Dziś kulinarnie. Wprawdzie moi kompani wycieczki w góry nie są wielkimi fanami kulinarnych ciekawostek i żywiliśmy się dość nudno (słowo daję, na widok rosołu z kury wolnowybiegowej i jajecznicy z pomidorami mam ochotę uciekać!), udało mi się spróbować kilku lokalnych przysmaków. W samym Lijiangu oczywiście jest bardzo ogólnochińsko - rządzą kuchnie syczuańska i kantońska, jak zwykle - ale da się znaleźć perełki sprzedawane nie w drogich knajpach dla turystów, a w bardzo lokalnych jadłodajniach i restauracjach. Na pierwszy ogień niech pójdzie jadłodajnia, do której ciężko się nawet zmieścić w godzinach lunchu - warto przyjść odpowiednio wcześniej:
|
pyszna tybetańska herbata z masłem, na słono, jak trzeba, a nie na słodko
|
|
makaron soczewicowy na zimno (i ostro jednocześnie) 鸡豆凉粉
|
|
zamiast ryżu - pszenny placek
|
Poza tym były oczywiście w menu dania "ogólnoyunnańskie", czyli smażone ziemniaki na ostro, jakieś mięsa, jakieś zupy warzywne - fajnie, że wykonane z kolorytem Naxi, jednak nie były na tyle interesujące, żeby aż o nich pisać. Jest to restauracja, do której warto pójść na śniadanie lub lunch. Zowie się
忠义小吃坊 (Google ją tłumaczy jako Yangji Zhongyi Snack Mill) i mieści się tuż przy starym mieście, przy deptaku
鱼米河商业步行街. (Yumihe shangye buxingjie).
Poszliśmy też do jednej zupełnie wspaniałej restauracji, którą serdecznie polecam: 手磨坊火塘餐厅 czyli, w dosłownym tłumaczeniu: Restauracja Z Ręcznymi Żarnami i Paleniskami. To restauracja serwująca bardzo tradycyjne jedzenie, przyrządzone i podane równie tradycyjnie. Siada się otóż przy palenisku, na którym grzeje się kociołek zupy (do wyboru: rosół z kurczaka, z koźliny lub z ośliny), z obfitą mięsną wkładką. Jednak obok garnka z zupą pieką się na kratce ziemniaki czy bataty, nadając uczcie charakter bardzo domowy.
|
placuszki kukurydziane - specjalność zakładu, który chlubi się posiadaniem kamiennych żaren, takich, jakich nadal się używa w tutejszych wioskach, idealnego do robienia papek z rozmaitych ziaren.
|
|
My wybraliśmy zupę z ośliny. Przepyszna! Kiedy mięso się kończy, można bez problemu domówić surowe mięsa i warzywa, które wrzucamy do garnka na zasadzie gorącego garnka.
|
|
sałatka z pewnej lokalnej zieleniny, o której jeszcze napiszę.
|
Warto wyjść poza starówkę Lijiangu (albo wręcz w ogóle do niej nie wchodzić), by poszukać prawdziwie lokalnego jedzenia. W "tradycyjnych restauracjach" starówkowych po pierwsze ceny są zawrotne, a po drugie trafiamy tam na "tradycyjne potrawy" typu dajski
ryż w ananasie, który z Lijiangiem naprawdę nie ma nic wspólnego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.