Rozlozylam sie bedac u lubego w goscinie. Ale zanim mnie zaprowadzili do wioskowego znachora, sami mnie leczyli, za pomoca tego wlasnie wywaru: herbatka z gencjany, swietna na gardlo i zle samopoczucie. W smaku gorzkawa, ale uzaleznia. Po pierwszym dzbanku nie potrafilam przestac pic... Kolor obrzydliwy.
Dlaczego u nas tyle roslin sie po prostu marnuje? Dlaczego nikt o nich nic nie wie? Ja wiem, ze jestem miastowa i dlatego nie odrozniam lisci poszczegolnych drzew, za co zreszta jestem dosc regularnie wyszydzana. Ale tych roslin sie i tak nie kupi na targu. Moze w jakims sklepie z ziolkami jedynie. W Chinach wszystko, co na cos pomaga i wszystko, co w ogole da sie zjesc, jest do kupienia na kazdym rogu. I kazdy, lacznie z najmniejszymi dziecmi, wie co do czego, na co i kiedy...
O czym to ja jeszcze? Aha, najwazniejszego zapomnialam: po chinsku ten rodzaj zieleniny nazywa sie woreczek zolciowy smoka :D Co w sumie nie dziwi, jak sie spojrzy na zawartosc dzbanka i zwroci uwage na smak...
你們中國人怎麼這麼喜歡奇怪的名字? 怎麼吃的東西叫龍膽? 誰想要吃這樣的東西呢? 是不好的廣告, 我一聽這個名字就想吐... 不過這種茶我非常喜歡, 苦苦的味道, 但是一開始喝就不想停... 喉嚨痛時可以喝.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.