2014-08-29

Zimna Piękność 冷美人茶

Pamiętacie jeszcze Expo 2010 w Szanghaju? Wypaśna impreza to była, jej przygotowanie kosztowało prawie 60 miliardów dolarów! Oczywiście - spora część na łapówki, ale i tak...
Poza wszystkimi innymi atrakcjami, Yunnan przygotował na tę okazję zupełnie nową herbatę - właśnie Zimną Piękność. Reklamowana jako ekologiczna herbata z Xishuangbanna, bardzo spodobała się na Expo. Nic dziwnego. Powstaje z liści starych drzew herbacianych, rosnących na jednej z Sześciu Wielkich Herbacianych Gór - Górze Yiwu 易武古茶山. Jest to bodaj największa z herbacianych gór - i też najwięcej herbaty produkuje się właśnie w tych herbacianych ogrodach. Jednym zaś z najlepszych i największych producentów, opiekujących się starymi drzewami herbacianymi i czerpiących profity z tych ogrodów jest właśnie spółka herbaciana Yiwu zhengshan (易武正山茶叶有限公司), produkująca przede wszystkim herbatę Pu'er. Oni to stworzyli Zimną Piękność, do której herbatę zbierać trzeba z wiecznie zamglonych, wilgotnych szczytów powyżej 1700 m.n.p.m. Zbiera się pierwsze wiosenne listki, sprzed Święta Zmarłych, tak, by był jeden rozwinięty liść i jeden pączek liścia (一芽一葉). Później ręcznie wytwarza się ten luksusowy produkt o tak przyjemnym aromacie i smaku.
Stworzyli? Nie, ponoć odtworzyli. Legenda głosi, że cesarzowa Cixi w wieku lat sześćdziesięciu nadal miała cerę jak szesnastolatka właśnie dzięki codziennemu piciu tego boskiego napoju... Później receptura miała zaginąć - i została odtworzona na potrzeby Expo 2010. Ponoć właśnie dlatego łącznie stworzono tylko 2010 opakowań tej herbaty...
Tyle legendy. Ładnie się tego słucha, ale jak się to wszystko ma do rzeczywistości - ciężko powiedzieć. Dla mnie bardziej było istotne, żeby dowiedzieć się, dlaczego jest tak cholernie droga - jedna porcja - czyli jedna torebeczka - kosztuje prawie dziesięć złotych!
Tajemnica tkwi w tym, że herbatę tę można "parzyć" zimną wodą. Ciepłą też można. I wrzątkiem. Za każdym razem będzie pyszna, choć uwolni się zupełnie inny aromat. I bez względu na to, czy zalewasz ją zimną, czy gorącą wodą, będziesz ją mógł "parzyć" ładnych parę godzin. Mój rekord to 15 parzeń.
A co to w ogóle za herbata? Pu-er, zielona, czarna?
Nie powiedziano mi. Nie ma tej informacji nigdzie - bo receptura tej herbaty jest objęta ścisłą tajemnicą. Jak dla mnie, jest czymś pośrednim między zieloną a pu'erem, obdarzona przy okazji wspaniałym kwiatowym aromatem.
Napar kolorem przypomina herbatę zieloną, ale już kolor mokrych liści sugeruje pokrewieństwo z czarną czy starym pu'erem. Za Chiny Ludowe rozgryźć nie mogę tajemnicy tej herbaty. Wiem tylko, że jest pyszna. I że jak kiedyś będę bogata, to też ją będę pijać każdego ranka...

5 komentarzy:

  1. Po co od razu bogata? Jeśli można parzyć 15 razy, to - zbierasz 14 osób, codziennie ktoś inny przynosi herbatę i wystarcza kupić 2 torebki na miesiąc ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaaa... A torebka i gaiwan magicznym sposobem zmienią się w tak duże, że dla każdego będzie więcej niż po naparstku herbaty... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrząc na zdjęcia z Wikipedii, to tak młodo nie wyglądała. Ale cóż... po przezytaniu życiorysu dochodzimy do wniosku, że złość piękności szkodzi i żadne herbatki nie pomogą ;) Swoją drogą, to na Shanghai Expo mieliśmy piękny pawilon :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo to ciekawe, co piszesz... Lubie (zieloną) herbatę, więc przeczytałam z zainteresowaniem... A niedawno właśnie czytałam biografie cesarzowej Cixi ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię wszelkie dobre herbaty :) A to o Cixi to najprawdopodobniej tylko legenda miejska...

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.