2020-03-21

Amla - yunnańska oliwka 滇橄榄

Amle dojrzewają podobno dopiero na jesieni, jednak w Kunmingu da się je przyuważyć na straganach już w marcu. Ręcznie zbierane, kwaśne, gorzkie i cierpkie jagody liściokwiatu garbnikowego przywędrowały do Yunnanu zapewe z Indii, w których jest roślina ta jest uprawiana na wielką skalę. Niemal nikt tych okropnych owoców nie spożywa bezpośrednio, a dopiero po ukiszeniu czy też wymoczeniu w słonej wodzie i obtoczeniu w płatkach chilli. Można ją jeść gotowaną (na przykład jako jeden ze składników dalu) - choć mówiąc szczerze, smak amli nie podbił mojego serca - no, może z wyjątkiem amli kandyzowanej (taką też się sprzedaje; można ją zajadać po posiłku jak lekarstwo na dobre trawienie). Skoro jednak owoce są takie niedobre, dlaczego się je w ogóle uprawia? Otóż są używane w tradycyjnej indyjskiej medycynie, zarówno świeże, jak i suszone. Zresztą - używa się nie tylko samych owoców, ale też nasion, liści, korzeni, kory i kwiatów. Jest oczywiście remedium na najróżniejsze schorzenia, przedłuża życie, obniża gorączkę, poprawia trawienie, leczy z zaparć, oczyszcza krew, ratuje przed kaszlem, wzmacnia serce, poprawia wzrok, działa na porost włosów, a nawet pomaga na mózg! Tyle o tradycji. Współczesne badania pokazują, że owoce amli wykazują działanie antywirusowe i antybakteryjne.
Poza tym używa się jej do produkcji atramentów, szamponów i olejków do włosów (podobno dzięki nim włosy są nie tylko mocniejsze, ale również mniej siwe), a także do produkcji utrwalaczy barwników do tkanin. Z liści można po wysuszeniu zrobić pięknie pachnące wnętrze poduszki.
W Yunnanie jest amla ważnym składnikiem diety i lekarstw wielu grup etnicznych, przede wszystkim Dajów, Hani i Yao. Chyba jednak żadna z naszych religii nie traktuje amli jak świętego drzewa. Za to w hinduizmie jest ona ważna: teksty tantry hinduistycznej, wymieniają to drzewo jako jedno z pięciu, które tradycyjnie wymagane są w miejscu wykonywania sadhany. Inne przekazy mówią o drzewie liściokwiatu jako o siedzibie Lakszmi.
W Yunnanie często się mówi o jej właściwościach prozdrowotnych: pomaga na kaszel i ból gardła, gasi pragnienie itd. Często się ją u nas kisi, dodając do zalewy oprócz soli również lukrecji chińskiej i miodu.
Można też na jej bazie przyrządzić leczniczą nalewkę, pamiętając, by cukru lub miodu dodać naprawdę dużo.
A ja tymczasem otwieram kolejną paczuszkę z kandyzowaną amlą, która doskonale sprawdza się jako cukierki na ból gardła:

Nawet gotowanie w syropie cukrowym nie pozbawia amli całej goryczki i cierpkości. A jednak Tajfuniątko ją uwielbia! Dziwne dziecko...

6 komentarzy:

  1. Mialam kiedys indyjski olejek do wlosow z amli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jeszcze na taki nie trafiłam. I jak, faktycznie dobrze włosom robił?

      Usuń
  2. Z tego co pamietam to trudno go bylo potem zmyc, wiec nie uzywalam go czesto

    OdpowiedzUsuń
  3. Olejek amla jest świetny do włosów. Mieszam go dowolnie, głównie z czystym aloesem, proszkiem shikikai i indulekha bringha oil. Plus biotyna.:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. gdzie mogę kupić suszone całe owoce amli? proszeę o pomoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nigdy nie widziałam suszonych w całości, a w Polsce w ogóle się z nimi nigdy nie spotkałam.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.