Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
Dziś wszystko byłoby jak zwykle: jarmarki przyświątynne i Parada Bogów, okraszona próbami generalnymi lampionów przed jutrzejszym Świętem Lampionów. Byłoby, gdyby nie Święto Rapitołzy, modne w Syczuanie.
Dlaczego Odsyłanie Rapitołzy 送蛴蟆? 蠐蟆 [蛴蟆] Qí(e)me to gwarowe określenie ropuchy, więc zastąpiłam ją w tłumaczeniu swojską, śląską rapitołzą. Odsyła się je po obfitym posiłku, idąc z bambusowymi lampionami udającymi żaby w góry, do najbliższego strumienia, gdzie się je puszcza na wodę, by płynęły w siną dal, a na odchodnym puszczając fajerwerki. Tak odesłana ropucha zapewnić ma nam szczęście i spełnienie marzeń. Oprócz tego wróży się potrząsając młodym bambusem. Jeśli ten, który złapiemy, okaże się być strzelisty, można mieć nadzieję, że się będzie zdrowo rosnąć - nie tylko w sensie fizycznym, ale i jeśli chodzi o pozycję społeczną*.
O ile zwyczaj "bambusowy" jest pewnie znany odkąd ludzkość zetknęła się z bambusami, o tyle zwyczaj żabi wiąże się z bardzo ciekawą legendą.
Było to u schyłku dynastii Ming, kiedy w całych Chinach był już spory bałagan. Syczuan opanował wówczas Zhang Xuanzhong, wyjątkowo żądny krwi rebeliant, który wyrzynał w pień ludność miejscową, a i swoich popleczników mordował bez opamiętania. Ludobójstwo nie popłaciło - Zhang zginął w końcu dość marnie - jednak zanim zginął, dziesiątki tysiący gnijących trupów doprowadziły do szerzenia się zarazy, która dziesiątkowała okoliczne wsie. Zarazę, na cześć wychodzących właśnie z zimowego otępienia i rechoczących ochoczo żab, nazwano "rapitołzią zarazą" 蠐蟆瘟, a żaba stała się wobec tego jednym z najbardziej przerażających - choć tylko lokalnie - Bóstw Zarazy.
Razu pewnego wędrujący taoistyczny mnich dotarł w te strony i, zbadawszy sprawę dogłębnie, orzekł, że przyczyną zarazy jest gniew Boga Rzeki, a ten z kolei gniewa się dlatego, że trupy zanieczyszczają wodę. Właśnie dlatego zesłał ropuchy, by dać ludziom nauczkę. Ludzie muszą pozbyć się ropuch, by móc znów żyć w spokoju. Dlatego miejscowa ludność przygotowała "żabie lampiony" 蠐蟆燈 i wieczorem, w przeddzień Święta Lampionów, przy akompaniamencie bębnów puszcza owe lampiony z nurtem rzeki, by zabrał on żaby wraz z zarazą i pechem, bo tylko wtedy uradowany Bóg Rzeki zapewni ludności spokój i zdrowie.
Tutaj poczytacie o japońskiej żabie-nieżabie.
*送蛴蟆,蛴蟆公,蛴蟆婆,把你蛴蟆送下河;十四夜,摇嫩竹,嫩竹高,我也高,我和嫩竹一样高
Bardzo ciekawe. Trochę jak nasze topienie Marzanny. Z kolei w Japonii 3. dnia 3. miesiąca puszczano na wodę papierowe laleczki, którymi najpierw pocierano ciało, żeby zabrały ze sobą nieszczęścia, zmazy i choroby.
OdpowiedzUsuńKażda magia jest dobra ;) Efekt placebo gwarantowany :)
Usuń