2016-04-05

Strumień Żółtego Smoka - przekąski 黃龍溪的美食

Ponieważ do Strumienia Żółtego Smoka nie warto jechać na godzinkę czy dwie, (lepiej tam zostać na przynajmniej parę godzin), warto wiedzieć, na co się rzucić, gdy turysta zgłodnieje.
1. Pierwsza i najważniejsza przekąska to oczywiście jednonitkowy makaron, czyli taki, że cała miseczka jest wypełniona wielometrowym makaronem. O przekąsce tej pisałam już tutaj.
2. Druga przekąska to słynny syczuański słodycz, smoczoocze ciasteczka - przekąska typu ciasto francuskie z dodatkiem pasty sezamowej.
Inne przekąski nie są lokalne, ale ponieważ są pyszne, to równie dobrze można ich spróbować właśnie w Strumieniu Żółtego Smoka.
3. Ciasteczka ubijane drewnianym młotkiem 木锤酥 - przekąska pochodząca z Gór Żółtych. Są to takie... bogate sezamki, ubijane drewnianym młotem. Bierze się po prostu suszone owoce, orzechy, fistaszki, sezam a nawet kandyzowane kwiaty wończy, układa na pieńku i wali młotkiem tak długo, aż się z tego zrobią sezamki :)
4. Kurczak żebraka 叫花雞 - tradycyjnie był to owinięty liśćmi lotosu kurczak oblepiony gliną, którego się piekło w ognisku. Dziś zamiast gliny występuje folia aluminiowa albo ciasto. Chodzi o to, żeby kurczak był szczelnie opakowany i przez to soczysty. Danie pochodzące z Chin południowych, dziś trudno powiedzieć z której części. W niektórych regionach Chin nadal się go tradycyjnie przyrządza - zerknijcie choćby tutaj.
5. Domowe miękkie tofu/tofu z wody - czyli takie nieodciśnięte, które może być spożywane na słodko lub słonoostro.
6. 狼牙土豆 "Ziemniaki jak wilcze zęby", czyli tutejsza wersja frytek na bardzo, bardzo ostro :)
7. 豆豉 sfermentowane słone fasolki - niemal każdy region szczyci się specyficznym sposobem wykonania i smakiem, więc warto próbować tej przyprawy w każdym odwiedzanym przez nas miejscu.
Czego byście najchętniej spróbowali? :)

10 komentarzy:

  1. Ponieważ ze 'słodkiego' to ja wyłącznie de voile i piwo....chętnie bym spróbował sfermentowanych fasolek do kurczaka żebraka :) No i oczywiście do tego frytki to jest ziemniaki jak wilcze zęby :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to jeszcze na pierwsze danie jednonitkowy makaron - i obiad w stylu chińskim mamy z głowy ;)

      Usuń
    2. A pros: jadł bym. Mam w Poznaniu chińskich Przyjaciół, którzy prowadzą restaurację. Lubię tam bywać....co kilka miesięcy bowiem mam szansę trafić na Nowego Kucharza i jeść te same potrawy inaczej smakujące.
      Moje pytanie: jestem Absolutnym Fanem tzw. gorącej płyty: kawałek żeliwa, rozgrzany, podany na desce, na tym we wgłębieniu 'robi się' potrawa. Na moich oczach, przede mną. Czy znasz taki sposób przygotowywania Potraw ??
      Pozdrowienia z Wielkopolski

      Usuń
    3. oczywiście, to kantońska wersja japońskiego grilla teppanyaki; główną różnicą jest to, że w wersji japońskiej potrawy smażone są na wielkiej płycie na oczach klientów, a w wersji chińskiej lądują na podgrzanym żeliwnym półmisku. Niestety, nie są to dania tradycyjne; podobno ten sposób przyrządzania potraw trafił do Chin z Europy poprzez Japonię...

      Usuń
  2. Ale bym jadła :) uwielbiam miękkie tofu. I fasolki ciekawią też.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fasolki z nadzieją, że przypominają natto, które uwielbiam i smoczoocze ciasteczka. Na pierwsze danie makaron. Kurczak trochę za bardzo przypomina to czym jest, chyba, że trafiłby się ktoś skłonny do odstąpienia mi kawałka piersi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natto to japońska wersja chińskiego douchi, przy czym w Chinach receptur jest wiele - nie wszystkie są klejące, niektóre są suche, niektóre zbite w "batony" (podobne do batonów muesli, ale z soi, nie z ziaren ;) ). Różne są też smaki, od słonych po bardzo ostre.

      Usuń
  4. A ja chętnie spróbowałabym glinianego kurczaka.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.