2020-03-24

yunnańska kawa 云南小粒咖啡

Kiedyś już pisałam dla Was o yunnańskiej kawie - o tym, że ją kupuję, gdy tylko mam okazję, ale też o tym, że wcale nie jest tak łatwo ją dostać.
Nadal nie jest łatwo, ale teraz przynajmniej wiem, gdzie mogę zawsze, kiedy zechcę, uzupełnić zapasy świeżo mielonej yunnańskiej kawy - na ulicy Końsko-Herbaciano-Kwietnej przy Górach Zachodnich znajduje się sklep kawowy z prawdziwego zdarzenia.
o tym panu za chwilę
Mają naprawdę bogaty asortyment.
kopi luwak, czyli kawa, której nigdy nie kupię.
Dlaczego przed sklepem z kawą znajduje się pomnik?
Ten facet to ponoć francuski misjonarz Alfred Liétard (przez Chińczyków nazywany 田德能), który w 1904 roku zasadził koło Dali pierwsze drzewko kawowe. To dzięki temu człowiekowi obecnie kilka wiosek pod Dali produkuje 14 ton kawy rocznie. I choć to tylko kropla w morzu - obecnie wiele innych regionów Yunnanu również produkuje kawę - cieszę się, że mogłam spróbować tej "najpierwszej".
Wiecie, co jest najwspanialsze? Smak kawy, aromat - przypomniał mi Babcię. Pamiętam, jak dla niej mieliłam kawę w starym, drewnianym młynku. To jest właśnie TEN zapach. Dlatego piję yunnańską kawę, wysyłając w kosmos dobre myśli i całą tęsknotę świata.

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię pić na śniadanie herbatę z mlekiem - Dianhong 🤩 Kawy nie próbowałam, ale uwielbiam zapach mielonej kawy 😍 Też mieliłam kawe dla Babci w starym drewnianym młynku. Wspaniałe wspomnienia 💜☕️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja herbatę pijam prawie zawsze bez dodatków (z chlubnym wyjątkiem masala chai ;) ), ale bardzo lubię kawę z mlekiem. Nie na pobudzenie, a dla smaku i zapachu :)

      Usuń
  2. Podobno to Alfred Lietard :) I jak tylko skończy się pandemia, muszę do Was wpaść (a do tego sklepu to tak zupełnie przy okazji, rzecz jasna)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw zaczęłam kupować wietnamską kawę (sklep powinien Ci zapłacić za reklamę),
    potem wietnamski zaparzacz i teraz się raczę kawa z mlekiem dla smaku właśnie.
    W mojej japońskiej pracy był zwyczaj spotykania się całym zespołem na kawie o 15. Mieliło się w ręcznym młynku w szufladką. Kolejka była dyżurnych, bo kazdy chciał to robić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ się cieszę, że Ci posmakowała ta wietnamska! Ja zawsze mam zapas w szufladzie :) Ale cieszę się, że mogłam wzbogacić szufladę również o yunnańską specjalność.
      Fajny pracowy zwyczaj :)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.