Kamionkowa Radość przyjechała do Kunmingu i bawiła w nim trochę ponad tydzień, dożywiając się (o ileż lepsze jest ponoć żarcie kunmińskie od xiameńskiego!), łażąc po starych i nowych kątach (po tych drugich z moją niejaką pomocą) i sprawiając, że ZB znów czuł się jak obcy w swoim własnym domu (tak, rozmawiałyśmy po polsku).
Łażenie skończyło się handlem wymiennym informacjami. Teraz ona wie trochę więcej o herbatach i żarciu, a ja - o kosmetykach. Tak konkretnie o kosmetykach firmy wspomnianej w tytule. Zresztą - nie tylko o kosmetykach. Można u nich kupić rozmaite drobiazgi, czajniczki, klapki, ładowarki do telefonów czy zagłówki do samolotu. Ja jednak obkupiłam się kosmetykowo, bo... pierwszy raz trafiłam w Chinach na sklep jednocześnie dobry i tani.
Pierwsza wizyta to było podejście jak do jeża - za kolorowo, za dużo ludzi, za duży wybór. Kupiłam JEDEN produkt - dezodorant za jakąś śmieszną cenę - i wyszłam czem prędzej.
Użyłam dezodorantu.
Wróciłam do sklepu, tym razem z wielgachną siatką. Stwierdziłam, że muszę wypróbować i inne produkty. Wiecie, jestem uczuleniowcem i po większości kosmetyków mam problemy ze skórą. Po większości dezodorantów wyskakują mi czerwone plamy. Ten dezodorant okazał się łagodny i skuteczny. Hurra! Wreszcie znalazłam w Chinach coś, co mi zastąpi Garniera.
Kiedy na półeczce zaczęły się pojawiać kolejne produkty tej marki, ZB się zainteresował: co to takiego i jak drogie być musi.
W tej chwili używa już ichnich perfum, płynu do kąpieli i jeszcze czegoś. I za każdym razem zachwala, że takie tanie i dobre. Jestem więc zakochana i z czystym sumieniem polecam. A tutaj ich strona po angielsku.
Fajny wpis. Teraz czytam Twojego boga częściej bo na wakacjach do japonii bo chcianym wiedzieć na co mam się tam nastawić
OdpowiedzUsuńDużo nie pomogę, bo na Japonii się nie bardzo znam.
Usuń