Pewnie wszyscy zaczynali się uczyć tonów na poczciwej sylabie ma: 媽[妈] mā - mama,麻 má - konopie,馬[马] mǎ - koń,罵[骂] mà - besztać. Ja wiem, że ma jest łatwiejsze w wymowie niż tang z tym niemym, ale uchwytnym "ng", ale cztery tangi na czterech tonach przynajmniej mają sens, a nie są oderwanymi kompletnie od siebie wyrazami.
- 湯[汤] tāng to zupa. Czasem również gorąca woda, ale najczęściej zupa. I to taka konkretna zupa, na kościach lub mięsie. Trzeba ją długo gotować na maleńkim ogniu - Chińczycy mają na takie gotowanie osobny czasownik: 煲 bāo, służący właśnie do "gotowania zup" 煲湯. Zupa winna być tłusta, wysokobiałkowa, zawierać aminokwasy itd. Łatwoprzyswajalna... i tucząca.
- 糖 táng to cukier. Gdy spożywamy więcej cukru, niż potrzebujemy, magazynujemy go w postaci tkanki tłuszczowej. Czyli się tuczymy.
- 躺 tǎng to leżeć brzuchem do góry. Jak to się w mojej rodzinie mawiało: pół godzinki dla słoninki. Jeśli wolimy to od sportu, tyjemy.
- 燙[烫] tàng to coś gorącego aż do przesady. Jeśli lubimy zajadać się na przykład gorącymi ziemniakami (jedz, bo wystygnie!), musimy pamiętać o tym, że gorąca, łatwoprzyswajalna skrobia, jest bardziej kaloryczna niż skrobia oporna, która w ogóle jest zdrowsza. Wiwat gotowane zimne ziemniaki! Zresztą - coś, co właśnie wparowało gorące na stół, zazwyczaj pięknie pachnie, budzi nasz głód i zjadamy więcej niż powinniśmy. A wtedy - tyjemy.
I tak właśnie przy okazji ćwiczenia czterech tonów na jednym brzmieniu, łatwo zapamiętać, jak zrobić z siebie grubasa: wystarczy tang na czterech tonach. Jeśli zaś chcemy schudnąć - tang na czterech tonach winien zniknąć z naszego życia, albo przynajmniej zostać drastycznie ograniczony.
PS. Ponoć 湯糖躺燙 mawiali już starożytni Chińczycy. Nigdzie jednak nie trafiłam na konkret: kto tak mówił i kiedy. Jeśli się dowiecie, dajcie znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.