Z okazji jakże miłego sercu bezrobocia wróciłam do biegania. Nienachalnego, bo kolana czasem szwankują, ale zawsze. Mam taki miły park koło domu, niechże mi się on na coś przyda.
Postanowiliśmy więc się wybrać do sklepu sportowego i, zamiast chińskich wersji Adidasów czy innych Nike'ów, zanabyć tradycyjne chińskie obuwie sportowe marki Warrior.
Firma ta powstała w latach '30tych w Szanghaju. Jest szalenie popularna - zapewne dlatego, że tania. I choć dziani szpanerzy wolą zachodnie buty, zwykli zjadacze ryżu, a także młode pokolenie chińskich hipsterów chętnie się obuwa w wojownicze obuwie. Robią nibytrampki, nibyadidasy, nibytenisówki, nibysandały na sportowej podeszwie...
Nie powinnam mówić "niby". Dla mojego kolonialnego oka wszystko to podróbki. Dla wielu Chińczyków to właśnie jest pierwsza marka sportowych butów, jaką w ogóle poznali i ze wszystkimi wzorami i typami sportowego obuwia właśnie za jej pośrednictwem spotkali się po raz pierwszy. Nie są twórcze, oryginalne itd.? I co z tego? Są wygodne. I dobrze się w nich biega. A Pan i Władca z czystej zawiści też sobie kupił parę, te szare :)
oo to te które własnonożnie ubabrałam na badmintonie!!
OdpowiedzUsuńTak, te same :)
OdpowiedzUsuń