Byłam już zmęczona. Tajfuniątko waży swoje, a na ramieniu jeszcze zakupy. Nie zawsze udaje się zabrać ZB w roli tragarza. I jeszcze ten gorąc! Normalnie by mi nie przeszkadzał, ale stałam objuczona w nasłonecznionym autobusie, ściekał ze mnie pot, a za sprawą ogromnego korka dwudziestominutowa jazda trwała już prawie godzinę. Pewnie dlatego nie zauważyłam, że dwóch staruszków, siedzących naprzeciwko, sympatycznie się do mnie uśmiecha:
"Ile ona ma?" - zapytał ten wyższy, w nienagannie skrojonej marynarce i kompletnie do niej niepasującym słomkowym kapeluszu, wskazując na łamiące międzyludzkie bariery Tajfuniątko. Tajfuniątko oczywiście się wyszczerzyło - nie wiem, skąd ona zawsze wie, że to o niej mowa! - a ja dopiero po paru sekundach zaskoczyłam: pan zapytał w bardzo ładnym angielskim! Odpowiedziałam z uśmiechem, licząc się z tym, że być może właśnie wyczerpałam zasób angielskiego słownictwa interlokutora. Ale nie! Pyta dalej - czy chłopiec, czy dziewczynka, czy urodziła się w Chinach i skąd ja pochodzę. Gdy odparłam, że z Polski, zaczął się z kolegą zastanawiać, gdzie to może być. Podpowiedziałam, że "in Europe". Myślą dalej, kombinują. Mówią coś po cichu, ale wychwytuję znajome słowo: "Jewropa". Kiwam głową, że tak, że "Jewropa", a oni, skonsternowani, od razu pytają, czy aby nie władam rosyjskim. Oczywiście, pytają płynnym rosyjskim. Z prawdziwym żalem powiedziałam po angielsku, że niestety moja znajomość rosyjskiego ogranicza się do kilku zaledwie słów; że gdyby trafili na moich rodziców, mogliby się porozumieć, ale za moich czasów w szkołach wiódł prym angielski. Pokiwali głowami; autobus wreszcie ruszył, a ja parę minut później już przeciskałam się do wyjścia, odprowadzana uśmiechami chińskich starszych panów, mogących przeprowadzić konwersację z Obcą w przynajmniej dwóch językach obcych. Po wyjściu z autobusu zastanawiałam się, jak to jest - mamy XXI wiek, miliony pomocy naukowych, internety, cuda na kiju, a większość młodych Chińczyków nawet jednego języka obcego nie jest w stanie opanować, podczas gdy wykształceni za czasów ciężkiego komunizmu panowie, którzy zapewne z językiem obcym nie mieli kontaktu od parunastu albo i parudziesięciu lat - językowo doskonale sobie radzą.
Dopiero gdy wróciłam do domu, zorientowałam się, że przecież mogłam do nich zagadać jeszcze po chińsku. A tak to wyszłam na łamagę, co zna tylko jeden język obcy...
A przecież rodzice takich maluchów wydają tysiące rocznie na ich naukę angielskiego :)
OdpowiedzUsuńPieniądze wyrzucone w błoto :)
UsuńCzasy, czasami, ale liczą się jeszcze chęci no i też umiejętności oraz możliwości oczywiście :)
OdpowiedzUsuńtak, ale teraz naprawdę jest łatwiej :)
UsuńWłaśnie się zastanawiałam dlaczego nie odpowiedziałaś po chińsku;)
OdpowiedzUsuńja teraz też się zastanawiam :D zrzucam winę na niewyspanie z racji rocznego dziecka w domu ;)
UsuńTo proste - odruchowo odpowiada się w tym języku w jakim zadane było pytanie :D
OdpowiedzUsuńSama zaczęłam się na tym łapać, kiedy równolegle musiałam posługiwać się trzema językami. Nie ważne kto pyta - ważne po jakiemu.
Aczkolwiek ostatnio, tak dla zabawy zdarza mi się na pytania od Chińczyka po angielsku odpowiadać po chińsku. Mina interlokutora bezbłędna - nie rozumie, bo nie przyswaja, że biała twarz w dalekim kraju może wydusić coś nie po angielsku :D 30 sekund pauzy, i niesmiertlene pytanieze śmiertelnym zadziwieniem - zaraz, czy ty właśnie coś powiedziałaś po chińsku??? :D
Ja jeszcze czasem po chińsku odpowiadam, że nie znam angielskiego i czy może znają chiński, to będziemy mogli pogadać ;)
UsuńNie moge sie zgodzic z tym twierdzeniem, ze nie wazne w jakim jezyku jest pytanie i ze w nim sie odruchowo odpowiada. Moje dwie ciotki, bedac z wizytami w Polsce odruchowo przechodza na angielski, ktorym sie posluguja od kilkudziesiecu lat. I to nie tak, ze zapomnialy polskiego, czy maja z nim trudnosci, w odroznieniu od ostatniego pokolenia nie sa type, ja juz nie umiec. Posluguja sie poprawna, bezbledna, a czesto piekna polszczyzna. Oprocz ang znaja jeszcze ze dwa jezyki jako mieszkanki Szwajcarii. A mimo tego przechodza na ten ang i nawet nie zauwazaja albo odpowiadaja na polskie pytania po ang. Nawet maz jednej z nich nauczyl sie mowic - wiesza po polsku, wiesza po polsku! Raczej odpowiada sie w tym jezyku, w ktorym sie mysli najczesciej.
OdpowiedzUsuńSirh
pewnie i tak się zdarza.
Usuń