2023-03-28

Miłość made in China

Uff, wreszcie dobrnęłam do końca. 

Ze wstępu: 

"Bez żadnych uprzedzeń, bez sądów wartościujących, [...] wysłuchałem dziesiątek wzruszająych świadectw, w większości kobiet". 

"[...] musiałem spisać zebrane wyznania i podzielić się nimi, wykazując się przy tym jednocześnie siłą i delikatnością. Bez arogancji i cynizmu. Bez oceny i pogardy." 

Powiem może tak: gdyby autorowi faktycznie udało się podzielić tymi subiektywnymi opisami chińskiej rzeczywistości z siłą i delikatnością, bez arogancji, cynizmu, oceny i pogardy, to mogłaby być bardzo dobra książka. 

Trafiłam na krótką recenzję tej książki, która doskonale oddaje moje uczucia. Karina napisała na goodreads: "Ta książka to doskonały przykład tego, jak nie należy podchodzić do opisywania kultury, która nie jest naszą bazową. Te wszechobecne oceny, wyolbrzymienia i bijące z wielu rozdziałów poczucie zachodniej wyższości mówi więcej o autorze niż mieszkankach Chin.".

Podtytuł książki "Jak kochają Chińczycy?" jest bez sensu z dwóch powodów: po pierwsze autor w zasadzie nie rozmawiał z mężczyznami, więc może raczej tylko powiedzieć jak kochają Chinki. A po drugie teza została udowodniona: we wstępie autor twierdzi, że miłość do pieniędzy zniszczyła serca Chińczyków i po ponad trzystu stronach mamy wrażenie, że faktycznie, jeśli jakiś Chińczyk potrafi kochać, to znaczy, że jest mutantem. Ergo: Chińczycy nie kochają. Nie potrafią i już. Grrr.

Bawiło mnie też to, jak mocno było uwypuklone w rozmowach z "wyzwolonymi" Chinkami (znaczy takimi, które zaliczyły jakiegoś obcokrajowca), że "Chińczycy nie znają się na seksie". Hmmm, hmmm... Ja tam jestem zadowolona :P

Wątpliwą przyjemność czytania tego "znakomitego reportażu" dodatkowo zakłócało fatalne tłumaczenie (albo fatalny tekst bazowy, nie wnikam), a także fatalna korekta i redakcja. Kiedy przeczytałam, że korektę wykonywały aż trzy osoby, oczy przetarłam ze zdumienia. Błędy, zarówno drobne, jak i rażące, napadały na mnie tak często, że czasem musiałam kilka razy przeczytać jedno zdanie, żeby zrozumieć, o co w ogóle autorowi chodziło. Wydawnictwo Znak powinno się wstydzić!

Jedno policzę tej książce na plus: chętnie wsadziłabym ją w ręce wszystkich białych mężczyzn, którzy zapadli na "żółtą gorączkę" i marzą o jakiejś Azjatce. Ten reportaż może ostudziłby nieco ich zapędy i pokazał, co może się kryć za uwodzicielskimi uśmiechami.

2023-03-24

Wszystko wszędzie naraz

Michelle Yeoh dostała Oscara! A w dodatku film, w którym grała pierwszoplanową rolę dostał kilka statuetek. Stwierdziłam, że muszę obejrzeć. 

Kurczę, jak bardzo żałuję, że musiałam oglądać ten film na raty!... No i - że musiałam oglądać go sama. Nie znam tutaj nikogo, kogo ten film mógłby bawić tak, jak mnie. 

Hmmm... W Polsce też nie wiem, czy bym kogoś znalazła. Niby mam kilku znajomych fanów Monty Pythona; niby mam też kilku znajomych fanów kina azjatyckiego klasy Ś, mam też kilku znajomych lubujących się w filmach o superbohaterach. Ale te grupy nie przenikają się wzajemnie, więc pewnie skończyłoby się tak, że część byłaby zdegustowana, część znudzona, a część oszołomiona, ale bez zachwytu. Ja nie jestem zachwycona, ale świetnie się bawiłam. I płakałam też. Szkoda, że musiałam oglądać ten film na ekranie komputera, a nie w kinie. Tam pewnie byłoby jeszcze fajniej... 

Tutaj i tutaj dwie recenzje, z którymi się zgadzam najbardziej. 

PS. Jedyną odpowiedzią jest miłość. Zawsze. 

PS.2. Dla mnie to nie jest komedia, kopanka ani nawet sci-fi. Dla mnie to film o relacji matki z córką przede wszystkim, a po drugie - dający coś w rodzaju katharsis. Ja pewnie też nie jestem najlepszą wersją siebie. Miliony moich wyborów stworzyły miliony wersji mnie w milionie światów. Ale JA jestem tutaj - i to jest ważne. I to jest piękne. I to jest CUDOWNE.

2023-03-20

Ogród Botaniczny w Kunmingu 昆明植物园

Założony został w 1938 roku, początkowo wyłącznie jako teren badań nad lokalną florą. Z czasem jednak rozrósł się do 44 hektarów i rozbudował o liczne "ogrody", z czasem udostępnione zwiedzającym. W zależności od pory roku, rozmaite z nich cieszą się największą popularnością - zimą Ogród Magnolii, wczesną wiosną Ogród Kamelii oraz Ogród Azalii, jesienią - Aleja Klonów i Aleja Miłorzębów. Jednak dla nas największą gratką okazał się Ogród Peonii oraz Ogród Ziół, w którym nie tylko pokazano, jak uprawione są najważniejsze yunnańskie zioła (znalazłam wśród nich nawet krzew herbaciany!), ale również postawiono wiele tablic informacyjnych, z których możemy się czegoś dowiedzieć o ich właściwościach. 

Niestety, nie wiedzieliśmy, że aby odwiedzić przepyszne szklarnie, trzeba wcześniej zarezerwować termin, dlatego nie udało nam się obejrzeć ani egzotycznych piękności, ani nawet lokalnych roślin mięsożernych i innych tego typu cudów. Nic to, następnym razem to nadrobimy. Tym razem po prostu nacieszyliśmy się łażeniem po lesie i po trawie, zamiast po asfalcie, jak to zwykle bywa w kunmińskich parkach. Zrobiliśmy sobie fantastyczny piknik; pogoda była najlepsza z możliwych czyli słońce, które czasem kryło się za chmurami. Tajfuniątko szalało z radości, ale największa niespodzianka czekała na nią na samym koniuszku parku: labirynt z krzewów, akurat tak wysoki, żeby jej głowa nie wystawała! O ile wszystkie inne ogrody przeszliśmy w miarę sprawnie, o tyle przy labiryncie musielśmy się zatrzymać na dobre półtorej godziny. Świetnie się zresztą złożyło, bo wreszcie mogłam doczytać książkę...

Kilka przydatnych informacji: ogród otwarty jest w godzinach 9-17, bilety kosztują 10 yuanów (osoby dorosłe i dzieci powyżej 120 cm wzrostu). Jeśli bilety kosztują 5 yuanów, to znaczy, że trafiliście do maleńkiej, wschodniej części ogrodu z osobnym wejściem, o której już kiedyś opowiadałam

Można tutaj dojechać bezpośrednio kilkoma autobusami z centrum Kunmingu (9, 79, 128, 159, 249) - bardzo polecam tę formę transportu, bo droga zazwyczaj nie jest zakorkowana i autobusem mona się tu dostać naprawdę szybko i bez problemów.

2023-03-16

Po zmierzchu

No i chyba mam wreszcie swoją ulubioną książkę Murakamiego! Po zmierzchu pokazuje kilka osób, które w dziwaczny sposób są z sobą związane; pokazuje też świetnie, jak obcy ludzie mogą nas poznać ze strony, z której tak zwani bliscy nas wcale nie znają. Pokazuje demony, pokazuje dobro i przypadki, a także wartość okazania bliskości i uczucia. Taki cienkusz, tło to zaledwie jedna noc, a tak wiele punktów, nad którymi można się zastanowić z kieliszkiem wina w ręku!

2023-03-12

szukając wiosny

Jak co roku wybraliśmy się do Magnoliowej Świątyni na obchody Święta Peonii. Tym razem nic z tego nie wyszło, ale o tym później. Tym niemniej sama wycieczka była bardzo przyjemna, ponieważ było akurat piękne słonko, a wiosna już u nas w pełni:
Jak widać na ostatnim zdjęciu, jak byk stoi, że wystawa peonii w Roku Królika i w ogóle, a jednak po peoniach ani widu, ani słychu. Podchodzę do strażnika i pytam, gdzie ta wystawa-widmo. A on wyjaśnia: w tym roku nie będzie wystawy peonii doniczkowych, a zasadzonych na klombach, dlatego wszystko będzie nieco później niż do tej pory. Cóż, jest pretekst, żeby za jakieś dwa tygodnie czy miesiąc wybrać się znów!

2023-03-08

narcyz wielokwiatowy chiński 水仙花

Dzisiejszy post powstał we współpracy z japonia-info.pl czyli pod egidą Unii Azjatyckiej. 

Z okazji Dnia Kobiet mam dla Was kwiaty - konkretnie narcyzy.
Pachną porywająco. Podobno zawierają jakiś składnik zapachowy, zarezerwowany tylko dla kilku roślin na całym świecie - w tym dla róż. Ja bym chyba zwariowała, gdybym musiała przebywać w jednym miejscu z narcyzami dłużej niż kilka chwil. Jednak bardzo lubię na nie patrzyć i cieszę się, że wiosną w Kunmingu jest ich aż tyle. 

Ciekawie się narcyz nazywa po chińsku: kwiat Wodnych Nieśmiertelnych. Kim jednak są ci nieśmiertelni?
水仙 lub 水仙尊王 to pięć bóstw czczonych jako bóstwa wody/morza. Na języki europejskie tłumaczy się ich różnie: Czcigodni Wodni Nieśmiertelni Królowie, Panowie Wody, Pięciu Bogów Wody i tak dalej. Wszyscy, zanim zostali ubóstwieni, byli wcześniej słynnymi bohaterami związanymi z wodą w ten czy inny sposób. Obecnie jako Wodni Nieśmiertelni zajmują się opieką nad statkami i łodziami. 
Najważniejszym z nich jest oczywiście Wielki Yu, którego znamy dobrze ze współpracy ze smokiem - bogiem deszczu. Miał być on pierwszym, legendarnym cesarzem dynastii Xia, znanej tylko z legend. Został bóstwem wody oczywiście dlatego, że udało mu się opanować potop. 
Drugim bóstwem został Wu Zixu, który pomścił ojca i brata, a w końcu został zmuszony do popełnienia samobójstwa - jeśli można nazwać samobójstwem wejście do skórzanego worka, który został następnie wrzucony do wody. Po śmierci Wu zaczął być czczony jako Bóg Fal, zwłaszcza w okolicach dzisiejszego Hangzhou. 
Podobna była ścieżka kariery Xiang Yu, który ponoć też znalazł śmierć w odmętach, ale woda nie chciała go pochłonąć. 
Kolejnego Wodnego Nieśmiertelnego już znacie - to Qu Yuan, na cześć którego obchodzimy Święto Smoczych Łodzi
Co do piątego bóstwa - niektórzy czczą Króla Ao, siłacza, który ponoć wymyślił statki, a raczej amfibie, które mogły przemierzać zarówno lądy, jak i morza. Niektórzy jednak sądzą, że znany Wam już bohater stolarzy Lu Ban jest bardziej godzien piedestału. 
Choć kult naszych pięciu wodnych bóstw wywodzi się z Xiamenu i okolic, dziś najżywszy jest na Tajwanie, gdzie w większości portów istnieją świątynie poświęcone naszym wodnym nieśmiertelnym, a także ołtarzyki dla nich w innych świątyniach. 
 
Mamy więc naszych "wodnych nieśmiertelnych" i narcyz, który jest ich kwiatem. Jednak "wodny nieśmiertelny" to nie tylko nazwa grupy bóstw oraz rodziny kwiatów. Dawniej nazywano tak również osoby, które zostały pochowane w morzu, a także włóczykijów, którzy wybrali się za morza, by już nigdy nie wrócić do ojczystej ziemi. Emigrantów znaczy. 
Na sam koniec jeszcze dwie ciekawostki. Botaniczna: zimowit jesienny zowie się po chińsku "jesiennym narcyzem" 秋水仙 qiūshuǐxiān, a w związku z tym kolchicyna, którą zawiera, nazywa się "elementem jesiennego narcyza" 秋水仙素 qiūshuǐxiānsù. 
I herbaciana: istnieje tzw. "narcyzowa" herbata 水仙茶. Oczywiście nie jest to herbata z narcyzów, a po prostu jeden z najmocniej utlenionych gatunków herbaty czarnosmoczej z Gór Wuyi w prowincji Fujian. Po zaparzeniu cieszy oko przepięknym bursztynowym naparem.
 
Tutaj możecie się dowiedzieć co nieco o ideale japońskiej kobiety.