2020-01-04

marynowany czosnek Laba 泡腊八蒜

Z okazji święta Laba (swoją drogą, doskonała nazwa dla święta, prawda?), marynujemy czosnek. Akurat zdąży się zamarynować na chiński Nowy Rok. Dziś jest już wprawdzie dwa dni po Laba, ale i tak - zamarynujcie czosnek, bo dwudniowe opóźnienie naprawdę nie zaszkodzi naszemu czosnkowi, a będzie pysznym dodatkiem do wigilijnej kolacji.
Tradycja marynowania czosnku powstała w północnych Chinach, jednak dziś jest on często spotykany w zasadzie w całym kraju. W życiu jeszcze nie widziałam tak prostej marynaty z tak fantastycznym efektem. Tradycyjnie potrzebne są tylko dwa składniki: czosnek i ocet, jednak w rodzinie mojej świekry wzbogaca się smak brązowym cukrem i muszę powiedzieć, że właśnie ta "bogata" wersja dużo bardziej mi odpowiada. 

Składniki:
  • czosnek, podzielony na ząbki i obrany ze skórki (lepsze są małe ząbki, bo się dokładniej i szybciej zamarynują)
  • ciemny ocet ryżowy 香醋 (niektórzy robią w zwykłym, białym, ale moim zdaniem lepszy jest z ciemnego)
  • łyżka brązowego cukru (ilość na jeden słoik czosnku)
Wykonanie:
  1. Upychamy czosnek w słoiku.
  2. Rozpuszczamy cukier w occie.
  3. Zalewamy tak, żeby czosnek nie wystawał i stawiamy słoik w chłodnym miejscu, żeby się powoli marynował.
Jest gotowy, kiedy nabiera zielonkawej barwy. W zależności od tego, czy mieliśmy młody czy stary czosnek i jakiego był on gatunku (słyszałam kiedyś, że najlepszy jest ten o fioletowych łuskach, ale w praktyce używa się po prostu gatunku, który ma się pod ręką), a także w zależności od temperatury itd. może to potrwać od dwóch tygodni do miesiąca, ale zazwyczaj najlepszy smak i cudownie chrupką konsystencję osiąga po mniej więcej trzech tygodniach, czyli jeśli dzisiaj zamarynujecie, to na chiński Nowy Rok będzie jak znalazł. A jak go jeść? Można tak po prostu, jak kiszony ogórek czy inne marynaty. Można dodać do sałatki zamiast zwykłego, świeżego czosnku. A oprócz tego można ten wspaniały, czosnkowy ocet użyć do zrobienia sosu do maczania pierożków czy też do jakiegoś winegretu.
Ten czosnek marynuje się już jakieś dziesięć dni. Zaczął nabierać zielonkawej barwy.
gotowy!
Skąd jednak wziął się zwyczaj marynowania czosnku akurat tego dnia?
Powiadają, że znów wszystko przez chińskie homofony. Wyobraźcie sobie, że czosnek 蒜 brzmi po chińsku tak samo, jak liczyć, podliczać 算 - suàn. Podobno właśnie tego dnia wszyscy podliczali rachunki przed Nowym Rokiem, tak, żeby zdążyć spłacić zaległe długi i - co jeszcze ważniejsze - odebrać zaległości. Czyli mieliśmy "podliczanie Laba", które przerodziło się w "czosnek Laba".
My jednak nie zwracamy uwagi na tradycyjną, pieniężną i buddyjską proweniencję marynaty. W naszym domu taki czosnek marynuje się cały czas, żeby zawsze był pod ręką.
PS. Dziś poczęstowałam świekrę moją wersją i powiedziała, że uczeń przerósł mistrza :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.