2020-03-15

Meszuge

Ostatnio zaczytuję się w Singerze. Tak, czytałam cośkolwiek, gdy byłam w liceum, zostały mi bardzo dobre wspomnienia, ale bardzo, bardzo chciałam poczytać go jeszcze raz - tym razem nie dlatego, że był polskim żydem, a dlatego, że był emigrantem. Na pierwszy ogień poszły zupełnie absolutnie fantastyczne opowiadania - jeśli ktoś nie zetknął się jeszcze z Singerem, to właśnie od nich powinien zacząć. Teraz sięgnęłam po Meszuge - no i bardzo proszę, już na piątej stronie pojawia się nawiązanie do Chin!
― Gdzie pan był ― spytałem ― przez całą wojnę?
― A gdzie mnie nie było! W Białymstoku, Wilnie, Kownie, Szanghaju, później w San Francisco. Spadła na moją głowę cała żydowska bieda. W Szanghaju zostałem drukarzem. Wydałem Szita Mekubecet, Ritbę, Razala. Wiem wszystko o korekcie i składzie. Sam, osobiście, stałem przy maszynie, dobierając czcionkę. Zawsze wiedziałem, że Żydzi to wariaci, ale tego, że będą w stanie założyć jesziwę w Chinach, żeby debatować nad tym, czy jajko zniesione w szabat jest koszerne, podczas gdy ich rodziny pakowano do pieców ― nie, tego sobie nigdy nie wyobrażałem. Uciekłem tylko dzięki temu, że mój dawny rywal z Warszawy, konkurent w interesach, wystarał się dla mnie o wizę do Ameryki. Dobrzy przyjaciele zostawili mnie, ażebym sczezł, ale mój wróg mnie uratował. Nic mnie już nie zdziwi.
Strzepnął na spodek popiół z cygara.
― Jeśli ktoś by mi przepowiedział, że będę zecerem w Szanghaju, że Żydzi stworzą własne państwo i że w Nowym Jorku będę obracał papierami na giełdzie, wyśmiałbym go. Ale wszystkie te szaleństwa naprawdę się wydarzyły ― chyba że to wszystko sen.
***
― A co jedli w Chinach? ― spytała Cłuwa.
― Ach, kto ich tam wie, co jedli ― smażone karaluchy z kaczym mlekiem.
/Isaac Bashevis Singer, Meszuge/

I tutaj tych z Was, którzy nie wiedzieli o tym, jak żydzi uciekali do Chin i o tym, że znajdowali w nich schronienie, odsyłam do ciekawego artykułu [ang].
A Meszuge? Czy ludzie naprawdę są tak rozwiąźli? Czytam, ale ciężko mi się identyfikować z bohaterami. Tylko jedno: to, jak ludzie kłamią o sobie i to, jak prawda wychodzi na jaw. To jest niezmienne i bolesne. Lepiej żyć uczciwie i przyzwoicie. No i - nie bać się mówić prawdy. To z kłamstwa rodzi się cierpienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.