2013-10-25

Bojler ;)

Jestem na hubejskiej wsi. Wieś jest naprawdę mała - jedna ulica, krzywa zresztą. Ale w pokojowni (nie mogę się przemóc, by to miejsce nazwać hotelem) jest łazienka z prysznicem i bojlerem, więc mój największy strach okazał się bezpodstawny. Po poprzednim pobycie na wsi zachowałam niemiłe wspomnienie własnego smrodu, gdy okazało się, że prawie miesiąc muszę wytrzymać bez kąpieli, bo nie było nie tylko bojlera, ale w ogóle bieżącej wody. Myłam więc tylko najważniejsze elementy, a i to nie codziennie, przeklinając zamiłowanie do egzotycznych przygód.
Tutaj za to jest bojler, z możliwością nastawienia temperatury i w ogóle. Klasa!
Pierwszy tydzień myślałam, że gospodyni robi nam na złość, wyłączając wciąż bojler, bo przecież w innym wypadku temperatura wody nie zatrzymywałaby się na nieszczęsnych 24 stopniach.
W drugim tygodniu, po... nie awanturze, ale mało brakowało, pani spojrzała na mnie jak na kretynkę i powiedziała, że przecież nie ma wpływu na pogodę.
Tak. Mamy tu tylko kolektory słoneczne, a w ciągu ostatniego tygodnia słońce świeciło raz, ze dwie minuty, a normalnie jest mgła, mży albo leje...
A tak wygląda kolektor i zbiornik wody na dachu:

1 komentarz:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.