Dawnymi czasy większość tutejszych knajp czy herbaciarń miała właśnie takie drzwi: deski, które się wkładało i wyjmowało w zależności od potrzeby. Więcej gości? Wyjmujemy więcej desek. Zimno? Wyjmujemy mniej desek. Genialne w swej prostocie. Żadnego męczenia się z zawiasami itp. Oczywiście, bramy rezydencji prywatnych wyglądały zgoła inaczej, ale w miejscach użyteczności publicznej deskowe rozwiązanie było stosowane dość powszechnie. Właściwie to szkoda, że to rozwiązanie, z mocnym lokalnym smaczkiem, już prawie nie jest stosowane. Z drugiej jednak strony, nie chciałabym pracować w sklepie, w którym musiałabym codziennie wyjmować i wkładać deski...
*nie tylko chengduńskie. Również w Starym Kunmingu doskonale funkcjonowało takie rozwiązanie, kiedy jeszcze istniała tu dawna zabudowa...
Ależ Natalio, to nie drzwi. Dowiaduję się od Ciebie, że w Chengdu wynaleziono żaluzje :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNiesamowite rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że teraz wszędzie jest "tak samo"...
UsuńBardzo ciekawe rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuń