Jestem uczulona na jabłka. Nie na wszystkie gatunki - w Polsce mogę jadać papierówki i szare renety, a poza tym szkodzą mi tylko na surowo. Właśnie fakt, że mogę bez problemu jadać jabłka spod pieczeni czy w szarlotce sprawiał, że nikt nie wierzył w uczulenie. A jednak - po większości surowych jabłek puchną mi od wewnątrz policzki i dziąsła.
A ja tak lubię smak i konsystencję jabłek! Chrupkie z zewnątrz, soczyste, słodko-kwaśne, wspaniałe!
Przyjechawszy do Chin znalazłam nieuczulający mnie zamiennik jabłek. Oczywiście, smak nie jest identyczny, ale wreszcie mogę sobie pochrupać soczystą smakowitość. Oto ona:
Głożyna omszona, czyli zielony daktyl 青枣, jest w Yunnanie nazywana yunnańskim kolczastym daktylem 滇刺枣, chociaż przybyła tutaj z Indii.
Jestem w niej zakochana szczerze i nieodwracalnie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić ilości owoców, jaką musiałabym pochłonąć, by się odkochać. A już najlepsze jest w naszej głożynie to, że nie ma gniazda nasiennego, tylko maleńką pestkę. Po zjedzeniu nie zostaje więc ogromny ogryzek, a maleńki drobiazg, którym można pluć do celu ;)
:) Mam na działce :)
OdpowiedzUsuńAle brązową odmianę. Nie wiem, czy jest jakaś różnica w smaku, między zieloną a brązową. Mi bardzo podoba się samo drzewo. U nas głożyna daje owoce jesienią, gdy wszystkie liscie opadną, a na drzewie zostają setki drobnych owoców. Super to wygląda. W smaku natomiast - lubię, choć uważam, że szału nie ma. Wolę jabłka, ale kto jest na nie uczulony, temu wcale się nie dziwię, że czerpie taką przyjemność z zamiennika. No i ta pesteczka przemawia również na korzyść głożyny :)
POzdrawiam z Bułgarii