Pewnego wieczoru, kiedy mi sie juz bardzo nudzilo (wiecie, wieczorem nie da sie zbierac pieprzu, bo nie widac ziarenek... ;) ), zostalam przyuczona do jeszcze jednego fachu: deptania tytoniu.
W Polsce tez sie zbiera tyton, zadna nowosc, wielu ludzi mialo mozliwosc zobaczenia lisci "na zywo". Coz, ja nie. Dlatego z zachwytem przygladalam sie mocno zoltym lisciom, powiazanym w cos, co najbardziej przypominalo glowke kapusty. I kiedy jeden chlopak wiazal te liscie w glowki, drugi facet wsadzal te glowki w cos w rodzaju imadla, a potem cial w nitki; jednoczesnie dwie slicznotki ukladaly w papierowocienkie warstwy owe niteczki na matach do suszenia, a potem dwoch gosci deptalo te maty, coby jeszcze bardziej rozklepac ten tyton...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.