Podocarpus macrophyllus, po japońsku zwany również kusamaki/inumaki, to iglak. Nie jest jednak zwykłym iglakiem, a czymś wprost zachwycającym. Spójrzcie na te igły:
I wprawdzie z prawdziwą sosną nie ma za dużo wspólnego, sosna arhatów będzie moim drugim ukochanym drzewem - zaraz po sośnie yunnańskiej, oczywiście :)
Drzewo może osiągnąć nawet 20 metrów wysokości i jest ponoć wiecznie zielone. Występuje w południowych Chinach i na południu Japonii, a ja się z nim spotkałam po raz pierwszy w buddyjskich i taoistycznych ogrodach Chengdu, w dwóch podstawowych formach: zwykłej i zbonsaiowanej. Jego drewno doskonale sprawdza się jako budulec oraz materiał rzeźbiarski, kora jest lekarstwem, ale tak naprawdę najbardziej ceni się sosnę arhatów za jej symbolikę. Z dawien dawna była patronem i opiekuńczym duchem urzędników; miała zapewniać długowieczność i pomyślność - w tym finansową. W Kantonie istnieje zresztą powiedzenie: 家有羅漢松,世世不受窮 (jeśli w rodzinie jest sosna arhatów, nigdy nie zazna ona biedy). Ponoć to jest właśnie powodem, dla którego w Hongkongu i okolicach grasować zaczęli złodzieje tych sosen...
Notka /dziennie. Nie nadążam ich czytać ! :)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że spotkałaś to drzewo w świątyniach. Jest naprawdę wdzięczne i wiecznie zielone. To ptaki przysługują się do jego rozmnażania. Zjadają jego czerwone mięsiste owoce, co przyczynia się potem ... do rozprzestrzeniania się nasion.
e tam, notki są króciutkie, w sam raz na codzienną chwilę relaksu :)
UsuńDo sosny to faktycznie mu daleko;)
OdpowiedzUsuń