Piąty dzień Nowego Roku to na południu dzień witania Boga Pieniędzy, który jest jednocześnie Bogiem Pięciu Dróg - północnej, południowej, wschodniej i zachodniej, a także prowadzącej do środka. Dlaczego ma się nimi opiekować akurat Bóg Pieniędzy? Żeby każda droga, w którą się udamy, mogła nam przynieść bogactwo. Nazywa się go zresztą rozmaicie, m.in. Bogiem Dróg 路神 lub Bogiem Podróży 行神. W innych tradycjach tego dnia witało się również oficjalnie pięć bóstw domowych: Boga Drzwi Pojedynczych, Bóstwa Drzwi, Boga Ziemi, Boga Kuchni i Boga Podróży. Albo innych, bo wiecie już, że różnymi domostwami opiekowali się różni bogowie. Wiecie - piąty dzień, pięć dróg, pięć bóstw...
Boga Pieniędzy wita się ofiarowując mu głowę kozy/owcy, a także karpia - pierwsze odpowiada za dobrą wróżbę 吉祥 (widzicie kozę 羊), a drugie - oczywiście naddatek sugerujący bogactwo. Od należytego powitania Boga Bogactwa zależało tak dużo, że nie można było z nim zwlekać, dlatego zgodnie z tradycją należało się za to zabrać z wybiciem północy - otworzyć drzwi i okna, zapalić trociczki, puścić sztuczne ognie i inne fajerwerki, by pokazać Bogu Pieniędzy, że tak, już nań czekamy! Powitawszy, do rana należało pić "wódeczkę na drogę". Przecież nie zostawimy szanownego gościa samego, a tu zimnawo troszku...
Piąty dzień był również tradycyjnie momentem, gdy małe sklepiki czy warsztaty otwierały znów drzwi (开市). To również jest związane z Bogiem Pieniędzy - bo przecież podobno właśnie tego dnia były jego urodziny. A kiedy lepiej się zacząć bogacić niż w urodziny Boga Pieniędzy?
Tego dnia znów nie odwiedzano krewnych i znajomych, bo wierzono święcie, że przyniosłoby to pecha. Kobietom nie wolno było również szyć, cerować, dziergać i tak dalej.
To był ostatni dzień noworocznych zakazów. Gdy minęła straszna piątka, można było znów zamiatać, wychodzić, odwiedzać, szyć i tak dalej - nie niosło to już za sobą ryzyka zepsucia całego roku.
To już wiadomo, co zrobić z głową karpia.
OdpowiedzUsuńKarpia można w całości :) Ale są też osobno sprzedawane głowy - nie tylko w celach modlitewnych, oczywiście. Uchodzą za przysmak. A ja za każdym razem tak samo się wzdragam, gdy mój mąż ze smakiem wydłubuje oczka...
Usuń