2020-03-09

kobieta-cesarz

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl oraz kirgiski.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
Koronawirus zmienił nasze życie, choć się nie pochorowaliśmy (tfu, tfu, odpukać!). Siedzimy w domu, słuchamy muzyki, czytamy, gotujemy (mam ochotę otworzyć knajpę, bo okazuje się, że dowolne jedzenie, które przyrządzamy, jest milion razy smaczniejsze od analogicznych potraw w knajpach). W dodatku - pierwszy raz od urodzenia Tajfuniątka mam czas. Może zwróciliście uwagę na to, że codziennie pojawia się nowy wpis na blogu? Od razu uprzedzam - to nie będzie trwać wiecznie: gdy nasze życie wróci do normalności, a ZB zamiast bawić się z Tajfuniątkiem wróci do pracy, ja też wpadnę w wir pracy. Ale na razie mam czas dla siebie. Na blog, na ćwiczenia, na chińskie stare animacje i na oglądanie seriali. Dlatego rzuciłam się na chińską superprodukcję o jedynej oficjalnie uznanej kobiecie-cesarzu. 
Wu Zetian niedawno obchodziłaby rocznicę urodzin - urodziła się 17 lutego 625 roku, a zmarła 16 grudnia 705 roku, czyli mając osiemdziesiąt lat. Piękny wiek, prawda? Zaczynała jako konkubina cesarza Taizonga (gdy wylądowała na jego dworze, miała zaledwie 13-14 lat), ponoć najwspanialszego cesarza Chin. Początkowo była tylko czymś w rodzaju sekretarki, ale od początku miała wielkie ambicje i w końcu wspięła się na sam szczyt. Po śmierci cesarza, zamiast spędzić resztę życia w klasztorze (co dotyczyło wszystkich konkubin cesarskich, które nie powiły cesarzowi potomka - setek kobiet!), wyszła za mąż... za kolejnego cesarza, dziewiątego syna Taizonga, panującego jako cesarz Gaozong. Najpierw panował, potem zaczął się źle czuć, a ona zaczęła przejmować jego obowiązki. Po jego śmierci znów - zamiast ustąpić, rządziła. Zresztą - mówi się, że nawet za życia Gaozonga to ona nosiła spodnie, do tego stopnia, że aż wzbudziła niezadowolenie cesarza. Nie wystarczało jej samo rządzenie w pałacu, podejmowała decyzje bezpośrednio wpływające na granice kraju (wojowala z Koreańczykami), jego religię (zmieniła religię państwową z taoizmu na buddyzm), edukację, literaturę, sztukę i społeczeństwo. Oprócz wrodzonych predyspozycji, niebagatelną rolę odegrało to, że była dobrze wykształcona - pochodziła z zamożnej rodziny, a jej ojciec pozwalał, by się uczyła, a nawet ją do tego zachęcał. Więc jako dziewczynka zamiast haftować czytała, a także uczyła się polityki oraz muzyki. Pewnie właśnie dlatego jako władczyni czuła się pewnie. Do tego stopnia pewnie, że nie cackała się nawet z własnymi dziećmi. Gdy po śmierci Gaozonga w 683 roku cesarzem został ich starszy syn Zhongzong, cesarzowa wdowa obaliła go po niespełna dwumiesięcznym panowaniu. Nowym cesarzem został jego młodszy brat Ruizong, a cesarzowa sprawowała władzę jako regentka. W końcu jednak w sierpniu 690 roku zmusiła Ruizonga do abdykacji, a sama ogłosiła się cesarzem. Zmieniła nazwę państwa z Tang na Zhou i rządziła piętnaście lat, zanim  w 705 roku doszło do buntu gwardii cesarskiej, która obaliła cesarzową i ponownie osadziła na tronie Zhongzonga. Jeden z jej wnuków to niesławny Xuanzong, który stracił Szlak Jedwabny i tron, bo zamiast polityką i gospodarką, zajmował się sztuką i konkubiną Yang Guifei.
Wracając do Wu Zetian - oczywiście, na przestrzeni tysiącleci chińskiej historii zdarzały się i inne kobiety mające wielką władzę i de facto rządzące imperium. Ona jest jednak jedyna, która oficjalnie rządziła jako Boski Cesarz 聖神皇帝 (lata 690-705) i nosiła cesarskie żółte szaty (później zmałpowała ją cesarzowa Liu).


Serial dobrze się ogląda, jednak warto zwrócić uwagę na pewne zabiegi, które mają nam Wu Zetian postawić na piedestale. Na przykład: w serialu związek przyszłej cesarzowej i następcy tronu to tylko przyjaźń, jednak historycy mówią, że być może mieli romans już za życia poprzedniego cesarza, za plecami cesarskiego małżonka - co zresztą logiczniej prowadzi do ich przyszłego małżeństwa. Zresztą - choć serial opowiada o konkubinach, nie znajdziecie tu żadnych pikantnych scen - bogate życie erotyczne kolejnych cesarzy zostało zupełnie pominięte (tylko po co trzymał setki konkubin?). Zresztą, co ja mówię "pikantnych" - nie ma tu nawet pocałunków - przyuważyłam tylko jeden... Serialowa cesarz jest kryształową kobietą, pełną poświęcenia, miłości i tak dalej - ale historycy mówią o niej jako o bezwzględnej, żądnej władzy tyrance, która być może zabiła dla władzy nawet własne dzieci, a już na pewno zabijała innych (a głównie inne). Generalnie rzecz biorąc - to raczej nie serial historyczny, a panegiryczno-apokryficzny. W dodatku - opowiada głównie o uczuciach głównej bohaterki, a historia i wspaniałe czasy Tang schodzą na plan drugi. Większość serialu opowiada o byciu konkubiną i żoną cesarza, a ledwie parę odcinków pokazuje (też w bałwochwalczy sposób), jak i dlaczego doszła do władzy cesarskiej. A potem nagle jest już stara i nie rządzi - nie jest więc pokazane wcale, w jaki sposób upada. Szkoda.
I pewna śmiesznostka: w pierwszych odcinkach wszystkie konkubiny poubierane są (zgodnie z historycznymi przekazami, mówiącymi, że w czasach Tang moda kobieca pozwalała na pokazywanie tego i owego) w wydekoltowane suknie, eksponujące ich wdzięki. Swego czasu wywołało to zachwyt publiczności i krytykę cenzorów. Żeby serial nie został zdjęty z anteny, trzeba było zakryć biusty - więc po paru odcinkach wszystkie suknie zyskały paski materiału, które zakrywają dekolty.
A jednak - serial jest wciągający. Nie przepadam wprawdzie za główną aktorką, ale za to cesarz Taizong jest zdecydowanie w moim typie...


źródło zdjęć
Jeśli chcecie poczytać o japońskich władczyniach, zapraszam tutaj, a jeśli interesuje Was najsławniejsza kirgiska władczyni, zapraszam tutaj.

4 komentarze:

  1. No, jak ktoś jest de domo Wojownik, to trudno, żeby było inaczej 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki to kawał życia i historii!

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.