Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 景洪 Jinghong. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 景洪 Jinghong. Pokaż wszystkie posty

2020-06-15

五树六花 pięć drzew i sześć kwiatów

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl czyli w ramach Unii Azjatyckiej.

Kiedy zwiedzałam Tropikalny Ogród Botaniczny w Jinghongu, najwięcej czasu spędziłam w części buddyjskiej, to znaczy prezentującej rośliny ważne dla buddystów. W języku chińskim nazywa się je zbiorczo pięcioma drzewami i sześcioma kwiatami.
Dziś opowiem Wam właśnie o nich.


Pięć drzew
  • Palma pierwszeństwa trafia do figowca pagodowego 菩提树 pútíshù, który jest świętym drzewem buddyzmu. Podobno słynne Drzewo Bodhi, pod którym Budda osiągnął oświecenie, należało do tego właśnie gatunku. Odtąd figowiec pagodowy nazywany jest drzewem oświecenia; jego łacińska nazwa podkreśla znaczenie religijne tej rośliny (Ficus religiosa).
  • Następny jest figowiec wysoki (Ficus altissima) 高榕 gāo​róng. Jest to figowiec-epifit, czyli figowcowa jemioła: wyrasta na jakimś innym drzewie, a dopiero potem powoli wypuszcza korzenie. Po jakimś czasie dochodzą ode do ziemi, a figowiec może zacząć się sam żywić, jednak zazwyczaj zdążył już zabić drzewo, na którym się zagnieździł. Tak samo potrafi się zagnieździć w skałach a nawet w miejscach wybranych i przysposobionych przez człowieka. Przez Dajów jest uważany za "drzewo z duszą", ponieważ zazwyczaj jest miejscem odpoczynku licznego ptactwa. Dzieje się tak dlatego, że bardzo obficie kwitnie i owocuje.
  • Trzeci jest wachlarzowiec właściwy 贝叶棕 bèi​yè​zōng, na którym zapisywano sutry buddyjskie - Corypha umbraculifera. Dajowie i inne tutejsze ludy używały liści wachlarzowca do zapisywania nie tylko sutr, ale jednak najsilniej jest wachlarzowiec związany z buddyzmem. Zgodnie z tutejszymi legendami tylko osoba o czystym sercu mogła zasadzić wachlarzowiec i doczekać jego wyrośnięcia.
  • Czwarta jest areka katechu czyli po prostu palma betelowa 槟榔 bīng​lang - Areca catechu. Nie tylko jest piękna, ale również dostarcza tak lubianego przez Dajów i inne ludy Azji Południowo-Wschodniej betelu. Betel jest zaś nie tylko używką, ale i lekarstwem przeciwbiegunkowym i odrobaczającym.
  • Ostatnie drzewo to winodań wachlarzowata Borassus flabellifer 糖棕 tángzōng czyli palma cukrowa. Po nacięciu kwiatostanów puszczają one sok, który spływa po nożu do pojemników; jest on niezmiernie słodki. Ponieważ kwiatostany to ogromne "bazie", z jednego można napełnić słodkim sokiem ładnych kilka słoików. Zaś piękne, wiecznie zielone liście wspaniale chronią przed palącym południowym słońcem.
Sześć kwiatów
  • Po pierwsze i najważniejsze: kwiaty lotosu 荷花 hé​huā​ lub 莲花 lián​huā. Są najpiękniejszym symbolem czystości buddyjskiej - lotos wyrasta z błota, lecz to błoto zostaje pod nim, jakby nie miało z nim nic wspólnego, a sam kwiat jest piękny i czysty. Jest nie tylko jednym z buddyjskich sześciu kwiatów, ale i chińskich Dziesięciu Słynnych Kwiatów 十大名花.
  • Druga jest krynka azjatycka, roślina silnie trująca (albo lecznicza), po chińsku zwana Orchideą Bodhisattwy Mądrości 文殊兰 Wén​shū​lán. Ma przepiękne białe, cudnie pachnące kwiaty, które ofiarowuje się Buddzie, jednak nie tylko z tego powodu trafiła na listę.
  • Trzeci kwiat to wianecznik złocisty, po chińsku zwany kwiatem kurkumowym/kwiatem żółtego imbiru 黄姜花 huáng​jiānghuā. Kwitnie aż do późnej jesieni. Najważniejsze jednak są nie same kwiaty, aromatyczne i długo zachowujące świeżość - nawet po zerwaniu - a to, że po pierwsze jest rośliną leczniczą - z łodyg otrzymuje się lekarstwo przeciwkaszlowe - a po drugie jej korzenie używane są do farbowania buddyjskich szat. Potrafi urosnąć na prawie dwa metry!
  • Czwartym jest przepiękna plumeria - to niby też drzewo, ale święte są tylko same kwiaty. Po chińsku zwą się śmiesznie: kwiatami jak jajko (bo jest "żółtko", "białko" i jajowaty kształt płatków) 鸡蛋花 jīdànhuā. Oczywiście, to nazwa nieoficjalna. Źródło lateksu, a także jednego z najpiękniejszych nocnych zapachów świata.
  • Piąty to magnolia champaca (ćampaka), czyli kolejne drzewo, tym razem o pięknych pomarańczowych kwiatach. W Chinach zwie się ją "birmańską wończą" 缅桂花 Miǎn​guì​huā. Jej zapach można poczuć nawet kilkadziesiąt metrów dalej! To kwiaty. Za to drewno chętnie wykorzystuje się w stolarstwie. Ponoć pod tym drzewem również można osiągnąć oświecenie.
  • Ostatni kwiat to... kwiat banana. Jednak nie zwykłego bananowca, a gatunku Musella lasiocarpa, którego kwiaty nazywane są przez Chińczyków ziemnym złotym lotosem 地涌金莲 dì​yǒngjīn​lián. Jest symbolem ukaranego zła i wcielenia cnotliwości.
 

Wpis miał być dużo piękniejszy. Niestety, jakiś czas temu straciłam sporo zdjęć, ponieważ padły mi mniej więcej w tym samym czasie oba dyski zewnętrzne. Tym bardziej się cieszę, że tak wiele zdjęć umieszczam na obu blogach - bo niestety sprzęt się psuje, a internet nie zapomina...

Tutaj poczytacie o świętych roślinach Japonii.

2020-04-22

Tropikalny Ogród Botaniczny 热带花卉园

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej. 

Z okazji Dnia Ziemi chciałam Wam pokazać piękne miejsce, w którym się wiele nauczyłam o roślinach dotąd całkiem mi nieznanych. Podczas ostatniej wycieczki do Jinghongu wybraliśmy się do tamtejszego Ogrodu Botanicznego. Właściwie nie wiedziałam, czego się spodziewać - może małego parczku z pojedynczymi sztukami atrakcyjnych roślin? W żadnym wypadku nie spodziewałam się TEGO - jednego z najpiękniejszych parków, które w życiu widziałam. Na powierzchni około 100 hektarów zgromadzono - i świetnie opisano - ponad tysiąc tropikalnych roślin.
Poza samym zgromadzeniem eksponatów w tym miejscu prowadzone są też badania, głównie te dotyczące uprawy powyższych roślin, w tym dużej ilości drzew owocowych, a także popularnych lekarstw medycyny tradycyjnej. Tutejsi badacze dbają również o to, by popularyzować wiedzę na temat roślin tropikalnych. O "ważności" ogrodu i badań świadczą wizyty najważniejszych osób w państwie - od Zhou Enlaia poczynając, przez Jiang Zemina i Hu Jintao aż na Xi Jinpingu kończąc - i na świecie - przyjeżdżają tu bowiem botanicy z całego świata: z Francji, Kanady, Japonii, Tajlandii...
Obszar można z grubsza podzielić na cztery główne obszary: rośliny tropikalne, kauczukowce, owoce tropikalne i część pamiątkowa (to znaczy: na pamiątkę tych wszystkich ważnych osób, które tu były i sadziły drzewa). Jednak tak naprawdę ogród jest podzielony na dziesiątki pomniejszych "ogrodów tematycznych" - tutaj same kąciciernie, tutaj palmy, tutaj wiszące ogrody, tutaj ogrody wodne i tak dalej. O jednym z tych ogrodów tematycznych napiszę zresztą kiedyś, bo mnie zachwyciła sama koncepcja. Wracając do głównych atrakcji: możemy tu na przykład prześledzić powstawanie kauczuku od zasadzenia drzewa do zbiorów; możemy zobaczyć, jak rosną owoce, które wprawdzie można już kupić w Polsce, ale, ponieważ przywieziono je z daleka, nie zawsze wiemy, jak są uprawiane. No i - można spacerować, piknikować, słuchać śpiewu ptaków i cieszyć się soczystą zielenią zarówno w słońcu, jak i w błogosławionym cieniu.
Ogród jest otwarty w godzinach 8-18 i powiem szczerze, wydaje mi się, że jeśli interesują nas rośliny tropikalne albo po prostu mamy z sobą dobrą książkę, warto tu spędzić cały dzień - z dala od zgiełku miasta, trochę w dżungli, ale jednak - cywilizowanej. Przyjść rano, połazić, w południe zrobić sobie owocowy piknik (na miejscu można dostać sezonowe owoce prosto z tego ogrodu!), posjestować, a potem cyknąć foty w ciepłym popołudniowym słońcu. Wybrać się tam warto jak rok długi - zawsze coś będzie akurat kwitło albo owocowało. Oczywiście, w porze deszczowej (maj-październik) może nas złapać deszcz, jednak my byliśmy we wrześniu i było po prostu cudownie. Jest gdzie usiąść, jest co robić, jest gdzie wybiegać Tajfuniątko. Jeśli zaś chcecie pogłębić wiedzę o roślinach tropikalnych (i znacie chiński), możecie sobie nawet wynająć przewodnika. My nie skorzystaliśmy, bo przewodnik i Tajfuniątko w jednej grupie to zbytek szczęścia.

strelicja czyli orchidea zerkającego żurawia ;)
To nie photoshop. Tam naprawdę tak jest.
Czterolistna koniczyna! E... nie koniczyna... Ale przynajmniej czterolistna :)
drzewa pomelowe
cudowne papaje...
karambola!
Oczywiście, że będę jeszcze o tych roślinkach pisać. Potrzebuję tylko trochę czasu...

A tutaj poczytacie o recyklingu po japońsku.

2018-10-18

domy budowane nad pustką

Kiedy byłam w Jinghongu po raz pierwszy, zaledwie dziesięć lat temu, wystarczyło wyjść parę kroków poza bezpośrednie centrum, by natrafić na jedno z yunnańskich dziwactw - domy budowane nad pustką. Czyli takie, które mają otwarty parter, a życie toczy się na piętrze. Dawniej był to sposób i na trzymanie zwierząt hodowlanych jednocześnie na powietrzu i pod dachem, na ograniczenie ilości robactwa i na radzenie sobie z częstymi powodziami. W miarę bogacenia się wiosek, parter zmienił się raczej w garaż dla motorów albo i wypasionych fur, a także miejscem spędzania czasu ze znajomymi i rodziną. Drewniane bądź bambusowe drabinki ustąpiły miejsca wykafelkowanym, szerokim schodom, prowadzącym na piętro, a piękne, palmowe strzechy często zaczęła wspierać cokolwiek mniej urocza blacha falista.
Tym razem w poszukiwaniu takich domostw musieliśmy wyjechać z Jinghongu; nawet jednak w okolicznych wsiach znalazłam tylko kilka przykładów takiej zabudowy. Pamiętam, jak parę lat temu podczas spacerów bywałam zapraszana "na parter" (na piętro nie wpuszczali, ale też się nie pchałam, bo to miejsce bardzo prywatne) na czarkę herbaty i garść prażonego słonecznika. Nawet nie żeby pogadać, a po prostu żeby usiąść i nacieszyć się wspólnotą i skrawkiem cienia. Teraz domy takie chronione są przed "najeźdźcą" przez wysokie płoty. Ja wiem, że zmienił się stan posiadania - teraz już jest co ukraść. Ja wiem, że zmienia się też mentalność i że nie ma się co dziwić - bo przecież my sami nie mamy na oścież otwartych furtek i domów. A jednak... tak mi żal!...
Dziś w samym Jinghongu bodaj tylko kilka restauracji zdecydowało się na pozostawienie takiej "otwartej" zabudowy, przy czym wielkość tych chałup jest znacznie bardziej imponująca od ich pierwowzorów, a tradycyjne materiały zostały zastąpione betonem. 
Cóż. Dobre i to.Mogliby przecież zamiast tego wybudować zwykły wieżowiec...

2018-10-16

Torani พระแม่ธรณี 大地女神

Mówiłam, że wspomnę jeszcze o tej pani, która wyjątkowo często pojawiała się w okolicach świątyń buddyjskich w Jinghongu. Jest to chtoniczne bóstwo z mitologii buddyjskiej, bardzo popularne w Azji Południowo-Wschodniej (zwłaszcza w Birmie, Kambodży, Tajlandii i Laosie). Jest to bogini ziemi i też z ziemią związane jest jej imię - po tajsku zwie się Nang Thorani czyli pani ziemia lub Mae Thorani czyli matka ziemia, po chińsku - bogini ziemi 大地女神, ale w innych krajach azjatyckich ma inne imiona, choć zawsze podobnie wygląda. W sumie tajskie imię jest stosunkowo najbardziej zbliżone do palijskiego dhāraṇī, oznaczającego właśnie ziemię. Najczęściej ukazywana jest jako obrończyni Buddy, często znajduje się między nim a demonami. Zgodnie z buddyjskimi mitami, jest to młoda kobieta, która wyżyma swe piękne i długie włosy, by utopić Marę. Mara to demon, który niecnymi sztuczkami, np. pokazywaniem pięknych i skąpo odzianych pań, chciał oderwać Gautamę Buddhę od medytacji pod Drzewem Bodhi. Wprawdzie Mara jest najczęściej tłumaczony jako niespersonifikowana niewiedza, ale w rysunkach i rzeźbach obecnych w buddyjskich świątyniach jest to zawsze brzydal, któremu tylko jedno w głowie.
A było to tak:
Bodhisattwa siedział, medytując, na swym tronie (na macie?) pod Drzewem Bodhi. Wtedy przybył Mara, zły i zazdrosny, i nie chciał dopuścić, by Gautama osiągnął oświecenie. Razem z nim przybyli wojownicy, dzikie zwierzęta, a także ponętne córki Mary. Nie szczędzili wysiłków, by przegonić Bodhisattwę. Wszystkie bogi, otaczające dotąd Buddę, już dawno uciekły, on jednak nie bał się Mary. Wyciągnął prawą dłoń i dotknął ziemi, powołując ją na świadka, że zasłużył na osiągnięcie oświecenia. I ziemia, pod postacią pięknej pani, wyrosła tuż przed miejscem medytacji Gautamy. Zakręciła długimi splotami i za każdą jego szczodrość (dana paramita) ze wszystkich wcieleń, z włosów spływała kolejna fala; było ich tak wiele, że zmieniły się w potop, który porwał Marę z jego armią. I nie było już żadnych przeszkód, i Bodhisattwa osiągnął oświecenie.
Ponieważ zgodnie z legendą z włosów Torani płynie woda, często jest przedstawiana jako rzeźba w fontannie.
Torani z parku przy Głównej Buddyjskiej Świątyni w Jinghongu
Torani z Świątyni Mengle
Zawsze jakoś mi się wydaje, że w Chinach i w ogóle w buddyzmie brakuje fajnych postaci kobiecych (to zresztą bolączka nie tylko buddyzmu :P). Torani rozbija bank - jest piękna, odważna, ocala Buddę od Mary i jakie ma włosy!

2018-10-11

pismo Dajów

Skoro jesteśmy już przy piśmie, to pomówmy nie o materiale piśmienniczym, a o samych literach. Choć yunnańscy Dajowie pochodzą bezpośrednio od Tajów i wydawałoby się, że będą w takim razie posługiwać się tajskim alfabetem, używają innych alfabetów (choć z tajskim spokrewnionych). Dwa oficjalnie uznane alfabety yunnańskich dajów to pismo tai le, pochodzące od staroindyjskiego pisma brahmi i używane przez Dajów z Dehongu i okolic, a także okazjonalnie przez lud Jingpo mieszkający w tamtych rejonach. Językiem Dai z Dehongu posługuje się prawie pół miliona ludzi, jednak sądzę, że pismo rozumie znacznie mniej ludzi. Jeśli chcecie zobaczyć, jak to pismo wygląda, zajrzyjcie tutaj.
Drugie, moim zdaniem piękniejsze przez swe krągłości, to nowe pismo tai lue, opracowane już za czasów ChRL i bardzo promowane przez państwo jako sposób zapisu języka tai lue. Mimo intensywnej promocji i odgórnego rozporządzenia, by w Yunnanie używać właśnie tego zapisu, niewielu ludzi potrafi się nim posługiwać, a jego obecność w życiu przeciętnego Daja ogranicza się do oglądania napisów w tym piśmie na ulicach i szyldach. Mam niejasne wrażenie, że ten alfabet powstał tylko i wyłącznie po to, żeby oduczyć ludzi jego starej wersji (czyli alfabetu Lanna), która używana jest nie tylko w Chinach, ale również w Birmie, Laosie, Tajlandii i Wietnamie. Niech przypadkiem nie próbują czuć się częścią jakiej większej tajskiej nacji!
Jeśli chcecie się przyjrzeć temu pismu, zajrzyjcie tutaj.
Teraz szybkie porównanie czterech sposobów zapisu języków tajskich:
Pismo tai le:
Nowe pismo tai lue:


Pismo lanna (czyli stare pismo tai lue):

Pismo tajskie:

I na koniec zagadka: jakie alfabety występują na poniższym drogowskazie?