2016-04-19

锦里 Jinli

Jak wiele czasu można spędzić na półkilometrowej ulicy? Ha! To zależy od ulicy...
Spędziłam na Jinli pół dnia i nie żałuję ani minuty. Mówię to ja, reagująca alergicznie na chińskie tłumy. Tam są tłumy, owszem, ale byłam skłonna się poświęcić, bo rzadko przy jednej ulicy możemy się tak dużo dowiedzieć o kulturze regionu. Fakt, piękno miesza się tu z krupówkową cepelią, ale - jeśli nie mieszkacie w Chengdu na stałe, a tylko przyjechaliście w odwiedziny i nie macie czasu zgłębiać meandrów tutejszej historii i kultury - wybierzcie się na Jinli.
Wieść gminna niesie, że pierwsze wzmianki o tych chengduńskich sukiennicach sięgają czasów dynastii Qin, a już w Epoce Trzech Królestw ulica ta była słynna w całym państwie. Położona jest tuż obok słynnej świątyni poświęconej Zhuge Liangowi* i historyczny klimat z syczuańską charakterystyką doskonale się tu utrzymuje. Odrestaurowane qingowskie budynki zyskały nowe życie**, miesząc restauracje, manufaktury lokalnego rękodzieła i bary; cała ulica upstrzona jest też straganami pełnymi lokalnych ciekawostek i przekąsek. Dla zamożnych i niespragnionych snu, znajdują się tu nawet hostele, oczywiście w odrestaurowanych starych domach. To nowe życie Jinli zaczęło się trochę ponad dziesięć lat temu - dopiero w 2004 roku ulica ta została udostępniona turystom i z miejsca zaczęła w Chengdu pełnić taką rolę, jaką w Pradze pełni Złota Uliczka.
No dobrze, porównałam Jinli i do Krupówek, i do Sukiennic, więc na pewno rozumiecie, że przychodzi się tu na zakupy. Jednak poza wszechobecną tandetą znajdziemy tu na przykład piękne rękodzieło: rzeźbione w piękne wzory pałeczki, lampiony czy wyroby jedwabne, a z tych bardziej ludowych - gliniane figurki, robione na poczekaniu lizaki czy wspaniałe wycinanki. Są też liczne stragany z herbatą i lokalnymi produktami spożywczymi. Przy każdym z tych sklepów i straganów warto i nie warto się zatrzymać. Jeśli się nie znasz choćby odrobinę na Chinach, pałeczki będą dla Ciebie zawsze tylko pałeczkami, lampiony będą takie same jak wszędzie, a herbata to po prostu zielona herbata, czym tu się podniecać? Mnie jednak wystarczyło przyjechać z wcale nieodległego Yunnanu, by widzieć, jak różne są te wszystkie rzeczy od naszych, yunnańskich.
Jednak nie tylko pamiątkami, rękodziełem i przysmakami człowiek żyje. Jinli całe szczęście oferuje też coś dla ducha. W wielu miejscach tej ulicy można posłuchać tradycyjnej muzyki, zobaczyć przedstawienia ściśle związane z kulturą i historią Syczuanu, dotknąć tradycyjnych strojów... I choć nie znoszę tłumów, chętnie bym przyjechała tu w któreś z tradycyjnych chińskich świąt, by zobaczyć, jak piękną oprawę zyskują one na Jinli.
Poniżej trochę fotek; niestety warunki atmosferyczne nie sprzyjały, ale wizyta i tak była bardzo, bardzo miła.

*o niej też kiedyś napiszę, obiecuję!
**Chińczycy na takie "nowe życie" mówią "nowa wódka w starej flaszce" 旧瓶装新酒.

6 komentarzy:

  1. O błogosławiony internecie: Natalia pisze o uliczce w Chengdu a ja kilka tysięcy kilometrów dalej mogę sobie rzucić okiem gdzie to ! Trochę zaskoczyła mnie lokalizacja: szukałem w centrum a tu...peryferie prawie. Ciekawy jest tez plan Chengdu: widać jak miasto rosło.
    Twoje zdjęcia wspaniale oddają klimat tej uliczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Właśnie po to piszę, by móc się podzielić takimi pięknościami :)

      Usuń
  2. Natka, a skąd tam żołnierze? Nie sądzę, że też byli na wycieczce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojęcia nie mam. Dobrze tylko, że nie strzelali za robienie zdjęć ;)

      Usuń
  3. Anonimowy25/4/16 17:39

    Poproszę więcej wspólnych zdjęć z ZB. Zawsze miło na was popatrzeć!! :D

    Nais

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko, bo przecież zazwyczaj nie mamy na podorędziu fotografa... ;)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.