Już niedługo zaczną się przygotowania i obchody chińskiego Nowego Roku, czyli - w dosłownym tłumaczeniu - Święta Wiosny. Ale na moim balkonie wiosna trwa cały rok:
W ubiegłym roku jedna z kamelii rozkwitła w same Walentynki. Ciekawe, czy i tym razem się tak uda?...
Ja Cię BARDZO proszę: nie guihua. Zdjęcia jedzenia przeżyję, fajnych miejsc też, ale kwitnącej wończy mi strrrrasznie brakuje :(
OdpowiedzUsuńMuszę sobie jakoś poprawiać humor :) Poza tym - tęsknota za Chinami jest dobra. Im bardziej ktoś tęskni, tym bardziej po przyjeździe nie zauważa, hmmm, drobiazgów przeszkadzających w życiu ;)
UsuńMnie w tym momencie jest całkowicie obojętne, czy będę się tarzać w krzakach guihua u Ciebie, gdzieś indziej w Chinach, na Tajwanie, na Okinawie, w Bhutanie... Gdziekolwiek! Wończa! Osmanthus! AAAAA! ;)
Usuń:D też dobrze. Jest jeszcze śledź w śmietanie - metafizyczne danie i wończa w ogródku wąchana w chwili smutku :)
Usuń