po pierwsze ogromny: znajduje się tu około setki jaskiń, przy czym niektóre biją na głowę nawet podziemny kościół w Wieliczce jeżeli chodzi o wielkość. Po drugie, znajdują się tu cudowne, podziemne krajobrazy - nie tylko nudne stalaktyty, stalagmity i stalagnaty, ale też jaskinie uformowane jak tarasowe pola ryżowe czy też naturalne skalne mosty.
Po trzecie, znajdują się tu skalne malowidła ludu Yi z III w.p.n.e., a do muzeum przyjaskinnego trafiają wciąż wydobywane zęby czy narzędzia paleolitycznych przodków. Doskonałe miejsce na jednodniową wycieczkę.
Jeśli więc los przygna Was kiedyś do Yunnanu, postarajcie się odwiedzić nie tylko "top miejsca" z zestawień biur turystycznych, ale i kilka mniej znanych miejsc - są tego warte.
Ten projekt jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły.
Jeżeli spodobał Ci się mój post, możesz wesprzeć Fundację dowolną kwotą. Więcej informacji na naszym blogu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)