Brzmi jak przekleństwo, prawda? Ty zwiędła ruto, ty limnofilo pomarszczona ty... A przecież limnofile to rewelacyjne żarcie :) Trochę informacji o jej bliskiej kuzynce, limnofili pachnącej, znalazłam nawet na polskich stronach internetowych. Nie są to jednak pełne dane. Po pierwsze: to nieprawda, że jest to przyprawa stosowana głównie w kuchni wietnamskiej. Tak się składa, że i kuchnia khmerska, i tajska, i nasze lokalne południowoyunnańskie kuchnie mniejszościowe chętnie po limnofilę sięgają. Różnić się może sposobem użycia - w Wietnamie i Kambodży doprawia zupy czy ozdabia talerze. Można ją z powodzeniem ususzyć i wówczas doskonale zastępuje trawę cytrynową i kmin/anyż naraz - ma bowiem bardzo bogaty i skomplikowany aromat. Na przykład Dajowie chętnie ją smażą z czosnkiem i chilli.
W takiej właśnie odmianie spróbowałam limnofili po raz pierwszy - i na pewno nie ostatni. Ze względu na bogaty aromat i lekko pikantny smak, Chińczycy nazywają limnofilę wodnym koperkiem, wodnym anyżem czy wodnym pieprzem. Ze względu na to, że roślina dobrze się czuje na nawodnionych polach ryżowych - zwą ją też pachnącą trawą pól ryżowych. Jest wspaniała, aromatyczna, nie potrzebuje dodatkowych przypraw. Oczywiście, w Europie i Stanach uprawiana jest głównie jako roślina akwariowa. Ech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.