2022-09-24

wieści, wieści

W połowie września zaczął się całkiem nowy etap w moim życiu. Znalazłam pracę, która nie koliduje ani z opieką nad Tajfuniątkiem popołudniami i w weekendy, ani z badmintonem, w którego nadal gram trzy razy w tygodniu, za to zabrała mi wszystkie resztki wolnego czasu. Pieniądze się przydadzą, jak to z pieniędzmi bywa. A sama praca to opieka nad 2-3-letnimi maluszkami w żłobko-przedszkolu na tyle małym, że głowa nie pęka od hałasu. Na razie jest ok; zapomniałam już, jak to jest być bardzo zajętą, ale powoli wchodzę w ten tryb życia. Jakoś nagle zupełnie nie mam problemu z zasypianiem koło dziesiątej i spaniem spokojnie do rana; rzuciłam też kawę, bo nie mam na nią czasu ani możliwości cieszenia się nią. 

Na razie podpisałam umowę na niecały rok; później się zobaczy, czy będziemy z siebie nawzajem zadowoleni i czy nie pojawi się na horyzoncie coś jeszcze innego. Nie tęskniłam za pracą jako taką. Ale przyjemny szelest w kieszeni jest dość istotny, a poza tym zaspokajam tęsknotę za małym dzieckiem. A nawet za bandą małych dzieci. Niektóre z nich już mnie pokochały, więc jest nam razem coraz przyjemniej. Oby już tak zostało! Po pracy albo pędzę na badmintona, albo powoli pedałuję w stronę domu i przygotowuję się do Tajfuniątkowej polskiej szkoły. Mamy nauczanie zintegrowane plus angielski i musimy na to poświęcić codziennie koło godziny-półtorej, ale ja trochę więcej, ponieważ jeszcze trzeba podrukować karty pracy i tak dalej. Potem jeszcze szybka kolacja, jeśli zdążymy, to jeszcze film, basen czy rower. Obowiązkowo przed spaniem książka po polsku. Ogarnięcie rzeczy na drugi dzień - no i właściwie tyle. W przelocie zdążę jeszcze coś przeczytać, maznąć ścierką czy mopem, zebrać pranie, które zaczęło zalegać w stertach, skrobnąć do przyjaciół czy kilka słów na blog. Weekendy mają być przyjemnością, więc będziemy wymyślać coś na miarę naszych możliwości. 

Znów więc przyszedł czas na zaglądanie w blog z rzadka. Ech, cóż bym dała, żeby teraz wziąć w użytkowanie cały ten czas, który zmarnowałam we wczesnej młodości!

2022-09-23

Jesienny Tygrys 秋老虎

W ostatnią sobotę było wyjątkowo ciepło, ba, wręcz upalnie! Po wielu dniach deszczu, chłodu i ponad osiemdziesięcioprocentowej wilgotności powietrza nagle się wypogodziło, a temperatura sięgała 25 stopni w cieniu. Znów na wyścigi robię pranię, bo dobra passa trwa. Kiedy publicznie ucieszyłam się ze słoneczka i pogody jak należy (kiedyś się wreszcie ta przeklęta pora deszczowa MUSI skończyć!), ZB odparł: w tym roku Jesienny Tygrys przyszedł wyjątkowo późno. 

Jesienny Tygrys? Zastrzygłam uszami.

Otóż Jesiennym Tygrysem nazywają Chińczycy mniej więcej to, co my babim latem bądź złotą polską jesienią, czyli upalne dni po lecie. W zależności od regionu Chin Jesiennego Tygrysa wypatrywało się albo bezpośrednio po kanikule, albo po Początku Jesieni. Zgodnie z najpowszechniejszym bodaj wierzeniem, jeśli dzień Początku Jesieni 立秋 (między 7 a 9 sierpnia) był słoneczny, następnych 24 dni miało być bardzo gorących. Obecnie jednak (jak widać) Jesiennym Tygrysem nazywa się właściwie każdy jesienny upał. 

W południowych Chinach zjawienie się Jesiennego Tygrysa związane być może albo z sezonem tajfunów, albo z tym, że zimne wiatry z Północnego Wschodu są słabe. W Kungmingu, w którym tradycyjnie jesień to koniec pory deszczowej i początek pory suchej, wcześniejsze bądź późniejsze nadejście Jesiennego Tygrysa jest (całe szczęście!) prawie pewne. 

Jesienny Tygrysie, miej nas na uwadze, dobrze? Muszę przeprać letnie kołdry, a nie mogę tego zrobić, dopóki leje!...

2022-09-19

wróbel umarł z głodu 饿死雀

Z okazji uroczystej kolacji bardzo ładnie się ubrałam. Niech sobie mój mąż przypomni, że kocha mnie nie tylko za cudowny charakter, hue hue hue. Wyeksponowałam, co trzeba, a na widok męża przybrałam nawet odpowiednią pozę. No co, niech ma! Raz do roku mogę się poświęcić.

A jemu zaświeciły się oczy, ale powiedział, żebym może jednak zostawiła te pozy na później - w końcu w drugim pokoju jest Tajfuniątko. Po czym westchnął po kunmińsku: 饱死眼睛饿死雀: oczy obżarły się na śmierć, a wróbel umarł z głodu. Wróbel to kunmińska wersja tej części ciała, która i w Polsce jest ornitologiczna. Tak kunmińczycy mawiają, gdy można sobie tylko popatrzeć...

PS. Dzisiejszy wpis sponsorują cynowe gody.




2022-09-14

Osiem Widoków Yimen 易门八景

Wspomniałam, że Smocze Źródło jest jednym z Ośmiu Widoków Yimen. Nie miałabym o tym pojęcia, gdyby nie plac, który owych osiem widoków przedstawia... w postaci płaskorzeźb wyrytych na słupach.

Plac ten znajduje się w centrum Yimen, więc każdy zainteresowany tutejszą historią może się dowiedzieć, co dawni Chińczycy uważali za widoki warte zerknięcia a nawet warte poezji (na każdym słupie jest wyryty wiersz na temat danego widoku). 

Te widoki to:

1. 龟山夕照 Zachód Słońca na Żółwiowej Górze 

2. 烟寺晚钟 Wieczorny dzwon w Świątyni Dymnej 

3. 龙口泉香 Aromat Źródła w Smoczej Paszczy* 

4. 屏山霁雪 Koniec Śnieżycy na Górze Ping 

5. 玉硐晴云 Obłoki w Nefrytowej Jaskini 

6. 寒潭夜月 Nocny Księżyc Odbity w Zimnym Stawie 

7. 马头山色 Krajobraz Góry Końskiego Łba 

8. 江岸飞虹 Tęcza** Szybująca nad Brzegiem Rzeki

Niestety, nie udało mi się ani dotrzeć do innych widoków, ani nawet dowiedzieć, czy jeszcze istnieją. Ba, nawet wyguglanie wiadomości mnie przerosło. Zdołałam się tylko dowiedzieć, że tęcza szybująca nad brzegiem rzeki to po prostu ładna nazwa dla mostu, który ponoć był szalenie malowniczy.

*czyli u samego źródła.

**jak na pewno pamiętacie, tęcza - a raczej Tęcz 虹 - to jedeno ze stworzeń z chińskiej mitologii.

2022-09-12

Park Smoczego Źródła w Yimen 易门龙泉森林公园

Myszkując między yimeńskimi jeziorkami doszliśmy w końcu do Parku Narodowego w Yimen. Liczy on sobie trochę ponad sześćset hektarów i jest chyba jednym z moich najukochańszych parków. Jest tam starodrzew, cisza, świątynki i krystalicznie czysta woda. Jest miejsce do zabawy i biegania dla Tajfuniątka, ale są również spokojne zakątki dla mnie do czytania. No i jak tam wspaniale pachnie lasem! To dzięki temu, że władze miasta i prowincji w 1992 roku, gdy zakładały ten park, doszły do wniosku, że zamiast przycinać i karczować, żeby dostosować ten skrawek ziemi do wizji tradycyjnego chińskiego parku, można jednak zostawić, co się da. I wprawdzie po tangowskich świątyniach było tu już tylko wspomnienie, jednak to, co się udało ocalić lub odbudować na wzór qingowski - istnieje nadal. Dlatego znajdziemy tu scenę, na której drugiego dnia drugiego miesiąca księżycowego odbywają się przedstawienia ku czci smoka, a także smoczą świątynię - tak jak w dawnych czasach, co rok trzeba u smoka wybłagać regularne deszcze, dobre zbiory i bezpieczeństwo dla ludu. Sam Yang Shen zwiedzał jaskinię, z której wypływa Smocze Źródło i tutejsze świątynie; napisał nawet trzy wiersze na ten temat. Sam Wu Sangui ponoć poił tu konia. Smocze Źródło wraz z otaczającym je lasem jest pierwszym i najważniejszym z Ośmiu Widoków Yimen (jeśli dam radę dowiedzieć się czegokolwiek o pozostałych, dam znać). Jak dobrze, że można się jeszcze nim cieszyć! Stront pięknie barwi wodę, sprawiając, że widoki faktycznie zapierają dech w piersiach. 

Najważniejszym zabytkiem, który się tu znajduje, jest bez wątpienia taoistyczna Wielka Świątynia Smoczego Źródła, zbudowana za Qianlonga. Niestety, obecnie nie można jej zwiedzać, ale piękny drewniany budynek robi wrażenie. Tuż obok znajduje się grota, z której tryska Smocze Źródło, a jeszcze parę kroków dalej znajduje się wspomniana scena, odbudowana w 1853 roku, na której po dziś dzień odbywają się przedstawienia dla smoka. Żeby było ciekawie, w tym samym parku znajdują się też świątynki buddyjskie, ze Świątynią Ukrytego Smoka 龙隐寺 na czele. Jednak najbardziej rozpoznawalny jest nowy wprawdzie, bo zbudowany w 1995 roku, ale szalenie charakterystyczny pawilon-korytarz (长廊 chángláng) długi na prawie pięćset metrów, pozwalający na cieszenie się bliskością wody oraz dający miły cień w skwarne dni.

Wielka Świątynia Smoczego Źródła
Grota, z której wypływa Smocze Źródło
Scena
Czas na piknik!
Nie ma to jak lusterko odstraszające duchy...

Połaziliśmy, ponacieszaliśmy się świeżym powietrzem i ciszą, zrobiliśmy sobie piknik... i ZB dostał SMSa, że mamy wracać do Kunmingu, bo nazajutrz musi iść do pracy. To nic, że szef dwa dni wcześniej klepnął mu papiery z prośbą o wyjazd na kilka dni z Kunmingu... 

Ech. No ale - lepszy rydz niż nic, prawda? Jeszcze tam kiedyś wrócimy, na pewno!

2022-09-10

Święto Środka Jesieni

W związku z wybuchem pandemii w Kunmingu (kilka nowych zachorowań), tegoroczne obchody Święta Środka Jesieni zostały sprowadzone do zera. Żadnych wyjść, bo wszystko pozamykane; ciężko nawet zaplanować elegancki posiłek, ponieważ targi pozamykano już kilka dni temu, a ja nie dałam rady wygrać ze staruszkami, wyrywającymi nam warzywa z rąk (pokolenie hunweibinów nie ma sobie równych...). Mamy zapasy, chwała Księżycowemu Królikowi, ale świątecznego szaleństwa nie będzie. Do Szmaragdowego Jeziora nie pójdziemy, ponieważ wymagane jest badanie covidowe z ostatnich 24 godzin, a przy punktach badań są takie kolejki, że nie stalibyśmy tam nawet, gdyby nie lało jak z cebra. Ech. 

Na pocieszenie dwa okołojesienne drobiażdżki:

Jest wszystko, co trzeba: księżyc, lampiony, życzenia, pawilon do podziwiania księżyca, królik, kwiaty, a także - oczywiście! - gaiwan z herbatą, bo to witryna herbaciarni.
kalamburek: too zostało zastąpione podobnie wymawianym chińskim znakiem 兔 = tu. Co biorąc pod uwagę to, jak bardzo królik jest w Chinach związany z księżycem, nadaje całości bardzo lokalnego kolorytu.
Mimo wszystko - wesołego Święta Środka Jesieni!

2022-09-08

w tym samym kierunku

Przychodzę do znajomego sklepu za rogiem odebrać internetowe zakupy. Uśmiechnięta ekspedientka macha do mnie kiełbasą i mówi: 

- Patrz, to z Twoich stron! 

Patrzę na etykietkę.

- To nie z moich stron, tylko z Rosji.

- No ale to w tamtym kierunku!...

Wyciągam z moich zakupów wodorosty do robienia sushi.

- Patrz, to z Twoich stron!

- Ale to jest z Japonii!

- To przecież w tym samym kierunku...

Ekspedientka nerwowym uśmiechem pokrywa zmieszanie; zorientowała się, że mieszanie Polski z Rosją jest takim samym faux pas, jak mieszanie Chin z Japonią. 

Małe kroczki są zawsze najważniejsze. Wiem, że nie zmienię świata, ani nawet Chińczyków w swej masie. Ale niechby chociaż wiedzieli ci, którzy mają ze mną niemal codziennie do czynienia.

2022-09-06

Yimen - Kraina Małych Jezior

Drugiego dnia tuż po śniadaniu ruszyliśmy na podbój Parku Narodowego. Jak już wspominałam, prowadzi do niego inny park, prowadzący wzdłuż kolejnych jeziorek:
Jezioro Powitania Wiosny 迎春湖
Jezioro Tysiąca Jesieni 千秋湖
Jezioro Nadchodzącej Zimy 凌冬湖
Wydaje mi się, że musiałam gdzieś przeoczyć Jezioro Upalnego Lata czy czegoś podobnego... Bardzo, ale to bardzo mi się spodobała myśl przewodnia tej trasy, a także - plaża miejska, przy której mogą się bezpiecznie bawić nawet małe dzieci i te wszystkie placyki, łączki, mostki i ścieżki, po których można buszować. Tajfuniątko też było zachwycone. Tak jak poprzedniego dnia marudziła, że wróci na piechotę do domu, tak teraz marudziła, że nigdzie nie jedzie i zostaje w Yimen na zawsze...

2022-09-04

Yimen - Park Yiyuan 易门夷源公园

Po kolacji wybrałyśmy się z Tajfuniątkiem na spacer wokół jeziorka Yiyuan, znajdującego się tuż przy rynku. Okazało się, że jest to ładniutki park, którego okrążenie zabrało nam akurat tyle czasu, by się załapać na zachód słońca. Park jest ładnie pomyślany, jak to zwykle w Yunnanie, a jego największą atrakcją (dla Tajfuniątka) okazało się to, że jezioro można okrążyć łażąc po głazach, ustawionych malowniczo wzdłuż niemal całej linii brzegowej.

Drugą atrakcją i niesamowitą niespodzianką jednocześnie było to, że ulicę za tym parkiem zaczyna się obecnie... drugi ogromny park, prowadzący prosto do Parku Narodowego Smocze Źródło 龙泉国家森林公园. Postanowiliśmy, że właśnie tędy pójdziemy następnego poranka. Ech, jak niesamowicie wypiękniało to miasteczko! Park przechodzący w park, przechodzący w Park Narodowy! Cud, miód i orzeszki! 

Popołudnie i wieczór w Yimen należały więc do szalenie udanych, a Tajfuniątko przestało mówić, że wróci na piechotę do domu...