Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Yunnan Normal University 雲南師範大學. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Yunnan Normal University 雲南師範大學. Pokaż wszystkie posty

2016-12-01

Pierwszego Grudnia

Ulica, przy której położone są trzy najważniejsze kunmińskie uniwersytety - Yunnan University, Yunnan Normal University oraz University of Minorities - nazywa się 1 2 1 (一二一大街). Nie sto dwadzieścia jeden, jak próbował mnie poprawiać pewien Szanghajczyk, a po prostu Jeden Dwa Jeden. Żeby zrozumieć, dlaczego, trzeba liznąć trochę historii Kunmingu.
W listopadzie 1945 roku wszyscy inteligenci już mieli dość wojny domowej, która trwała w najlepsze między rządem narodowców a komunistami. Najbardziej narzekali oczywiście wykładowcy i studenci związani z Chińską Ligą Demokratyczną. 25 XI wykładowcy i studenci Południowo-Zachodniego Połączonego Uniwersytetu rozpoczęli protest, do którego szybko przyłączył się Uniwersytet Yunnański i inne wyższe szkoły. Ciekawostka: jednym z ogniw zapalnych protestu był Fei Xiaotong, uczeń Bronisława Malinowskiego, innymi słynny Wu Han, oraz Qian Duansheng 錢端升. Były marsze, pikiety przed biblioteką uniwersytecką, mowy no i - zawieszenie zajęć. Z tym ostatnim część mniej zaangażowanych politycznie studentów nie chciała się pogodzić, więc wywiązała się najpierw pyskówka, a później bijatyka.
30 XI wojskowe szyszunie wybrały się na zwiedzanie Budynku Wielkiego Widoku. Nie zdołali do niego dojść, bo studenci zaczęli ich obrzucać cegłami. Wojskowi nie odpowiedzieli gwałtem na gwałt, w planie były negocjacje.
Dzień później, pierwszego grudnia, wojskowi wybrali się na Południowo-Zachodni Połączony Uniwersytet, żeby przesłuchać studentów. Jeden z żołnierzy, ponoć nie w czynnej służbie, nie wytrzymał napięcia i w tłum studentów rzucił granat. Studenci odpowiedzieli tym samym (tylko skąd, u diaska, granaty u studentów?!) i wywiązała się regularna potyczka. Spotkanie zakończyło się bardzo krwawo. Żołnierza tego komuniści skazali później na śmierć, zaś studenci i grono profesorskie w Kunmingu urządzili strajk.
Po tym wydarzeniu wielu członków Chińskiej Ligi Demokratycznej zaczęło urządzać wiece w innych miastach (Chongqing, Szanghaj, Nankin) i podjudzać studentów do podobnych wystąpień przeciwko władzom. W tym zacnym gronie podżegaczy znaleźli się m.in. Shen Junru, urzędnik qingowski i współczesny prawnik w jednym, nieszczęsny filozof Zhang Dongsun, liberał Luo Longji, pani prawnik Shi Liang, prawicowiec Zhang Naiqi i wielu, wielu innych.
To właśnie na pamiątkę tej bezsensownej bójki między intelektualistami a nazbyt zapalczywymi żołnierzami nazwano jedną z głównych ulic nowego Kunmingu. Jedyna poza tym pamiątka znajduje się na terenie byłego Południowo-Zachodniego Połączonego Uniwersytetu, a obecnego Yunnan Normal University:
Za tym monumentem znajduje się akademik, w którym mieszkałam prawie dwa lata. Trzeba było jednak jeszcze kilku, bym dojrzała do opowiedzenia Wam tej historii. Kiedy wcześniej czytałam o tym wydarzeniu, nie wierzyłam, że było takie proste. Zawsze sądziłam, że kryło się za tym coś więcej niż niesubordynowany żołnierz, który sobie ulżył za wyimaginowane krzywdy rzucając granatem w grupkę studenciaków...

2013-03-12

Kunmiński deszcz 昆明的雨

Wang Zengqi (汪曾祺) to dwudziestowieczny pisarz chiński, niebylejaki, bo rozpatrywany jako ostatni chiński intelektualista–literat. Znany przede wszystkim z krótkich form, właśnie krótkimi formami mnie ujął. Ale o tym za chwilę.
Urodził się w 1920 roku w zamożnej rodzinie, w prowincji Jiangsu, w miasteczku Gaoyou, które słynie z najstarszej (czternastowiecznej) poczty na świecie. W 1939 roku, z racji problemów natury wojennej, zamiast na jakikolwiek uniwersytet na wybrzeżu, dostał się na poprzednika dzisiejszego Yunnan Normal University, Połączony Uniwersytet Południowo-Zachodni (西南聯合大學), gdzie jego mentorem został Shen Congwen. Przy takim nauczycielu doprawdy ciężko byłoby nie zacząć pisać. Więc pisał. A oprócz tego nauczał, kustoszował, redaktorował... I oczywiście, wykształcenia i kultury nie mogły mu komuchy darować, więc podczas Rewolucji Kulturalnej zesłano go do mocno odległego Zhangjiakou, gdzie miał się nauczyć, co jest w życiu naprawdę ważne, bo przecież nie kultura czy literatura... Do pisania wrócił w 1979 roku i wtedy zaczęły powstawać jego najważniejsze dzieła. W anglojęzycznej wiki można sobie poszukać nazw jego dzieł, ale ja o żadnym z nich pisać nie będę. Pojedyncze eseje zostały przetłumaczone na angielski, na polski – nie. A ja... Ja właśnie położyłam łapki na zbiorze esejów o Kunmingu, którego tytuł jest taki, jak tytuł tego postu. Wyboru nie dokonał autor; zebrane zostały w tym zbiorze wiele lat po śmierci Wanga. Eseje były pisane na przestrzeni wielu lat. Dotyczą spraw, zwyczajów i miejsc, które już nie istnieją, albo też istnieją, ale inaczej – zmienione, częściowo zapomniane, przebudowane, odnowione, zniszczone... Zmiana – to właśnie to, co najbardziej boli, bo nie jest to zmiana na lepsze. Wang pisze o ukwieconych kamelią świątyniach, które zniszczyła Rewolucja i których już nie ma na mapie. Pisze o kunmińskim deszczu, który zastąpiła trwająca już cztery lata susza. Ale pisze też o kunmińskich przekąskach, m.in. o moich ukochanych dża, które w dodatku pisze całkiem niepoprawnie – najpewniej w ówczesnych czcionkach nie było tego znaku...
Zakochałam się w tych esejach. Pewnie będę tłumaczyć jakieś fragmenty – jeśli uda mi się pokonać nieśmiałość i spróbować przetłumaczyć tak świetnie napisane kawałki. Póki co – tylko polecam. Książeczka natychmiast ląduje w zakładce z lekturami.

2010-11-07

wycinanki 剪紙

Jestem mistrzem. Tak przynajmniej twierdzą koledzy, dla których te dziewczyńskie zabawy to czarna magia, a ja im pomagam. Mam czas im pomagać, bo szybko kończę własne prace. Szybko kończę, bo to tak piekielnie nudne i ohydne, że nie ma się co zagłębiać. W skrócie zajęcia polegają na tym, że nauczycielka rysuje wzór do wycinania na tablicy, a my to kopiujemy, wycinamy i naklejamy na gazetę albo do zeszytu (w wypadku ambitniejszych uczniów). Ja nawet nie mam nożyczek, o kleju nie wspominając - wszyscy znają mój ekhm wielki talent plastyczny, prawda?
Ale wymiatam. Kopiowanie jest czymś, na czym się świetnie znam. Oto efekty:

Są to zajęcia OBOWIĄZKOWE na studiach magisterskich z zakresu nauczania języka chińskiego na Yunnańskim Uniwersytecie Pedagogicznym - Yunnan Normal University.

2010-10-03

Wen Yiduo 闻一多

Dawno, dawno temu była sobie wojna chińsko-japońska. Tak konkretnie to zaczęła się w 1937 roku i broń Boże nie była pierwszą wojną chińsko-japońską. Tym razem jednak Japończycy stwierdzili, że wykończą chińskich intelektualistów szybko i zdecydowanie. Zaczęli bombardować uniwerki, od Tianjinu bodaj zaczynając, a na dwóch największych potęgach intelektualnych - Uniwersytecie Pekińskim oraz Uniwersytecie Qinghua kończąc. Pozbierało się więc szlachetne grono profesorskie i zabrało swoich uczniów w podróż. Przebrnęli przez całe Chiny, kończąc w Kunmingu. To właśnie tutaj założyli Południowo-Zachodni Połączony Uniwersytet 西南联合大学. W czasie wojennego zamętu uniwersytet kształcił przyszłą inteligencję, korzystając z pomocy najtęższych głów w kraju. Przykładem może służyć choćby przystojniak ze zdjęć - Wen Yiduo. Ten poeta i nauczyciel, kształcony nie tylko w Pekinie, ale i w Chicago, wprowadzający nową jakość do chińskiej poezji, próbował uczyć swoich studentów niezależnego myślenia, krytycznej postawy wobec władzy itd. Nie podobały mu się ani rządy Guomindangu, ani czerwona alternatywa. Współtworzył więc z innymi intelektualistami Chińską Ligę Demokratyczną, proponującą tzw. Trzecią Drogę. Niestety, władzom nie bardzo spodobała się tego typu krytyka. Wen Yiduo i jego syn zostali zastrzeleni przez agentów Guomindangu; ponoć Wen oberwał czterema kulami, z czego trzy zmasakrowały mu twarz. 
Mój obecny uniwerek, Yunnan Normal University, to wnuk owego połączonego uniwersytetu. Po całym kampusie i okolicach rozsiane są pamiątki po Wen Yiduo.

Czyżby obecne komunistyczne władze nie pamiętały, że ten poeta i intelektualista wielkiej klasy przede wszystkim sprzeciwiał się głupocie rządzących i ślepej wierze w to co mówi władza?

2009-04-06

chiński teatr - czeski film ^.^ 中國戲劇


Jakoś w połowie marca wybrałam się do teatru. Nie jestem żadną ąę, tak samo lubię wypady na karaoke. Ale w szkole darmowe bilety dawali, więc stwierdziłam, że warto skorzystać, zwłaszcza że scena tuż za rogiem mojej ulicy. Nawet nie zapytałam o tytuł. Wyszłam z założenia, że i tak większości nie zrozumiem, więc...
A tytuł to "我的西南聯大" czyli Mój Zrzeszony Narodowy Uniwersytet Południowozachodni. Czyli ten uniwersytet. W skrócie: kiedy niedobrzy Japończycy najechali Chiny, zacne grono profesorskie (studenckie zresztą też) z Pekinów i innych takich zamiast bagnet na broń wzięła nogi za pas. Najpierw pojechali do Changsha, potem wynieśli się na najdalszy zachód, czyli do Kunmingu mojego ulubionego. Tu starali się wprowadzić zachodni model - liberalny, niezależny politycznie, z daleko posuniętą wolnością. Udawało im się, dopóki się nie pogniewali na Chiang Kai-sheka i nie zaczęli współpracować z komunistami - bo wtedy zamiast modelu zachodniego dostali model sowiecki ;) Gruzy dawnego Zrzeszonego Uniwersytetu stały się podwalinami współczesnego Yunnan Normal University 雲南師範大學.
Sztuka o 知識份子 czyli wykształciuchach. Co powinni robić - współpracować z Japończykami czy nie? Iść na front czy prowadzić wojnę słowną? Co począć wobec Amerykanów? Te dylematy stoją przed członkami jednej rodziny, a właściwie - mieszkańcami jednego hmmm siheyuanu 四合院. Wygrywają chińskie wartości, ale ginie syn, a córka wychodzi za mąż za Amerykanina ;) Oczywiście, patriotyzm bije po oczach.
Sztuka jak sztuka. Aktorzy... hmmm... część to dopiero studenci i było to po nich widać ;) Ale nie potrzebowali mikrofonów i doprowadzili mnie do płaczu na sam koniec.
I właśnie o tym chciałam... Bo, szczerze mówiąc, nie spodziewałam się nawet, że zrozumiem mniej więcej treść. A przecież zrozumiałam. Zrozumiałam, weszłam w historię i się wzruszyłam. Takie małe dwa zwycięstwa - moje nad chińskim i chińskiego teatru nade mną.