2020-05-04

dżakarandy

Coś mówiłam ostatnio o tym, że życie wraca do normalności i w związku z tym przestaję mieć czas, prawda? No właśnie. Wprawdzie moje życie właśnie znów się wywróciło o 180 stopni, a zmiana daleka jest od dobrej, ale - życie gna, a ja z nim. Dlatego zdjęcia cyknięte w drugiej połowie kwietnia trafiają do Was dopiero teraz. Po prostu - tyle przeleżały, zanim zdążyłam je w ogóle poprzeglądać. Gdybyście teraz wybrali się nad Rzekę Panlong, ujrzelibyście soczystą zieleń dżakarandowych liści, a nie tylko moje ukochane kwiaty... Ale macie jeszcze trochę czasu - jeszcze nie wszystkie opadły, jeszcze filetowa kwietna burza cieszy zmysły. Popatrzmy:
Cóż. Tajfuniątko nie jest może jeszcze mistrzem obiektywu, ale bardzo się stara.
Dżakarandy 2015
Dżakarandy 2017
Dżakarandy 2018
Dżakarandy 2019
Dżakarandy nad Szmaragdowym Jeziorem

8 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia dżakarandów ❤️ Czekamy na możliwość tak zwyczajnego spaceru. Moje dzieci nie wyszły z domu od 17 marca... Mam nadzieję, że wyjdziemy pod koniec tego miesiąca na Eid 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czytam komentarze, to chyba nie zazdroszczę tego siedzenia w domu. W mojej pracy muszę być na miejscu więc wirus czy nie, zakładam maseczkę i jadę komunikacją przez Warszawę. Zaletą jest możliwość podziwiania kolejnych kwitnących drzew, a wadą osoby które noszą maski tylko na ustach albo brodzie.

      Usuń
    2. Tak, ci noszący maseczki tak trochę na niby tutaj też się zdarzają, ale całe szczęście dość rzadko.

      Usuń
  2. Wow...Natalia....kreacja SUPER!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dżakarandy... ech. W Warszawie kwitną jabłonie i startują bzy.
    Twoje zdjęcie z ZB jest rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.