Uwielbiam hongkongijskie kino. Uwielbiam i już. Zwłaszcza to sprzed trzydziestu lat, kiedy ONI WSZYSCY byli jeszcze tacy piękni i młodzi. Znoszę w spokoju ducha naiwne historyjki i efekty (nie)specjalne, by śmiać się z całego serca ze zwariowanego poczucia humoru i by z rosnącym zdumieniem obserwować wspaniałe aktorstwo.
Ostatnio zrobiliśmy sobie z ZB maraton trzech części Byle do jutra. O części trzeciej mogę powiedzieć tylko, że bodaj jedyny punkt warty oglądania to śliczna buźka Tony'ego Leunga 梁家辉.
Pierwsza część natomiast jest świetna, a najjaśniejszą gwiazdą jest wcale nie Chow Yun-fat czy nawet Leslie Cheung, a grający wspaniale Ti Lung. Mimika tego gościa powaliła mnie na kolana i długo trzymała w tej niewygodnej pozycji. Druga część jak to sequel - nie trzyma aż tak w napięciu - chociaż były przebłyski.
Chcecie się wzruszyć i pośmiać? Polecam serdecznie. Tylko ci wrażliwi na duże ilości posoki powinni oglądać poza porami posiłków.
I jeszcze taka mała dygresja: czy Wam też się wydaje, że faceci, którzy zamiast towarzyszyć żonie przy okazji porodu, rzucają się samobójczo do pistoletowego pojedynku, są raczej egoistycznymi tchórzami niż bohaterami?...
Przyznaję, że musiałam sprawdzić, KTÓRY to film, bo tyle ich już widziałam z ciągle tymi samymi aktorami (w końcu jest ich ograniczona liczba na nieograniczoną liczbę filmów z tamtych czasów :D), że mi się mylą, ale teraz już wiem, który to. :)
OdpowiedzUsuńJohn Woo + Tsui Hark - to zawsze dobre połączenie ;) No i nieodżałowany Leslie Cheung.
Ja też widziałam sporo, ale w czasach, kiedy jeszcze nie prowadziłam bloga, więc... :D Woo + Hark to klasyka klasyki, a że okazało się, że mam je wreszcie z kim obejrzeć po raz drugi... ;)
UsuńOgladalas mode tajwanska superprodukcje o policjantach Black and White? efekty niespecjalne w pierwszej czesci dopiero powalaly, ale filmy I serial darze sentymentem z uwagi na lokalizacje w moim miescie Moge ci spokojnie polecic, jakis wzgledny przystojniak tez sie Tam zaplatal ;-)
OdpowiedzUsuńNie widziałam, poszukam :)
Usuń