To tak tytułem wstępu. Konkrety będą się pojawiać systematycznie, jak tylko uporządkuję zdjęcia. Póki co przedstawiam wszystkim miejsce, w którym mieszkałam (stanowczo za krótko!): Macie właśnie przed sobą tradycyjny dom ludu Yi, mieszkającego w północno-zachodnim Yunnanie. Po lewej jest część sypialna (parter) i spichlerzowa (poddasze). Na wprost widać wejście do kuchni - najważniejszej części domostwa. Po prawej widać drzewko noworoczne, o którym więcej napiszę następnym razem, nie widać za to potężnej dwupiętrowej stajnio-oboro-chlewo-stodoły. Wszystkie domostwa, w których byłam (czyli bez mała w całej okolicy) układ mają taki sam; różnią się szczegółami - na przykład wysokością ścian, ilością pomieszczeń, zdobieniami.
Z tego zdjęcia jestem dumna. To znaczy, jestem dumna, że w ogóle wpadłam na to, żeby je zrobić. Tak. Jest zima. A zarówno w kuchni, jak i w mojej sypialni połowa szyb już dawno stała się li tylko wspomnieniem. Tyle, że nawet gdyby wszystkie szyby były na swoich miejscach, i tak by wiało. Ściany nie sięgają dachu, a nie ma sufitów. W regionie, w którym nawet podczas wyjątkowo mroźnej zimy temperatura rzadko spada poniżej zera szczelność nie jest najistotniejsza. Teoretycznie mogą tam włazić robale - w praktyce parę tuzinów kur wyniszcza życie mniejsze od ptactwa. Poza tym robale i tak wejdą, jeśli będą chciały, bo tam prowadzi się dom otwarty. Otwarty cały dzień bez względu na pogodę - m.in. dlatego, że to kurne chaty, a ogień płonie cały czas (o tym też jeszcze opowiem).
A w ogóle to ta rozbita szyba jest bardzo praktyczna, bo dzięki niej nawet jeśli wiatr zatrzaśnie drzwi, można je przez ową dziurę otworzyć od środka.
Bai! No wreszcie. Już się martwiłam, czy jakąś akcję ratunkową będzie trzeba organizować. Kochana, Ty porządkuj zdjęcia i książki pisz, a potem sprzedawaj za grube pieniądze prawa do filmu.
OdpowiedzUsuńMiejsce kompletnie z innej bajki.
Twój Bruce też :)
Strasznie się cieszę, że jesteś już i czekam na opowieści. :-*
Co Wyscie sie wszyscy uwzieli na moje pisanie ksiazek? Przeciez ja nawet ze splodzeniem magisterki mam problemy... :D
OdpowiedzUsuń