Pewnego dnia odkryłam, że jabłonie na Uniwersytecie Yunnańskim puściły pierwsze pączki:
Wiadomo było, że już za parę dni zaróżowi się i ukwieci jabłoniowa aleja na Górze Yuantong. Oczywiście wybraliśmy się na spacer. Słoneczko, błękitne niebo, ciepło, a jabłonie kwitną w najlepsze:
Tajfuniątko nauczyło się już razem z nami wygłupiać do selfików. Oczywiście, kiedy kończymy robić selfie, ona wygłupia się nadal...
Wiosna na całego: wieje, jakby się kto powiesił, czasem pada drobny deszczyk, a powietrze pachnie miłością i dźwięczy pawimi krzykami. Za parę tygodni zakwitną tu wiśnie... Bo w górach już kwitną na całego! Ale o tym - w następnej fotorelacji.
Kocham wiosnę w Kunmingu, a Wy?
Nam pozostaje kochanie wiosny tam, gdzie akurat jesteśmy. W Warszawie wiatr zdmuchuje masło z kanapki, kwitną ranniki i przebiśniegi, prognoza na następną sobotę - deszcz ze śniegiem.
OdpowiedzUsuńDzięki za fotorelację, napawa optymizmem
Wiatr zdmuchujący masło z kanapki trafia do mojego słownika :) Już niedługo i u Was zacznie się piękna pogoda :)
UsuńA w Poznaniu wiatr zdmuchnął nam sprzed domu całe drzewo :(
OdpowiedzUsuńo, to prawie tajfun!
UsuńPiękne widoki, bardzo się za nimi stęskniłam. Tu na razie jest szaro i buro, pada śnieg, który zaraz topnieje, a w mojej okolicy jakoś przebiśniegów ludzie nie sadzą. Trochę mnie pocieszają pączki pierwszych krokusów.
OdpowiedzUsuń