W całych Chinach znana jest "skórka soi", czyli kożuch z mleka sojowego. Ususzony, sprzedawany w płatach bądź paskach, jest jedną z moich ulubionych form podania soi. Więcej o nim pisać na razie nie będę, bo jest w Polsce znany.
W Hubei istnieje danie, które również nazywa się "skórka tofu". Jest to przysmak stołeczny, czyli wuhański. Przysmak składa się z "naleśnika" i farszu. Naleśnik wykonany jest na bazie trzyskładnikowej mąki: z fasoli złotej, soi warzywnej i ryżu, wymieszanej z jajkiem. Farsz to zazwyczaj ryż kleisty z pędami bambusa, mięsem, suszoną rzodkwią bądź kiszoną gorczycą sarepską, ale tak naprawdę można doń wrzucić wszystko, łącznie z krewetkami czy grzybami. Przekąska ta jest częstym daniem śniadaniowym i podkurkowym. Nie jest to jakieś mocno tradycyjne danie - powstało zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Rozsławił je Przewodniczący Mao, któremu bardzo "skórka" podeszła. Wygląda tak:
(zdjęcie z wikipedii)
Apetyczne, prawda? Dlatego miałam nadzieję, że tutaj też takie dają.
Cóż.
Hubejska wieś różni się zdecydowanie od Wuhanu jeśli chodzi o różnorodność pokarmów i form ich podania. Jednych i drugich jest po prostu mniej. Trafiliśmy jednak na coś ciekawego - sądzę, że bezpośredniego przodka słynnej, nadziewanej skórki tofu. Jest to mianowicie skórka tofu pełniąca rolę makaronu śniadaniowego. Bo o ile nadziewana skórka soi jest daniem mocno współczesnym, o tyle sam "naleśnik" sojowy jest typowym daniem śniadaniowym w tej części kraju. Trzeba tylko mączki wymieszać z mlekiem sojowym/mlekiem ryżowym i jajkiem i usmażyć naleśnik. Gdy wystygnie, można go pokroić w grube paski i usmażyć albo ugotować zamiast makaronu - tak naprawdę wystarczy wsadzić na chwilę do wrzątku, przecież składniki po smażeniu nie są już surowe.
W wiosce Skrzyżowanie podstawowym śniadaniem są właśnie takie paski, wsadzone do miski, w której znajdują się już przyprawy: chilli, smalec, cebulka zielona i sól. Kluski zalewa się następnie wodą po gotowaniu "skórki", a także dodaje się "czapeczkę" ze smażonej wieprzowiny z kiszoną rzodkwią.
Tutejsza, prostsza wersja skórki tofu jest przepyszna. Chciałabym ją zawieźć mojemu prywatnemu łasuchowi, dlatego tak się ucieszyłam, w dzień targowy ujrzawszy ją wystawioną na sprzedaż.
Niedługo się jednak cieszyłam. Niestety, tutejszej skórki tofu się nie suszy i nie przechowuje; trzeba ją spożyć na świeżo. Maksymalny czas przechowywania to trzy dni w warunkach chłodniczych. Buuu...
Cóż.
Trzeba będzie po prostu wrócić do hubejskiej wsi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.