2015-11-30

John Salminen

Dziś wyjątkowo nie o żadnym Chińczyku, a o amerykańskim malarzu, który kocha Chiny. Tak, tak, tworzy też akwarele paryskie, amerykańskie a nawet tajskie, ale to Chin jest w jego obrazach najwięcej. W dodatku - nie są to zwykłe Chiny. Albo jeszcze inaczej - są to właśnie absolutnie zwykłe Chiny. John Salminen nie upiększa Chin na użytek obrazu. W jego akwarelkach znajdziecie te szczegóły, którzy inni malarze skrzętnie omijają, a fotografowie "naprawiają" fotoszopem. Mamy więc obdrapane, brudne mury, kable - mnóstwo kabli! - a tuż obok nich place budowy, reklamy pierogów i całą tę brzydką/wspaniałą codzienność. Jego Chiny są prawdziwe aż do bólu. I chyba właśnie dlatego tak go polubiłam. Nie tylko ja zresztą - na całym świecie dostaje nagrody za realizm. Wszystkie poniższe zdjęcia pochodzą z jego strony internetowej.
A skąd się o nim w ogóle dowiedziałam? Polecam fanpejdż Chinese Arts. Znajdziecie tam dużo okołochińskiego piękna. :)

2 komentarze:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.