Cos, co mnie zakochalo w Wietnamczykach to miedzy innymi fakt, ze w przeciwienstwie do innych nacji azjatyckich potrafia sobie nawzajem okazywac uczucia. Ba! Nie tylko potrafia: robia to chetnie i w zasadzie bez przerwy. Przytulaja sie do swoich slubnych, do rodzicow, do przyjaciol. Norma jest bliski kontakt w stylu trzy osoby na jednym hamaku z poplatanymi do granic mozliwosci konczynami. To pewnie wlasnie dzieki temu bylo mi tam tak cieplo i rodzinnie... Jakiez to rozne od Chinczykow, ktorzy nie wierza w idee pocalunku a juz przytulanie przy ludziach uwazaja za skrajna perwersje...
prawda:) po Tajlandii przeżyłam spory szok, kiedy tutaj ludzie mnie zaczęli ściskać z byle powodu :))
OdpowiedzUsuńSą jednak też tacy, że nie okazują sobie czułości publicznie, a dotyk sprowadzają do podania ręki. Oczywiście zależy to od relacji i od wychowania. Ja spotkałam się już z różnymi sytuacjami. I z takimi w których czułość okazywana była bardzo, ale i też takimi powściągliwymi również :)
OdpowiedzUsuńwiadomo, też spotkałam takich bardziej powściągliwych, ale erupcja uczuć mnie bardzo szokowała po długim pobycie w Chinach :)
Usuń