Kazdy, kto kiedykolwiek uczyl sie czegokolwiek o Chinach wie, ze mowienie prosto z mostu CZEGOKOLWIEK jest ostatnia rzecza, o ktorej pomysli przecietny Chinczyk. A jesli nawet pomysli, to skrzywi sie i splunie przez lewe ramie. Przeciez cale bogactwo chinskiej kultury polega na tym, ze sie czyni delikatna sugestie wykorzystujac pietnascie aforyzmow, czterdziesci przyslow i drobna aluzje do wczorajszej gazety.
Do rzeczy.
Jako, ze Maly Wnuk i ja posiadamy wspolne zainteresowania (sport, Wietnam, chinski, jedzenie, alkohol :D), spedzamy razem stosunkowo duzo czasu. Do tego stopnia duzo, ze kiedy przychodze na boisko do siatkowki, obcy ludzie pytaja, gdzie sie Maly Wnuk podzial i kiedy przyjdzie.
Dzis wraz z chinskimi przyjaciolmi po dwugodzinnym deblu pingpongowym poszlismy na huoguo. Jemy, jemy, dobre, mila atmosfera, naprawde dobre... i duzo... i tanie...
Wracajac do watku glownego: nagle, ni z gruchy ni z pietruchy Stary Krotki (prawie doktor, moj bosz...) pyta: to w koncu bedziecie razem czy nie?
I nastala taka niezreczna cisza...
Maly Wnuk patrzy z politowaniem i pyta: no i jak ja ma Ci niby odpowiedziec na to pytanie??!!
Ja patrze z niedowierzaniem, mowie Malemu Wnukowi, ze w ogole nie rozumiem, co on tam po chinsku szwargocze, Maly Wnuk odpowiada, ze w zasadzie on tez nie, wspolnie przepraszamy za zbyt niski poziom chinskiego, Stary Krotki stroszy gniewnie piorka i mowi, ze udajemy tylko, zeby ich zbic z tropu. Zaczynam chichotac, ale sie powstrzymuje i mowie Malemu Wnukowi: "wiesz, ja skonczylam studia dalekowschodnie, uczylismy sie o kulturach wschodu, zwlaszcza o chinskiej. I zawsze mi mowili, ze w Chinach powiedziec cos prosto z mostu to niemal przestepstwo, a juz na pewno ignorancja. Tak sie nie robi, bo chinska kultura, bla bla bla, eleganckie sugestie itepe...". Maly Wnuk bez namyslu odpowiada: "Bo wiesz, to tradycyjna kultura byla. Dzis ci mlodzi Chinczycy pojecia o tym nie maja, zero kultury, panie, gorzej niz obcokrajowcy..."...
:D :D :D tak ma być!
OdpowiedzUsuń