blog azjofilski 亞洲迷的部落格

Moje zdjęcie
Kunming, Yunnan, China
Blog o Azji. Blog o Chinach. Blog o chińskiej kuchni. Blog o Yunnanie. Blog o Kunmingu. Blog o mnie. Można by tak długo... Przygodę z Azją zaczęłam w 2004 roku. Jakiś czas później wpadłam na to, żeby zacząć zaklinać czas blogiem. Jest tu o ludziach, miejscach, kuchni, muzyce, są ciekawostki językowe i moje przygody. Nie zawsze za to pojawiają się polskie znaki, za co serdecznie przepraszam wszystkich Czytelników.

2023-03-28

Miłość made in China

Uff, wreszcie dobrnęłam do końca. 

Ze wstępu: 

"Bez żadnych uprzedzeń, bez sądów wartościujących, [...] wysłuchałem dziesiątek wzruszająych świadectw, w większości kobiet". 

"[...] musiałem spisać zebrane wyznania i podzielić się nimi, wykazując się przy tym jednocześnie siłą i delikatnością. Bez arogancji i cynizmu. Bez oceny i pogardy." 

Powiem może tak: gdyby autorowi faktycznie udało się podzielić tymi subiektywnymi opisami chińskiej rzeczywistości z siłą i delikatnością, bez arogancji, cynizmu, oceny i pogardy, to mogłaby być bardzo dobra książka. 

Trafiłam na krótką recenzję tej książki, która doskonale oddaje moje uczucia. Karina napisała na goodreads: "Ta książka to doskonały przykład tego, jak nie należy podchodzić do opisywania kultury, która nie jest naszą bazową. Te wszechobecne oceny, wyolbrzymienia i bijące z wielu rozdziałów poczucie zachodniej wyższości mówi więcej o autorze niż mieszkankach Chin.".

Podtytuł książki "Jak kochają Chińczycy?" jest bez sensu z dwóch powodów: po pierwsze autor w zasadzie nie rozmawiał z mężczyznami, więc może raczej tylko powiedzieć jak kochają Chinki. A po drugie teza została udowodniona: we wstępie autor twierdzi, że miłość do pieniędzy zniszczyła serca Chińczyków i po ponad trzystu stronach mamy wrażenie, że faktycznie, jeśli jakiś Chińczyk potrafi kochać, to znaczy, że jest mutantem. Ergo: Chińczycy nie kochają. Nie potrafią i już. Grrr.

Bawiło mnie też to, jak mocno było uwypuklone w rozmowach z "wyzwolonymi" Chinkami (znaczy takimi, które zaliczyły jakiegoś obcokrajowca), że "Chińczycy nie znają się na seksie". Hmmm, hmmm... Ja tam jestem zadowolona :P

Wątpliwą przyjemność czytania tego "znakomitego reportażu" dodatkowo zakłócało fatalne tłumaczenie (albo fatalny tekst bazowy, nie wnikam), a także fatalna korekta i redakcja. Kiedy przeczytałam, że korektę wykonywały aż trzy osoby, oczy przetarłam ze zdumienia. Błędy, zarówno drobne, jak i rażące, napadały na mnie tak często, że czasem musiałam kilka razy przeczytać jedno zdanie, żeby zrozumieć, o co w ogóle autorowi chodziło. Wydawnictwo Znak powinno się wstydzić!

Jedno policzę tej książce na plus: chętnie wsadziłabym ją w ręce wszystkich białych mężczyzn, którzy zapadli na "żółtą gorączkę" i marzą o jakiejś Azjatce. Ten reportaż może ostudziłby nieco ich zapędy i pokazał, co może się kryć za uwodzicielskimi uśmiechami.

2023-03-24

Wszystko wszędzie naraz

Michelle Yeoh dostała Oscara! A w dodatku film, w którym grała pierwszoplanową rolę dostał kilka statuetek. Stwierdziłam, że muszę obejrzeć. 

Kurczę, jak bardzo żałuję, że musiałam oglądać ten film na raty!... No i - że musiałam oglądać go sama. Nie znam tutaj nikogo, kogo ten film mógłby bawić tak, jak mnie. 

Hmmm... W Polsce też nie wiem, czy bym kogoś znalazła. Niby mam kilku znajomych fanów Monty Pythona; niby mam też kilku znajomych fanów kina azjatyckiego klasy Ś, mam też kilku znajomych lubujących się w filmach o superbohaterach. Ale te grupy nie przenikają się wzajemnie, więc pewnie skończyłoby się tak, że część byłaby zdegustowana, część znudzona, a część oszołomiona, ale bez zachwytu. Ja nie jestem zachwycona, ale świetnie się bawiłam. I płakałam też. Szkoda, że musiałam oglądać ten film na ekranie komputera, a nie w kinie. Tam pewnie byłoby jeszcze fajniej... 

Tutaj i tutaj dwie recenzje, z którymi się zgadzam najbardziej. 

PS. Jedyną odpowiedzią jest miłość. Zawsze. 

PS.2. Dla mnie to nie jest komedia, kopanka ani nawet sci-fi. Dla mnie to film o relacji matki z córką przede wszystkim, a po drugie - dający coś w rodzaju katharsis. Ja pewnie też nie jestem najlepszą wersją siebie. Miliony moich wyborów stworzyły miliony wersji mnie w milionie światów. Ale JA jestem tutaj - i to jest ważne. I to jest piękne. I to jest CUDOWNE.

2023-03-20

Ogród Botaniczny w Kunmingu 昆明植物园

Założony został w 1938 roku, początkowo wyłącznie jako teren badań nad lokalną florą. Z czasem jednak rozrósł się do 44 hektarów i rozbudował o liczne "ogrody", z czasem udostępnione zwiedzającym. W zależności od pory roku, rozmaite z nich cieszą się największą popularnością - zimą Ogród Magnolii, wczesną wiosną Ogród Kamelii oraz Ogród Azalii, jesienią - Aleja Klonów i Aleja Miłorzębów. Jednak dla nas największą gratką okazał się Ogród Peonii oraz Ogród Ziół, w którym nie tylko pokazano, jak uprawione są najważniejsze yunnańskie zioła (znalazłam wśród nich nawet krzew herbaciany!), ale również postawiono wiele tablic informacyjnych, z których możemy się czegoś dowiedzieć o ich właściwościach. 

Niestety, nie wiedzieliśmy, że aby odwiedzić przepyszne szklarnie, trzeba wcześniej zarezerwować termin, dlatego nie udało nam się obejrzeć ani egzotycznych piękności, ani nawet lokalnych roślin mięsożernych i innych tego typu cudów. Nic to, następnym razem to nadrobimy. Tym razem po prostu nacieszyliśmy się łażeniem po lesie i po trawie, zamiast po asfalcie, jak to zwykle bywa w kunmińskich parkach. Zrobiliśmy sobie fantastyczny piknik; pogoda była najlepsza z możliwych czyli słońce, które czasem kryło się za chmurami. Tajfuniątko szalało z radości, ale największa niespodzianka czekała na nią na samym koniuszku parku: labirynt z krzewów, akurat tak wysoki, żeby jej głowa nie wystawała! O ile wszystkie inne ogrody przeszliśmy w miarę sprawnie, o tyle przy labiryncie musielśmy się zatrzymać na dobre półtorej godziny. Świetnie się zresztą złożyło, bo wreszcie mogłam doczytać książkę...

Kilka przydatnych informacji: ogród otwarty jest w godzinach 9-17, bilety kosztują 10 yuanów (osoby dorosłe i dzieci powyżej 120 cm wzrostu). Jeśli bilety kosztują 5 yuanów, to znaczy, że trafiliście do maleńkiej, wschodniej części ogrodu z osobnym wejściem, o której już kiedyś opowiadałam

Można tutaj dojechać bezpośrednio kilkoma autobusami z centrum Kunmingu (9, 79, 128, 159, 249) - bardzo polecam tę formę transportu, bo droga zazwyczaj nie jest zakorkowana i autobusem mona się tu dostać naprawdę szybko i bez problemów.