2023-06-27

Klara i słońce

Kolejnego Ishiguro pochłonęłam z zachwytem. 

Pytania na w trakcie i po lekturze: czy wiara czyni cuda? Czy miłość czyni cuda? Dlaczego tak trudno nam uwierzyć w coś, czego nie ogarniamy rozumem? Czy to jest przyjaźń, jeśli po jakimś czasie po prostu idziemy w inne strony? Czy to może być miłość, jeśli po jakimś czasie idziemy w inne strony? Co powinni, a czego nie powinni robić rodzice umierającego dziecka? Jak poradzić sobie z odpowiedzialnością za te wszystkie rzeczy, które robimy naszym dzieciom dla ich własnego dobra? 

Lubię książki popularnonaukowe, które odpowiadają na moje pytania. Ale jeszcze bardziej lubię książki zwykłe - powieści, nowele, opowiadania, które każą mi zadawać sobie pytania i zmuszają do udzielania niełatwych odpowiedzi samej sobie.

2023-06-23

śpiewanie

ZB słucha pieśni ludowej z Shanxi, której właściwy styl śpiewania mało kto jest w stanie odtworzyć. Wiecie, jak jest z folklorem: tylko ktoś, kto ma go we krwi, może go zaśpiewać naprawdę "po ludowemu". Oczywiście, nie mam nic przeciwko artystycznym interpretacjom w innym stylu, ale świetnie sobie czasem posłuchać oryginału. ZB do tego stopnia zakochał się w wykonaniu, że aż niechcący zaczął podśpiewywać razem z wokalistką. Tajfuniątko odwróciło głowę w kierunku ZB i rzekło: "idę po plaster", na co zdeprymowany ZB od razu zareagował zapewnieniem, że będzie już trzymać dziób na kłódkę... 

A sama piosenka bardzo wdzięczna:

 

Ja wszakże wolę mniej hardcore'owe wykonanie:  

PS. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca!

2023-06-22

Chiński wiedźmin Zhong Kui 鍾馗

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej. 

Dziś przedstawię Wam sylwetkę związaną z dzisiejszym Świętem Smoczych Łodzi. Jeśli zaś chcecie się czegoś dowiedzieć o samych obchodach rzeczonego święta i tradycjach z nim związanych, zapraszam tutaj.

Czy wiecie, że w chińskim panteonie taoistycznym istnieje wiedźmin? 

Zhong Kui 鍾馗 to bóstwo obecne w chińskiej mitologii z dawien dawna. Jest pogromcą wszelkich złych bytów, od duchów po potwory. Przedstawiany jest zazwyczaj jako postawny mężczyzna z bujną czarną brodą i oczami wytrzeszczonymi w ewidentnej wściekłości, z potężnym mieczem w dłoni. Ponoć na jego wezwanie musi się stawić osiemdziesiąt tysięcy demonów! W ich okiełznaniu pomaga mu pięć nietoperzy przynoszących szczęście. Jest jednym z bóstw, które wyemigrowały do Japonii, Korei i Wietnamu i zagnieździły się tam na dobre. 

Jak widać na załączonym u góry obrazku, jest częstym tematem kaligrafii czy haftów. Najczęściej można go jednak zauważyć nie w galeriach czy też na ścianach, a wymalowanego na drzwiach wejściowych jako "ochroniarza". Może również się opiekować miejscami, w których obraca się znaczną gotówką. 

Jak to się jednak stało, że został "wiedźminem"? Zgodnie z legendą, Zhong Kui podróżował właśnie z ziomkiem Du Pingiem, by wziąć udział w egzaminach cesarskich w stolicy. Ponoć miał najlepsze wyniki, jednak nie otrzymał zaszczytnego tytułu zhuangyuan, należnemu prymusowi. Cesarz uznał, że nie może w ten sposób uhonorować osoby tak brzydkiej. Porażony wściekłością Zhong Kui popełnił samobójstwo rąbiąc łbem o pałacowe wrota tak długo, aż go sobie rozbił (jak na najmądrzejszego studenta Chin umarł śmiercią dość głupią. Może cesarz wiedział, co robi, nie dając mu tytułu zhuangyuana?...). Du Ping pozbierał go spod bram i pochował, a Zhong Kui powędrował przed piekielny trybunał, gdzie Yama - władca piekła - stwierdził, że taki junak mu się przyda - mądry, inteligentny, a jednocześnie za sprawą samobójstwa skazany na wieczne potępienie. Świetny menedżer piekła! Został więc Zhong Kui mianowany królem duchów/demonów i kazał mu je tropić, łapać i trzymać żelazną ręką. Po tej nominacji Zhong Kui wrócił raz do swojego miasteczka w wigilię chińskiego Nowego Roku. Aby odwdzięczyć się Du Pingowi za jego dobroć, Zhong Kui oddał mu rękę własnej siostry*. 

Popularność Zhong Kuia sięga czasów dynastii Tang, kiedy śnił się on nawet cesarzom. W późniejszych czasach bardzo popularne były świątynie ku jego czci (bądź jego ołtarze w świątyniach innych bóstw) - niektóre istnieją zresztą do teraz. Dziś ludzie przypominają sobie o nim głównie przed chińskim Nowym Rokiem, a także dzisiaj, czyli w Święto Podwójnej Piątki, święto związane z rozmaitymi zabiegami wyganiającymi zło i choroby. W późniejszych czasach powstał również taniec Zhong Kuia 跳鐘馗, który później nawet przerodził się w numer operowy. W niektórych zaś miejscach (głównie na Tajwanie) taniec ten nadal jest traktowany jak rytuał oczyszczający i swego rodzaju egzorcyzm. Niestety, ja nie miałam nigdy okazji go widzieć. A szkoda, bo chętnie nauczyłabym się wyganiać demony! 

Wesołego Święta Smoczych Łodzi! Smacznych dzongdzów! I pomyślnego wygnania wszelkich demonów...

*Wersji legendy jest zresztą mnóstwo. Według jednej z nich Zhong Kui początkowo nie był brzydki, ale po drodze na egzamin cesarski wsąpił do świątyni, w której się upił i po pijanemu począł uwłaczać mnichom. Za karę sama bogini Guanyin sprawiła, że stał się pokraką ostateczną, a to z kolei sprawiło, że nie został dopuszczony do egzaminów. Dalej większość historii toczy się już podobnie.

Tutaj poczytacie o pewnym samuraju, który został bogiem ;)

2023-06-18

smalec

Yang Liping, twórczyni najsłynniejszego przedstawienia muzycznego o Yunnanie, od dawna jest marką samą w sobie. Reklamuje zazwyczaj produkty rozmaitych yunnańskich firm. Tym razem trafiłam na reklamę ciasteczek kwiatowych, naszej tutejszej specjalności.

Hasło reklamowe głosi: "Dobre ciastka robimy na dobrym tłuszczu. Ciasteczka kwiatowe z gęsim smalcem firmy Panxiangji".

O, tak. Cios w serce wszystkich wegetarian i wegan, którzy zajadali ciasteczka nie wiedząc, że one - jeśli tylko są faktycznie tradycyjne - muszą zawierać smalec. Zazwyczaj wieprzowy, ale, jak widać na załączonym obrazku, gęsi też się zdarza. Jest to jeden z ukłonów w stronę licznych w Kunmingu muzułmanów.

Od wieków nie widziałam, żeby coś w Polsce było specjalnie reklamowane, że zawiera smalec. A ja przyznać muszę, że też czasem dodaję smalec do wypieków, zwłaszcza jeśli zabraknie mi masła - i powiem Wam w sekrecie, że wypieki owe bardzo zyskują na kruchości i smaku. O oleju w wypiekach i w ogóle generalnie w kuchni już dawno zapomniałam...

2023-06-14

kawa

Pamiętam jeszcze czasy, gdy trudno było w Kunmingu o porządną kawę. Wybór był dość niewielki - amerykańska sieciówka albo któraś z kosmicznie drogich kawiarń przy ulicy obcokrajowców. 

Jakoś w międzyczasie wyroiła się masa kawiarenek, których właściciele, będący równocześnie jedynymi pracownikami, znają się na kawie lepiej, niż ja kiedykolwiek będę się znać na czymkolwiek, z herbatą włącznie. Ceny są rozmaite, raczej wyższe niż niższe, ale kawiarnie nie świecą pustkami. Jakoś w międzyczasie poza kawiarenkami wyroiło się bowiem nowe pokolenie Chińczyków, które pić kawę lubi i umie. Popularność tego napoju jest obecnie tak wielka, że raz na kwartał w centrum Kunmingu odbywa się Festiwal Kawy. To dopiero czasy-mary! Czegóż tam można spróbować, czego się można dowiedzieć!

Najbliższy festiwal podobno już na początku lipca! Nie mogę się już doczekać!

2023-06-10

uczta w Shiping

Jednym z miłych dodatków do maratonu w Shiping, w którego skróconej wersji wzięłyśmy z Tajfuniątkiem udział, była uczta złożona z lokalnych przysmaków, na którą "przyjaciele z dalekich stron" zostali zaproszeni. Pojawiło się ze dwadzieścia dań, których zdecydowaną większością byłam zachwycona. Najważniejszą częścią uczty były oczywiście świeżusieńkie produkty sojowe, produkowane na miejscu - w końcu z nich Shiping słynie. Można było sporo się nauczyć o rodzajach shipińskiego tofu i sposobach jego podania, jednak wybór dań był tak duży, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie - i mięsożerca, i weganin, i osoba lubująca się w smakach pikantnych i ta woląca delikatne, i ktoś, kto lubi smażeninę, i ktoś preferujący zdrowsze sposoby przyrządzania jedzenia.
świeżo zrobiona skórka tofu - yuba
świeżo robione miękkie tofu
skórka tofu podana z pikantną maczajką
yunnańskie dziwactwo - grillowane tofu
smażone kwiaty granatu
kurczak z garnka parowego
lokalna wędzonka/suszonka
krokiety w skórce tofu
ryż ośmiu skarbów
sałatka ze skórki tofu posiekanej w paski.

Nie mam kompletu zdjęć, ponieważ większą część uczty spędziłam opowiadając współucztującym o tym cudownym jedzeniu, którego... nie chcieli jeść. 

Przy stoliku siedzieli sami obcokrajowcy. Rosjanka, która na maraton przyjechała specjalnie z Szanghaju i która całym jestestwem dawała otoczeniu odczuć, co sądzi o wiejskim jedzeniu południowego Yunnanu. Trójosobowa kolumbijska rodzina, która mieszka w Yunnanie już prawie trzy lata, ale na wszelki wypadek żywi się w zasadzie wyłącznie jedzeniem przyrządzanym w domu i to przyrządzonym z produktów importowanych, bo "wszyscy wiedzą", że dawka pestycydów i antybiotyków w chińskim jedzeniu jest śmiertelna. Gwoli ścisłości: ja też uważam, że Chińczycy powinni wreszcie zacząć przestrzegać jakichkolwiek norm i też lubię gotować w domu dania, o których sądzę, że są zdrowsze niż te w większości chińskich knajp. Jednak potępianie wszystkiego w czambuł i wsadzanie wszystkiego do jednego worka mi się bardzo nie podoba. Oprócz tego była jeszcze jedna Europejka z synem - przynajmniej oni nie bali się próbować podstawionych potraw, choć daleko im było do zachwytu. Czara goryczy się przelała, gdy na przyniesienie każdego kolejnego dania Rosjanka (która w ogóle nie tykała zaproponowanych potraw, zamiast tego jedząc suszone mango, które sobie przywiozła) zaczęła mówić kelnerce, żeby ta zabrała półmisek z powrotem. Abstrahując od tego, że było to niegrzeczne, skoro nie skonsultowała tej decyzji choćby ze mną - czyli współtowarzyszką biesiady - to było to niekulturalne i bez sensu również na poziomie bardziej ogólnym, Przecież kelnerka wykonywała tylko służbowe polecenie - na każdym stoliku musiał się znaleźć taki sam zestaw potraw. Komu by później miała tłumaczyć, że nie zarekwirowała półmisków na własny użytek, tylko że goście nie chcieli? Oczywiście, nie należy marnować jedzenia - może lepiej byłoby, gdyby uczta została pomyślana jako szwedzki stół? Jednak mówienie kelnerce, która zaiwania jak z motorkiem, żeby sobie wzięła półmisek z powrotem to pomysł... Hmmm... No dobrze. Skończmy ten temat. 

Widząc, że reszta gości żywi się niemal wyłącznie suchym ryżem, zaczęłam opowiadać o kuchni Yunnanu, O tym, dlaczego jest tak różnorodna i smakowita. O yunnańskich dziwactwach, z których pewna część jest kulinarna. O wpływach z innych krajów i innych regionów Chin i jak te wpływy wiążą się ze skomplikowaną historią prowincji. Niektórzy, namówieni przeze mnie, spróbowali najlepszego rosołu, gotowanego w yunnańskim garnku parowym. Niektórzy spróbowali kwiatów granatu. Niektórzy nagle odkryli, jak pyszne są yunnańskie wędliny... A niektórzy wstając po dwóch godzinach od tego stołu, byli tak głodni, że pytali, gdzie najbliższy McDonald. 

Wiem, że mają do tego prawo, że ich strata i tak dalej. Ale po pierwsze - tak bardzo mi to zagrało na lokalnym patriotyzmie, że aż sama się sobie dziwię, a po drugie - cieszę się, że horyzonty kulinarne mojej córki i moje są szersze. Dzięki temu nasze życie jest o wiele smakowitsze! 

No i - można coś lubić, można nie lubić. Ale nawet nie spróbować?...

2023-06-06

ogień w paście 膏火

Aż przetarłam oczy ze zdumienia, gdy przeczytałam, że w shipińskiej akademii dawano najlepszym studentom ogień w paście czy też ogniową pastę 膏火. Wyraz ogień 火 na pewno wszyscy znacie; 膏 gāo też pewnie jest znana większości, ale przypomnę - to to samo 膏, które jest odpowiedzialne np. za pastę do zębów 牙膏, maść 药膏, lecznicze plastry 药膏, szminkę ochronną 唇膏 itd. 

Od razu mówię: kocham internet. Dzięki niemu mogłam się od razu dokształcić. Po pierwsze: 膏 to nie tylko pasta, ale również tłuszcz, a po drugie może nie być ani pastą, ani tłuszczem, a czasownikiem "zanurzać pędzel w tuszu". Oho! Myślę sobie. Już bliżej do studenta. Może i ogień ma jakieś dodatkowe znaczenie? To byłoby za proste. Ale już za chwilę mamy wytłumaczenie: chodzi tu o lampkę (zapewne olejną), spalaną nocami przez pilnych studentów - co jest jednocześnie synonimem kosztów nauki. Czyli kiedy dawano "ogień w paście", umarzano po prostu opłatę za studia. O takim znaczeniu naszej pasty może przypominać przysłowie: 

焚膏繼晷 [焚膏继晷] féngāojìguǐ - pracować bez ustanku noc i dzień. Dosł. spalać olej by zegar słoneczny kontynuował pracę.

2023-06-02

玉屏书院 Akademia z Nefrytowej Tablicy

W Shiping 石屏, czyli w Kamiennej Tablicy, znajduje się góra o nazwie... Nefrytowa Tablica 玉屏. U jej stóp zbudowano w połowie XIX wieku, czyli pod koniec panowania dynastii Qing, akademię. Miała wszystko, co potrzeba - dużą ilość ozdobnych bram i jeszcze większą sal wykładowych oraz pawilonów wraz z ogródkami - wszak nawet najtęższe głowy muszą czasem odpocząć wśród pięknych śliw, moreli czy wończ. Ba, nawet sam zongdu Yunnanu napisał o jednej z sal wykładowych "讲堂". Czyli... "sala wykładowa". No dobra, nie naigrawam się już, choć chińska obsesja dotycząca autografów, które przerabiane są na pamiątkowe tablice, nie jest dla mnie do końca zrozumiała. 

Początkowo boczne budynki były salami wykładowymi i akademikami, a środkowa "aula" służyła załatwianiu spraw urzędowych. Akademia była o tyle niezwykła, że najlepszym uczniom pozwalała się uczyć za darmo - a "stypendia" były przyznawane nie dorocznie, czyli raz spinamy poślady, a potem hulaj dusza bez kontusza, tylko co miesiąc! Akademia działała w ten sposób ponad pięćdziesiąt lat i wysłała w świat wielu uczonych. W 1905 roku z niewiadomych przyczyn zmieniono ją w podstawówkę. Zachowana w całkiem niezłym stanie, w 1991 roku została objęta opieką państwową i trafiła na listę ważnych zabytków. 

Dziś również służy nauce - choć w inny sposób. Cały kompleks został zmieniony w muzeum, w którym znajdują się ciekawe eksponaty dokumentujące historię regionu. Obiekt można zwiedzać zarówno samemu, jak i z przewodnikiem. Ja dołączyłam na dziko do jednej z grup; niestety na krótko, ponieważ na zwiedzanie muzeum nie zostało nam już dużo czasu. Przewodnik pokazywał szczegóły architektoniczne czy zdobienia, które raczej umknęłyby uwadze przeciętnego obserwatora; sypał jak z rękawa anegdotkami o sławnych Shipińczykach - aż miło było posłuchać. Niestety, nie oferują usług przewodnickich w języku innym niż mandaryński.

W jednej z sal znajduje się również maleńki sklepik z pamiatkami, gdzie można kupić pocztówki, magnesy na lodówkę i urocze mapki Shiping i okolic.