2014-11-30

Reading time in Shaxi 在沙溪阅读时间

Będąc w Shaxi kupiłam książki. Żadna nowość, wszędzie kupuję książki, a później przemycam je do domu tak, żeby ZB nie zauważył. Nie, nie ma on nic przeciwko samym książkom, ale za to ma idiotyczne pomysły typu: najpierw przeczytaj wszystkie, które już masz, a dopiero później kupuj następne. Tere fere. A co zrobię, jeśli mi się skończą książki wtedy, kiedy jestem chora? Albo jeśli ta, którą teraz mam okazję kupić, za rok będzie w całości wykupiona? A w ogóle to nie przeszkadzaj w czytaniu...
Kupiłam "Czas na czytanie w Shaxi" 在沙溪阅读时间 - cud, który chętnie polecę każdemu, zwłaszcza ze względu na przepiękne zdjęcia, a po drugie - ze względu na obecność (śmieciowej bo śmieciowej, ale jednak) angielskiej wersji tekstu.

Historia Shaxi jest bardzo długa, tak długa, że nikt nie wie, gdzie zacząć opowieść.
Spacerując z głową w chmurach po tutejszych wioskach, możesz czasem zobaczyć wystające z ziemi kamulce o dziwnie regularnych wgłębieniach i wzorach na powierzchni. Tubylcy mówią, że te kamienie są dziełem natury i uważają je za kompletnie naturalną część szasijskiego krajobrazu. Jednakowoż tak naprawdę te kamienie nijak nie pasują do struktury geologicznej Shaxi, w żadnym wypadku nie zjawiły się tu naturalnie, a są... pierwszymi odkrywcami Shaxi. Przybyły tu już za epoki lodowcowej; zanim jednak zdążyły wyjechać, straciły możliwość ruchu. Tak właśnie stały się pierwszymi mieszkańcami Shaxi.

Tak właśnie, lekko i potoczyście, pisze Huang Yinwu 黄印武, autor tej pasjonującej książki. Sądzę, że tłumaczenia będą się co jakiś czas pojawiać; po prostu dlatego, że sama się przy nich świetnie bawię. A książkę serdecznie polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.