Po czwarte: udało mi się cyknąć rewelacyjną fotę Pana Młodego:Po prostu kwintesencja chińskiego wesela...
Po piąte: to, że to nie profesjonalna knajpa można poznać między innymi po braku zmywarki i zaplecza kuchennego...
Wszechobecny znak podwójnego szczęścia:
A potem, zamiast sprośnych zabaw w hotelu, karaoke. Śmiesznie było, bo prawie same mniejszości były na sali (głównie Yi i Naxi - Panna Młoda właśnie z tej mniejszości) i śpiewane były głównie piosenki ludowe bądź pseudoludowe. Dzięki temu poznałam fantastyczny zespół Yi - Orły Górskie 山鷹組合. Większość piosenek to takie chińskie disco na ludowo, ale zdarzają się też perełki okołorockowe i świetny folk.
I tak to wesele wyglądało :)
I tak to wesele wyglądało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.