Jak już wiecie, w Yunnanie jada się nagminnie kwiaty. To nie żadna nowa moda, a uświęcona wiekami tradycja. Lądują na półmiskach, a to znaczy, że można je znaleźć na targach, a także w menu restauracji. Nie są wypisane, o nie! Przecież są dostępne sezonowo. Chodzi mi o mój ulubiony typ menu, czyli wystawkę. Knajpy pokazują, co mają, a czasami również - jak łączą dane składniki. Fantastyczna sprawa. Zawsze w takiej knajpie idę i pokazuję palcem to, czego jeszcze nie jadłam, a jeszcze lepiej - czego nawet nazwa nie obiła mi się o uszy. W ten sposób zbieram dla Was informacje o yunnańskim żarciu, drodzy moi. I jak dotąd obywa się bez strat w ludziach. Kiedy więc trafiłam na wór ślicznych białych, pachnących kwiatków, zebranych w wiechy, oczywiście je zamówiłam.
W Yunnanie nazywa się je kwiatami o mlecznym soku, choć we właściwej chińszczyźnie nazywa się je zupełnie inaczej (省沽油). Jest to kłokoczka, która występuje również w Polsce, choć u nas pojawia się wyłącznie jako roślina ozdobna. W Chinach występują aż cztery gatunki kłokoczki; chyba tylko u nas spożywa się kwiaty. Kosztują niewiele - na targu można za parę yuanów kupić wielgachny bukiet.
Danie okazało się być pyszne, a także - idiotycznie łatwe w przygotowaniu.
Składniki:
- bukiet kłokoczki
- czosnek pokrojony w plasterki
- olej
Wykonanie:
- Solidnie przepłukać kwiaty. Lubią się w nich gnieździć rozmaite owady, bo kłokoczka to roślina miododajna, ze słodkim pyłkiem. Odsączyć.
- Na rozgrzany tłuszcz wrzucić czosnek. Gdy zapachnie, dorzucić kwiaty.
- Kwiaty od razu puszczą sok - niech się spokojnie podduszą na niewielkim ogniu. Są gotowe, gdy zmienią kolor.
Hmmm zastanawiam się czy jest COŚ czego Chińczycy nie jedzą ??
OdpowiedzUsuńnie przepadają za serami, zwłaszcza żółtymi ;)
Usuń