2012-08-19

ropuch chciałby skosztować łabędziny 癩蛤蟆想吃天鵝肉

Gdzieś natrafiłam na to przysłowie i ponieważ nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, zapytałam ZB. Który zaczął mętnie tłumaczyć, a ja się inteligentnie domyśliłam, że to coś w rodzaju "nie dla psa kiełbasa". Ale jakiż on przykład wymyślił, no sam się podłożył: no na przykład jak stary i brzydki facet... A ja mu przerywam i dokańczam:...chce się ożenić z piękną i młodą Europejką?
I trzepoczę rzęsami.
 Odtąd mówię doń per "Ropuszku" (rozbawiło mnie zresztą mocno, że "ropucha" to po chińsku płaz z chorobą skóry). Trochę się zżymał, ale niedługo, bo wciągnęłam go w następny dialog językowy. Pytam mianowicie, czy w Chinach też dzieci czytają o małym łabędzim podrzutku, który wychowuje się w kaczej rodzinie (tutaj znowu coś wspaniałego: po chińsku łabądź to niebiańska geś 天鹅). ZB oczywiście zna Andersena, może nie aż tak dobrze, jak ja, no ale niech mu będzie. Rozmarzył się i mówi: Ja to właśnie byłem takim brzydkim kaczątkiem... A ja, znowu wchodząc mu w słowo:...i tak Ci zostało...

A on mnie i tak kocha... Oczywiście w międzyczasie groził mi wielokrotnie, że mnie zabije i płakał ze śmiechu też kilka razy, aż w końcu spoważniał, otarł łzy i zapytał, czy aby umieszczę to wszystko na blogu. Po dziś dzień nie wiem, czy pytał z nadzieją, czy ze strachem...

Umieszczam. Wraz z historią, z której się przysłowie wzięło.
Dawno, dawno temu, Królowa Matka Zachodu zaprosiła Nieśmiertelnych i wszystkie inne nieludzkie stworzenia na wielką brzoskwiniową ucztę. I stało się tak, że Ropuszy Nieśmiertelny w ogrodzie Królowej Matki Zachodu ujrzał piękną jak jutrzenka majowa Łabędzią Nieśmiertelną i pokochał ją od pierwszego wejrzenia, i nie chciał jej zostawić w spokoju. Ona prosiła, groziła, ale nic nie skutkowało; w końcu poskarżyła się nań gospodyni. Która się oczywiście bardzo zdenerwowała, bowiem wymagała od gości nieskazitelnego zachowania. W gniewie chwyciła ona dar od Chang'e - miskę księżycowej esencji - i trzask! rzuciła nią w Ropuszego Nieśmiertelnego. Potem żałowała bardzo utraty księżycowego skarbu (ukarania ropuchy nie żałowała); ale to niejedyna kara dla Ropuszka! Musiał on również jako zwykła ropucha zejść na ziemię, między ludzi i swoje odcierpieć. Po zakończeniu kary mógł wrócić do orszaku Królowej Matki Zachodu, ale pod okiem Boga Piorunów.
Tak to historia o tym, jak ropucha pokochał łabędzicę stała się opisem miłości niemożliwej, a w ogóle to za wysokie progi na twoje nogi.
Jak bardzo zagnieżdżona jest ta historia w sercach Chińczyków widać choćby po tym, że w pięknym pekińskim Parku Słonecznoołtarzowym umieszczono taki posąg (fontannę?):

Inna rzecz, że gospodyni wymagająca idealnego zachowania a sama ciskająca w gości miskami przypomniała mi jeden z ukochanych wierszyków z dzieciństwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.