2011-02-04

wietnamskie wesele 越南婚禮

Rozczarowalo mnie, wygladalo jak chinskie, to znaczy duzo zarcia, czerwone koperty dla panstwa mlodych itp. Zachowala sie tradycja wyprowadzenia panny mlodej z hukiem z domu, ale problem w tym, ze ona mieszka na dalekiej Polnocy, wiec zostala wyprowadzona z wypozyczalni sukien slubnych. I zamiast sie ubrac w przesliczny ao dai, paradowala w niedopasowanej sukni, a on w jeszcze bardziej niedopasowanym fraku, grrrr... Za to goscie spiewali na scenie, z trojosobowa kapela. 
Pytam Malego Wnuka, czy nie zaspiewa. On mowi, ze gwiazdy nie spiewaja za darmo. Odpowiadam, ze w takim razie ja tez nie bede spiewac, bo w koncu jestem gwiazda yunnanskiej telewizji :)
Dwie anegdotki z przygotowan do pojscia na slub: 
Maly Wnuk chodzi po domu i pyta, czy jak juz sobie uprasowal ciuchy i sie ubral w koszule, i jeszcze sobie wlosy ulozyl, to moze ladnie wyglada. Trafia na czteroletnia siostrzeniczke, ktora zazwyczaj wpatrzona jest wen jak w obraz, a jej mama pyta: i co, wujek przystojny jest, co nie? A dziecko patrzy krytycznym okiem i wybucha smiechem...
Maly Wnuk kontynuuje podroz przez posesje, szukajac kogos, kto doda mu animuszu. Trafia na Mame. Pewien zwyciestwa pyta, czy ladnie wyglada. Mama patrzy na niego rownie krytycznym co siostrzeniczka okiem i mowi: "Dzis palme zwyciestwa oddales Malemu Tajfunowi"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.