Nadszedł Dzień Konia 马日 lub inaczej Dzień Odsyłania Biednych Duchów 送穷鬼 sòngqióngguǐ. Zwyczaj był dawniej popularny w niemal całych Chinach, głównie wśród większości etnicznej Han. Problemem jest jednak to, że po pierwsze sposoby odsyłania biedy różniły się w różnych miejscach, a po drugie nawet dzień odsyłania był rozmaity.
Za to drugie święto było nierozerwalnie związane właśnie z szóstym dniem Nowego Roku: Opróżnianie Wychodków 挹肥. Pamiętacie na pewno, że po wigilii Nowego Roku nie wolno już było sprzątać, zamiatać ani wylewać wody, nawet brudnej? Wyobraźcie sobie nagromadzenie odchodów i odpadków po pięciu dniach niesprzątania... Szóstka była więc świetną okazją, by posprzątać wychodki, przy okazji kłaniając się Bogowi lub Bogini Wychodka, jednemu z bóstw domowych.
Tego dnia otwierały się wreszcie wszystkie sklepy i restauracje. Oczywiście nie mogło się obyć bez fajerwerków i tego typu cudów.
Wróćmy jednak do odsyłania biednych duchów czy raczej - duchów ubóstwa. Wedle części źródeł Dniem Odsyłania Duchów Ubóstwa powinien być ostatni dzień przed nowiem, tzw. 晦日 huìrì - czyli ostatni dzień miesiąca księżycowego. Którego konkretnie miesiąca księżycowego? Tu zdania są podzielone - mawia się i że w pierwszym miesiącu nowego roku, i że ostatniego dnia miesiąca la - czyli w wigilię Nowego Roku. Z drugiej jednak strony wspomina się też o wigilii Dnia Człowieka (który, jak pamiętamy, jest siódmego dnia Nowego Roku, bo wtedy Nüwa stworzyła ludzi). Z trzeciej strony - mówi się o 29 dniu pierwszego miesiąca Nowego Roku, dodając przy okazji, że wówczas należy solidnie posprzątać, a cały domowy kurz i śmieci wywalić do rzeki (ach, jakie to ekologiczne...). Istnieje również powiedzonko sugerujące, że dniem ubogich duchów jest trzeci dzień Nowego Roku... Oszaleć można. W różnych częściach Chin były zresztą popularne nie tylko różne daty, ale też różne historie oraz zwyczaje z tym świętem związane. W Shanxi i Shandongu popularna była moja ulubiona opowieść o synu pewnego arystokraty, który nawet podczas obchodów Nowego Roku chodził obdarty i w ogóle był zeń straszliwy niechluj. Spotkała go później zła śmierć daleko od domu; dlatego więc ludzie, chcąc uniknąć tak złego losu, pilnowali, by ostatniego dnia przed Nowym Rokiem wyrzucić za mury domu wszystkie zniszczone ubrania. Z czasem zwyczaj zaczęto nazywać odsyłaniem biednych duchów. Ponoć zwyczaj ten był popularny już za czasów dynastii Tang.
Czymś, co wydaje się łączyć te rozmaite ceremonie, które odbywały się w różnych terminach, wydaje się być fakt, że po wysprzątaniu staroci i brudów należy zadbać o to, by duchy ubóstwa odesłać z pompą - z odpowiednim środkiem transportu i prowiantem na drogę. W zależoności od regionu pojazd może być robiony z wierzbowych witek albo z bananowych liści - widać więc, że akurat ta tradycja miała wiele wariantów. Jak należało się pozbyć tych wstrętnych duchów? Poza wersją ze sprzątaniem, wyrzucaniem ubrań i zaśmiecaniem rzeki, mamy też prawdziwą magię. Należy się udać wieczorową porą na rozstaje w kształcie litery T, przygotowawszy wcześniej prowiant: słodycze, suszone tofu, makaron, jajka, co podleci. Ułożywszy je, należy zapalić trzy trociczki i ładnie pożegnać się z duchami oraz spalić dla nich papierowe podarki, a zaraz potem - odejść i nigdy nie wracać. To znaczy - przynajmniej przez rok. Zgoła inaczej wyglądała ta tradycja na przykład w Kantonie. Tam odyłanie bidy odbywało się trzeciego dnia Nowego Roku. Jak pewnie pamiętacie, jest to dzień cynobrowych ust, podczas którego nie wolno odwiedzać krewnych i znajomych, bo się boimy kłótni. Pracowici Kantończycy uważali więc ten dzień za świetną okazję do posprzątania domu i kuchni, a także wymiecenia kurzu i wyrzucenia śmieci za próg. Tego też dnia palono stare meble czy inne starocie, a popiół wysypywano do Rzeki Perłowej. Widać, jak bardzo rozmija się to z kunmińską tradycją niewyrzucania niczego aż do dnia szóstego - pamiętajcie, Chiny są wielkie i różnorodne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.