Ponieważ do Strumienia Żółtego Smoka nie warto jechać na godzinkę czy dwie, (lepiej tam zostać na przynajmniej parę godzin), warto wiedzieć, na co się rzucić, gdy turysta zgłodnieje.
1. Pierwsza i najważniejsza przekąska to oczywiście jednonitkowy makaron, czyli taki, że cała miseczka jest wypełniona wielometrowym makaronem. O przekąsce tej pisałam już tutaj.
2. Druga przekąska to słynny syczuański słodycz, smoczoocze ciasteczka - przekąska typu ciasto francuskie z dodatkiem pasty sezamowej.
Inne przekąski nie są lokalne, ale ponieważ są pyszne, to równie dobrze można ich spróbować właśnie w Strumieniu Żółtego Smoka.
3. Ciasteczka ubijane drewnianym młotkiem 木锤酥 - przekąska pochodząca z Gór Żółtych. Są to takie... bogate sezamki, ubijane drewnianym młotem. Bierze się po prostu suszone owoce, orzechy, fistaszki, sezam a nawet kandyzowane kwiaty wończy, układa na pieńku i wali młotkiem tak długo, aż się z tego zrobią sezamki :)
4. Kurczak żebraka 叫花雞 - tradycyjnie był to owinięty liśćmi lotosu kurczak oblepiony gliną, którego się piekło w ognisku. Dziś zamiast gliny występuje folia aluminiowa albo ciasto. Chodzi o to, żeby kurczak był szczelnie opakowany i przez to soczysty. Danie pochodzące z Chin południowych, dziś trudno powiedzieć z której części. W niektórych regionach Chin nadal się go tradycyjnie przyrządza - zerknijcie choćby tutaj.
5. Domowe miękkie tofu/tofu z wody - czyli takie nieodciśnięte, które może być spożywane na słodko lub słonoostro.
6. 狼牙土豆 "Ziemniaki jak wilcze zęby", czyli tutejsza wersja frytek na bardzo, bardzo ostro :)
7. 豆豉 sfermentowane słone fasolki - niemal każdy region szczyci się specyficznym sposobem wykonania i smakiem, więc warto próbować tej przyprawy w każdym odwiedzanym przez nas miejscu.
Czego byście najchętniej spróbowali? :)
Ponieważ ze 'słodkiego' to ja wyłącznie de voile i piwo....chętnie bym spróbował sfermentowanych fasolek do kurczaka żebraka :) No i oczywiście do tego frytki to jest ziemniaki jak wilcze zęby :))))
OdpowiedzUsuńno to jeszcze na pierwsze danie jednonitkowy makaron - i obiad w stylu chińskim mamy z głowy ;)
UsuńA pros: jadł bym. Mam w Poznaniu chińskich Przyjaciół, którzy prowadzą restaurację. Lubię tam bywać....co kilka miesięcy bowiem mam szansę trafić na Nowego Kucharza i jeść te same potrawy inaczej smakujące.
UsuńMoje pytanie: jestem Absolutnym Fanem tzw. gorącej płyty: kawałek żeliwa, rozgrzany, podany na desce, na tym we wgłębieniu 'robi się' potrawa. Na moich oczach, przede mną. Czy znasz taki sposób przygotowywania Potraw ??
Pozdrowienia z Wielkopolski
oczywiście, to kantońska wersja japońskiego grilla teppanyaki; główną różnicą jest to, że w wersji japońskiej potrawy smażone są na wielkiej płycie na oczach klientów, a w wersji chińskiej lądują na podgrzanym żeliwnym półmisku. Niestety, nie są to dania tradycyjne; podobno ten sposób przyrządzania potraw trafił do Chin z Europy poprzez Japonię...
UsuńAle bym jadła :) uwielbiam miękkie tofu. I fasolki ciekawią też.
OdpowiedzUsuńChiny czekają ;)
UsuńFasolki z nadzieją, że przypominają natto, które uwielbiam i smoczoocze ciasteczka. Na pierwsze danie makaron. Kurczak trochę za bardzo przypomina to czym jest, chyba, że trafiłby się ktoś skłonny do odstąpienia mi kawałka piersi :-)
OdpowiedzUsuńnatto to japońska wersja chińskiego douchi, przy czym w Chinach receptur jest wiele - nie wszystkie są klejące, niektóre są suche, niektóre zbite w "batony" (podobne do batonów muesli, ale z soi, nie z ziaren ;) ). Różne są też smaki, od słonych po bardzo ostre.
UsuńA ja chętnie spróbowałabym glinianego kurczaka.
OdpowiedzUsuńjest pyszny :)
Usuń