Gdy Kamionkowa Radość odwiedziła Kunming, wiadomo było, że MUSIMY pójść na targ, który obie darzymy wielką sympatią. Tym razem KR była tylko w odwiedzinach, więc mogła wyciągnąć aparat i zachowywać się jak turystka. I dobrze! Dzięki temu zaopatrzyła mnie w sporo pięknych spożywczych zdjęć, które wielkodusznie pozwoliła mi umieścić na blogu.
Jak to turystki, przystawałyśmy przy każdym straganie, uśmiechając się do sprzedawców i dopytując, czy aby na pewno wiemy, co widzimy. A ponieważ właśnie zbliżało się Święto Smoczych Łodzi, na wielu straganach zaczęto sprzedawać dobrze nam znane dzongdze (zongzi 粽子) - trójkąty 3D z kleistego ryżu z wkładką. Jeden ze straganów bardzo się wyróżniał. Nie tylko sprzedawcami ubranymi na ludowo - w stroje grupy etnicznej Buyi, którzy w dodatku byli weseli i rozśpiewani, ale i asortymentem: poza paroma typami dzongdzów można tu było kupić słynny barwny ryż.
Już z daleka zapachniało. Gdy KR zapytała, co to za ryż, ja zaczęłam opowiadać, bo zetknęłam się z nim w Luopingu. Sprzedawcy, choć nie mogli zrozumieć naszej polskiej konwersacji, wychwycili nazwę Luoping i oczywiście nazwę własnej grupy etnicznej. Potwierdzili, że tak, właśnie stamtąd są, a gdy zorientowali się, że znamy trochę mandaryński i możemy się z nimi dogadać, aż pojaśnieli jak słoneczka. I zapytali, czy mogą sobie zrobić z nami zdjęcia! Zgodziłyśmy się ochoczo, żądając w zamian możliwości zrobienia zdjęć ich pysznemu żarełku. Och, było dużo śmiechu i radości, pamiętam to jak dziś, choć od tego dnia minęły już dwa lata.
Skoro minęły już dwa lata, dlaczego o tym wspominam akurat teraz? Otóż parę dni temu Buyi wrócili na mój ukochany targ z barwnym ryżem i przepysznymi dzongdzami. Widząc te same twarze, uśmiechnęłam się nieśmiało w niemym pozdrowieniu. W życiu bym się nie spodziewała, że znów zostanę wciągnięta do sklepiku i przywitana serdecznym "dawnośmy się nie widzieli!", jakbyśmy byli starymi znajomymi, a nie ludźmi, którzy widzieli się raz w życiu.W dodatku dostałam śliczny koszyczek dla Tajfuniątka.
Ciepło mi się zrobiło na sercu, jak zawsze, gdy nieznajomi-znajomi wysyłają do mnie przyjazny promyczek. Jak długo "moi" Buyi będą sprzedawać dzongdze na tym targu, tak długo nie kupię żadnych innych!
Wszystkiego najlepszego z okazji Święta Smoczych Łodzi!
Inne wpisy smoczołodziowe:
A czym oni ten ryż tak fajnie barwią? To tylko kolor czy tez smak inny?
OdpowiedzUsuńSą to rozmaite barwniki roślinne, np. liliowiec i pędy klonu. Szerzej pisałam o tym tutaj: http://baixiaotai.blogspot.com/2012/03/przysmaki-luopingu.html. Smak różni się delikatnie, głównie chodzi o kolor :)
UsuńZniknął mój wpis o Smoczych Łodziach z Poznania :) Też mamy od lat takie zawody http://www.gloswielkopolski.pl/sport/a/dragony-2017-wyscigi-smoczych-lodzi-na-poznanskiej-malcie,12119621/
OdpowiedzUsuńA kolorowy ryż....hmmm mnie do gustu nie przypadł. Je się też oczyma.
p.s. pieprz syczuański na parapecie doszedł do 25cm.
ja polubiłam kolorowy ryż, ale to pewnie dlatego, że ja lubię kolorowe słodycze :)
Usuń