Coś mówiłam ostatnio o tym, że życie wraca do normalności i w związku z tym przestaję mieć czas, prawda? No właśnie. Wprawdzie moje życie właśnie znów się wywróciło o 180 stopni, a zmiana daleka jest od dobrej, ale - życie gna, a ja z nim. Dlatego zdjęcia cyknięte w drugiej połowie kwietnia trafiają do Was dopiero teraz. Po prostu - tyle przeleżały, zanim zdążyłam je w ogóle poprzeglądać. Gdybyście teraz wybrali się nad Rzekę Panlong, ujrzelibyście soczystą zieleń dżakarandowych liści, a nie tylko moje ukochane kwiaty... Ale macie jeszcze trochę czasu - jeszcze nie wszystkie opadły, jeszcze filetowa kwietna burza cieszy zmysły. Popatrzmy:
Cóż. Tajfuniątko nie jest może jeszcze mistrzem obiektywu, ale bardzo się stara. |
Dżakarandy 2017
Dżakarandy 2018
Dżakarandy 2019
Dżakarandy nad Szmaragdowym Jeziorem
Piękne zdjęcia dżakarandów ❤️ Czekamy na możliwość tak zwyczajnego spaceru. Moje dzieci nie wyszły z domu od 17 marca... Mam nadzieję, że wyjdziemy pod koniec tego miesiąca na Eid 😊
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :)
UsuńJak czytam komentarze, to chyba nie zazdroszczę tego siedzenia w domu. W mojej pracy muszę być na miejscu więc wirus czy nie, zakładam maseczkę i jadę komunikacją przez Warszawę. Zaletą jest możliwość podziwiania kolejnych kwitnących drzew, a wadą osoby które noszą maski tylko na ustach albo brodzie.
UsuńTak, ci noszący maseczki tak trochę na niby tutaj też się zdarzają, ale całe szczęście dość rzadko.
UsuńWow...Natalia....kreacja SUPER!!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńDżakarandy... ech. W Warszawie kwitną jabłonie i startują bzy.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcie z ZB jest rewelacyjne.
też tak uważam :D
Usuń