Razu pewnego (dawno, dawno temu, kiedy jeszcze bylam w moim najukochanszym Wietnamie, chlip!) poszlismy na kokosy. Poznalam wowczas podstawy kokosologii stosowanej, na przyklad: jak odrozniac wiek kokosow, jak dluga musi byc drabina (to byla ta przerazajaca czesc wykladu. Cale szczescie nie kazali mi na nia wejsc), co sie nadaje do spozycia w wypadku kokosow w roznym wieku itp. Potem nauczylam sie kokosy obsprawiac, wyskrobywac wiorki z kokosowych emerytow i inne takie. Na koncu przyrzadzilismy zupe kokosowa, ktora sie dodaje do wietnamskich knedli z kleistego ryzu z nadzieniem fasolkowym.
Kocham kokosy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.