Kupiłam przypadkiem. Taki był uroczy ten kaktusik z różowymi kwiatami, że nie mogłam się powstrzymać. Sądziłam, że go zarżnę, jak wszystkie rośliny. Tymczasem kwitnie jak szalony i rozrasta się tak, że niedługo rozniesie doniczkę w strzępy...
Ale ja nie o tym. Ja o tym, że u nas zwie się ten kaktusik mało poetycko - grudnik, albo jeszcze mniej poetycko - Szlumbergera. Ma też ładniejszą nazwę - kaktus Bożego Narodzenia/listopadowy/Dziękczynienia, bo kwitnie późną jesienią i w zimie. Za to Chińczycy wymyślili dlań imię piękne jak rzadko: orchidea jak szczypce kraba. Prawda, że ślicznie? I tak pasownie! Polacy nadali mu tylko jedną podobną nazwę - raczek. Ale raczek to nie to samo, co dumnie brzmiąca orchidea, prawda?
A dla mnie już zawsze będzie kaktusem urodzinowym - bo rodzi kwiecie akurat pod koniec listopada :)
Mnie też się podoba, ale jako, że się "nabawiłam" w domu kota, nie mogę teraz pewnych kwiatów hodować, bo podobnież trujące.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, żeby tego kwiatka nie obracać :-)
O, a dlaczego nie wolno go obracać?
Usuń:D
OdpowiedzUsuńW moich stronach nazywal sie karnawalik Nie obracac bo przeniesiony w inne miejsce gubi kwiaty
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam :) Mój jest chyba bardzo wytrwały - przenosiłam go wielokrotnie (nie wiedziałam, że nie wolno!), a nadal pięknie kwitnie :)
Usuń